Nie ma to tamto
Kilka sekund później wraca Pierworodny obładowany swoimi samochodzikami, rzuca je z hukiem przed Ojcem, nie zostawiając nadziei na spokojne popołudnie po pracy:
- Ruchy, ruchy! Nie lubisz bajki, to lubisz autami się bawić!
#niemażeboli
Nie masz cwaniaka nad warszawiaka
- A gdzie tata się urodził? - Wzięło Pierworodnego na jakieś genealogiczne dociekania.
- W Mrągowie.
- A wcale że nie, bo w szpitalu!
- Tak, urodził się w szpitalu, ale w mieście Mrągowo.
- A Ty w jakim mieście się urodziłaś?
- W Warszawie.
- Mama, przecież wtedy jeszcze nie było Warszawy...
Na własnej piersi wychowany. A nie dalej jak wczoraj oddała mu jeszcze ten większy kawałek ciasta...
Zemsta będzie równie okrutna, jak czterolatek.
Dzieci i ryby
Siedzi Syn Pierworodny przy śniadaniu i snuje plany, co będzie robił w sobotę.
- Ej, to Ty nie pamiętasz, że na jutro już mamy plany?
- Nie.
- Naprawdę nie pamiętasz, dokąd jutro idziemy?
- Nie.
No kaman! Bez jaj. Odkąd tylko zobaczył zwiastun filmu "Gdzie jest Dory?" nie było dnia, w ciągu którego nie zapytałby co najmniej 5 razy, kiedy pójdziemy do kina. Bilety od dawna czekają, wszystko zaplanowane, godziny seansów sprawdzone, każdy wie jaki chce popcorn, co do picia, a Pierworodny w tygodniu już 2 razy obejrzał "Gdzie jest Nemo?", żeby na pewno wszystko pamiętać...
I na dzień przed upragnionym wyjściem do kina zapomniał. Tak po prostu.
- Przypomnij sobie. Gdzie jutro mieliśmy pójść?
- A O. też tam będzie? - dociekał i dedukował niczym Sherlock Holmes.
- Nie, tym razem pójdziesz z mamą i tatą.
- Hmmm - myślał, myślał...
- No dobra, podpowiem Ci - ulitował się Ojciec i w ramach wskazówki przybrał minę, która miała udawać rybkę.
Niemal było słychać, jak głośno z wrażenia zabiło serce Pierworodnego, jego oczy radośnie nabrały kształtu wielkich, okrągłych spodków, buzia nie mogła się domknąć i aż podskoczył na krześle na samą myśl, co go czeka.
Zgadł.
Zgadł.
- Pójdziemy łowić ryby???
#facepalm
Magiczne słowo
- Mama! - drze się Pierworodny z sypialni, moszcząc się w łóżku przed spaniem. - Przynieś mi jeszcze auta!
- A co się mówi? - drze się Matka z drugiego pokoju.
- Oba!!!
Ręka rękę myje
Myje Pierworodny ręce. Według niego wystarczy tylko musnąć palce wodą i wystarczy. Właściwie wystarczyłoby nawet zbliżyć je tylko do strumienia wody i tyle, ale przecież ktoś może sprawdzić, czy w ogóle są wilgotne. Więc się poświęca.
Tym razem sprawa jest poważniejsza, bo majstrował przy toalecie - postanowił uczynnie donieść Matce, że kostka toaletowa jest już na wykończeniu i jako dowód własnoręcznie ją zdemontował i przyniósł do pokoju.
Stoi więc Matka na progu łazienki i nadzoruje.
- Mydłem!
Pierworodny westchnął ciężko, ale, o dziwo, posłuchał. Ręce namydlił.
I gładzi się, i pociera palcami o palce, głaszcze skórę... Z myciem niewiele ma to wspólnego.
W końcu dał werbalny upust swemu samozachwytowi:
- Moje rączki są mięciutkie jak puch.
Nim Matka zdołała przejść do porządku dziennego z tą informacją, Syn zdążył już rozpłynąć się w samouwielbieniu:
- Mmm... jak podusie...
DIY z Synem Pierworodnym
Przybiega Pierworodny z zepsutym autkiem:
- Mama, zrobisz mi to GILEM?
Spojrzeli na siebie Matka z Ojcem zdezorientowani.
<myśl> <myśl> <myśl> <auto - zepsute - gil> <gil - gil - gil>
<gil> <gile> <smarki> <gluty>
<...>
I naraz u obojga przyszło olśnienie:
- Aaa! Super Glue!
Bo jak Matka gilem sklei,
żadna siła nie rozklei.
Czy jakoś tak.
;-)
Super gada ;)
OdpowiedzUsuńRozkręcił się z mową. Czytałam perypetie z mową u Twojego smyka, mój też mówić nie chciał.
OdpowiedzUsuńTeraz ma 3 lata + parę miesięcy i tak właściwie dopiero przed 3 rokiem życia nagle niepostrzeżenie zaczął mówić i to zdaniami. Ale nie zawsze go rozumiemy i nie wiem, czy bez logopedy obędzie się.
Emka
Każde dziecko jest inne, ale konsultacje z logopedą na pewno żadnemu nie zaszkodzą. Mówi się, że niektórzy chłopcy zaczynają mówić później niż większość rówieśników. Niby to mit, niby stara szkoła i archaiczne podejście do sprawy, ale ja usłyszałam to i od logopedów i od pedagogów. I u nas się sprawdziło. Choć nerwy były niemałe, kiedy młody miał 3 i pół roku i poza nami prawie nikt go nie rozumiał.
UsuńPowodzenia. I nie zamartwiaj się, na pewno już wkrótce nie raz głośno i wyraźnie chlapnie coś takiego, że wolałabyś, żeby nikt nie zrozumiał. A wtedy powiem: "Witaj w moim świecie".
Z tą Warszawą to padłam :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń