czwartek, 9 lipca 2015
Miłość, wierność, uczciwość małżeńską i Forda Mondeo
Niedawno Ojciec Pierworodnego kupił nowy samochód. Mówił, że trzeba zmienić to widocznie trzeba było. Matka to się tak zna na motoryzacji, że Ojciec od 10 lat się śmieje, że miał z nią ułatwione zadanie, bo poleciała na "golfa trójkę z szyberdachem", w dodatku pożyczonego. Fakt, takim zabrał ją na pierwszą randkę. Ale wtedy Matka wiedziała tylko, że zielonym.
Minęły może dwa dni od zakupu, jak zalegając wieczorem z Matką na kanapie przy piwku, zaczął coś mówić o zupełnie innym aucie, marce, modelu...
- A co Ty teraz? Przecież dopiero co kupiłeś samochód?
- No tak, ale... - Chciał coś wytłumaczyć. Z całą pewnością pokrętnie.
- I to taki o jakim ZAWSZE marzyłeś! - zbombardowała jego "ale" Matka, która ma w nosie jakim autem jeździ. Byle było sprawne i zatankowane. I miało kierowcę. Bo z Matki kierowca, jak z koziej... wiadomo.
- Zawsze? - zapytał nieśmiało Ojciec, najwyraźniej szczerze zdziwiony własnymi życzeniami.
- No tak. Pamiętasz jak był mój wieczór panieński? Dostałeś wcześniej taką ankietę do wypełnienia. Dziewczyny sprawdzały, czy dostatecznie dobrze Cię znam. Tam było między innymi pytanie o wymarzony samochód. I dobrze odpowiedziałam, że to właśnie TEN! Pamiętam, był wtedy tak reklamowany jako najnowszy model.
- Ale... to było... 6 lat temu...
- Widzisz? Marzenia się spełniają... Nawet w małżeństwie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz