Gwoli kronikarskiej dokładności.
Ojciec i Matka zabrali Syna Pierworodnego na wycieczkę do ZOO.
Odkąd kilka miesięcy temu Syn nauczył się mówić ZIO, nie było chyba dnia, w którym nie poinformowałby otoczenia, że chciałby tam pojechać. Choć do końca nikt nie jest pewien, czy wiedział, co to tak naprawdę jest.
- To gdzie idziemy? - podało pytanie na przykład przed wyjściem na spacer.
- Do ziooo!!!
- Co będziemy jutro robić?
- Ziooo!!!
Itd. Codziennie. Od kilku miesięcy.
Dla uściślenia, w mieście, w którym mieszkają nie ma ZOO.
Ostatni raz podobną wycieczkę zaliczył Syn dwa lata temu. Podobną, bo było to inne ZOO. Ze względów oczywistych nie jest w stanie tego pamiętać.
Trzeba przyznać, że od tamtej pory nastąpił pewien malutki postęp. Rozwinęło się jakieś zainteresowanie egzotyką.
Dwa lata temu Pierworodnemu najbardziej podobały się kura, gołąb i huśtawka.
Tym razem kaczka, lody i jak słoń robił kupę.
Dziękuję za uwagę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz