Matka Matki (zwana Mamcią) opowiada coś Ojcu Pierworodnego. Matka siedzi obok zajęta swoimi sprawami, jakąś książką czy komputerem, nie angażując się w rozmowę.
- (...) i miała na sobie taki chabrowy płaszcz... - opisuje Matka Matki.
- Niebieski. - Bezwiednie wcina się Matka, nie wiedząc nawet czego dotyczyło opowiadanie, a swą uwagę kierując w stronę Ojca.
Matkę Matki wytrąciło to z rytmu opowieści. Uleciało skupienie na wszystkich szczegółach. Oburzona patrzy na córkę, której przecież nie było na miejscu wydarzeń, więc skąd może znać kolor wspomnianego płaszcza.
- Dlaczego niebieski? - obruszyła się całkiem na serio.
W tym czasie Ojciec przyjął wielce zafrapowany wyraz twarzy.
- Dlatego, że rozmawiasz z mężczyzną. A tak konkretnie to z moim mężem - wyjaśniła spokojnie Matka, nie przerywając swojego zajęcia.
Taka odpowiedź zupełnie nie przekonała Matki Matki, dla której określenie płaszcza niebieskim jest po prostu niewystarczająco dokładnym.
Zrozumienie przyszło dopiero po chwili. Właśnie miała kontynuować swój opis, ale tym razem przerywa jej Ojciec.
Jego zafrapowanie wyraźnie zmieniło się w olśnienie oraz radość i satysfakcję z powodu tegoż olśnienia.
- AAA!!! NIEBIESKI!!!
Matka ten wybuch przyjęła jako coś naturalnego. Zwyczajnie wiedziała, że ta bomba ma długi lont. Wzrok Matki Matki zdecydowanie pyta: "O co chodzi?".
- A bo mi się te chabry z chryzantemami pomyliły i w wyobraźni pomarańczowy widziałem. No dobra to teraz tak: ty, Mamcia, opowiadaj dalej, a ty, żona, tłumacz.
Uff, mogło być gorzej.
Mogła przecież powiedzieć chabrowy trencz z podszewką w pepitkę.
ja co prawda znam te poetyckie nazwy kolorów, ale też mi wydłużają proces myślowy :)
OdpowiedzUsuńEj no ale chyba kobalt od indygo czy modry od turkusowego odróżniasz, co? Podstawy! ;-)
UsuńTak naprawdę też mi to wydłuża proces myślowy, ale akurat do chabrowego od dziecka jestem niemal tak przyzwyczajona, jak do czerni czy bieli. W słowniku mojej mamy funkcjonuje jako jedna z barw podstawowych.
hyhy :D
OdpowiedzUsuńmój facet jest fotografem i grafikiem więc całkiem nieźle ogarnia kolory, chyba nawet lepiej niż ja :D
Graficy komputerowi wymykają się stereotypom. Też znam takiego, przy którym żona boi się odezwać z nazwą koloru, bo na pewno ją poprawi ;-)
Usuń[W tym miejscu oboje serdecznie pozdrawiam :-) ]
;-) :-*
Usuń