środa, 9 lipca 2014
Żar
Myśli wyparowały.
W głowie zostały już tylko opary absurdu.
Pani w sklepie dziękujemy nieśmiałym uśmiechem za ciasteczko otrzymane za darmo/za ładne oczy/za niebanalną osobowość.
Płyniemy topiącym się asfaltem.
Dajemy się połknąć wielkiej, szalonej rybie.
Gdy zaczynamy już czuć jak nas trawi, wypluwa zawartość swego brzucha przy miejskiej plaży. W samą porę. Oczy już się zamykały, a ciasteczko wypadło z dłoni.
Kroimy gorące powietrze, tak gorące, że tępi nam noże. Przytępia zmysły. Przedzieramy się powoli w kierunku oazy. Niepewnie stąpamy po rozgorączkowanym piasku.
To nie fatamorgana. Z ulgą zanurzamy się w wodzie.
Topimy smażące się myśli.
Jest tyle błota do przekopania. Tyle wody do przelania. Foremka za foremką. Foremka za foremką. Foremka... I jeszcze wiaderko. Tyle pracy. A słońce coraz niżej. Kończy nam się czas. Tak szybko. Za szybko.
Z zazdrością patrzymy na kaczki po drugiej stronie pomostu. Nie chcą się zamienić, zamiast nas dać się pożreć rybie. Jesteśmy gotowi zamieszkać wśród tataraku, ale ich nie interesuje własnościowe, umeblowane M-3 w centrum miasta. Nie przekonuje ich nawet Wisła za oknem.
Odpływają leniwie.
Mimo to entuzjazm nie słabnie. Kaka! Kaka!
Tak, Kochanie, kaczka.
Czas zbierać plastikowy dorobek dwuletniego życia. Może się przydać do przekopania jeszcze niejednej górki piasku.
Płyniemy. W kotłującym się tłumie. W oparach strawionych napojów mniej lub bardziej procentowych. Jeszcze kilka przystanków. Jeszcze dwa. Jeszcze jeden. W samą porę. Oczy już się zamykały, a z dumą dzierżone szyszki wypadały z rączek.
Potem wszystko dzieje się jak zwykle. Tyle, że w zwolnionym tempie. Ruchy spowalnia gęstość powietrza, którego nie jest w stanie pociąć nawet wentylator pracujący na najwyższych obrotach. W zwolnionym tempie płyniemy do sypialni. Wolno opadają powieki.
I czytamy w takt świerszczy za oknem:
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco!
(...)
To para gorąca wprawiła to w ruch
(...)
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Po prostu Afryka ;D
OdpowiedzUsuńO jaaaaaa. Się wzruszyłam jakoś.
OdpowiedzUsuńZamiast się wzruszać - przyjeżdżaj i przeżyj to z nami :)
Usuńczuję to...
OdpowiedzUsuńW Gdańsku też lipiec?
UsuńSuper tekst. Troszkę w innym toni niż zwykle. Szkoda tylko, ze taki krótki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Papola