wtorek, 18 lutego 2014

Kiedyś czyjaś Córka mi podziękuje

Mówi się, że matki nie wychowują synów dla siebie, ale robią to dla innych kobiet, dla przyszłych partnerek swoich synów.

Nie od dziś wiadomo jak Pierworodny działa na kobiety. Tak, że ich serca miękną, kolana się uginają, uśmiech pojawia się nawet na najbardziej zmęczonej twarzy a spotkanie z nim na długo zapada w pamięci. Wielokrotnie była Matka świadkiem tego, jak jego rówieśnice rzucały się na Syna, by go przytulić bądź pocałować - zwykle ku przerażeniu samego obiektu tych nagłych porywów uczuć i zwykle parka w uścisku razem zaliczała glebę, co kwitowane było płaczem Pierworodnego i w końcowym efekcie ucieczką do Mamusi (ale na obronę Syna działa to, że mało który facet nigdy tak się nie zachował i po nieudanej znajomości z przedstawicielką płci przeciwnej nie pobiegł w pocieszające ramiona mamusi).
Gdy do akcji wkracza błękit oczu Pierworodnego, coś nieopisanego dzieje się także z kobietami, które są już nie jego rówieśnicami, ale równolatkami jego matki czy babci. Zaraz każda chce go brać na ręce, na kolana, pogłaskać, przytulić, zagadać. On zwykle nie ma nic przeciwko.
Żadna kobieta nie jest obojętna na niewątpliwy urok Syna Pierworodnego.
Innymi słowy, jakoś Matka nie boi się o brak kandydatek na Synową.

Mały bilans.
Pierworodny jest bardzo czuły.
Uwielbia się tulić, chętnie daje buziaki.
Nie ma problemu z mówieniem "kocham". Tzn. ma problem, bo ogólnie nic jeszcze nie mówi. Ale, gdy daje do zrozumienia, że kogoś kocha to z anielskim uśmiechem przechyla główkę na bok - to taki gest jakby na odległość chciał tę głowę położyć ukochanej osobie na kolanach - wszystko w człowieku pęka i topnieje.
Potrafi też przeprosić, gdy nabroi.

Tańczy.
Jest towarzyski.
Ma poczucie humoru.
Zawsze pamięta gdzie coś położył. A i zapytany o to, gdzie w domu szukać zaginionego przedmiotu szybko i bezbłędnie udziela odpowiedzi. Czyli w przyszłości żadnego: "Kochanie, a gdzie jest mój/-a/-e ... ?" - jak nie facet.
Coś za coś. Choruje jak typowy facet. Tzn. na szczęście nie choruje. Ale wystarczy, że ktoś z domowników ma "ałka" a Pierworodny nie da za wygraną i kilkadziesiąt razy dziennie będzie pokazywał, że też kiedyś miał "ałka". I najpewniej, że zrobił mu je Kot. Bo w jego mniemaniu Kot jest sprawcą każdego "ałka". Cóż, nie ma ideałów.

Pomaga przy gotowaniu.
W niedzielę znów upiekł z Matką ciasto (bez żadnych ryków i krzyków i tylko raz sypnął sobie w twarz mąką - nie żeby Matka jakoś szczególnie to wspólne pieczenie polubiła, ale pamiętała o podwinięciu rękawków i ogólnie fajnie było. Wszystkim niedowiarkom mówimy: Da się!).
Brudne ubrania zanosi do pralki lub kosza na bieliznę.
Pomaga przy wieszaniu prania.
Wyciera kurze.
Odkurza.
Segreguje. Sam z siebie. Klocki według rodzaju. I inne rzeczy też.
Dba o swoje samochody. Nie pozwala, by w pudełku z autami znalazły się jakieś inne zabawki.
Nie miga się od drobnych napraw domowych. Przy majsterkowaniu nie odstępuje Ojca na krok i zawsze pamięta, gdzie jest skrzynka z narzędziami.


A kilka dni temu Matka nauczyła Pierworodnego myć okna.

"Moja rola jako matki skończona" - pomyślała z nostalgią, patrząc w dal przez lśniąco czystą szybę.

8 komentarzy:

  1. tak to sobie poczytałam, pomyślałam chwilę i stwierdziłam, że dobrze robisz, że piszesz to w "miejscu publicznym", za kilka ładnych lat, kiedy zapomni o tych umiejętnościach, ale nauczy się czytać, będziesz mu to mogła pokazać :DDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Pewnie znajdzie się jeszcze kilka takich tekstów, które nie tylko dam mu przeczytać, ale jeszcze każę nauczyć się na pamięć. Żeby sobie wbił do głowy. Żeby Mamusię docenił ;-)

      Usuń
    2. szczególnie rzuca mi się w oczy początek czwartego akapitu :) bo jeśli będzie w tej kwestii podobny do ojca swego, to w momencie kiedy przestaniesz Sylwestra spędzać z synem, nie będzie Ci dane obserwować jego radosnych pląsów :D Warto więc zachować ten tekst ku pamięci :D

      Usuń
    3. Ej, nie jest już wcale tak źle. Na ostatnim weselu sam mnie wyciągał na parkiet. Jeszcze kolejnych 9 -10 lat i zabierze mnie na bal by przetańczyć całą noc ;-)

      Usuń
  2. Ja tam raz teściowej podziękowałam - na ślubie przy podziekowaniach. Niby nie piłam, a jakoś podniosłość chwili mną zawładnęła :) Nigyd więcej, jednak więcej jest braków. Da się to reklamować?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy jaką umowę podpisałaś. Ale zwyczajowo drobnym druczkiem, tak drobnym żeby wzruszona panna młoda nie dała rady przeczytać przez łzy, umieszcza się napis: "Po odejściu od ołtarza reklamacji nie przyjmujemy".

      Usuń
  3. Kochana, niezły PR..
    Zatrzymam tekst dla córki (jak już nauczy się czytać), hihi

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobry materiał na męża ;-) Ja będę miała córeczkę,to może coś z tego będzie?

    OdpowiedzUsuń