- Wiesz dlaczego ja Cię kocham tak WIELKĄ MIŁOŚCIĄ? - zapytał Ojciec Pierworodnego gdzieś około godziny 23:30, siłując się z koszem i pełnym workiem na śmieci, który Matka przykazała mu właśnie wyrzucić (i tak wychodził zapalić, więc o co się burzył?).
- No dlaczego? - spytała podejrzliwie, jakby przeczuwała, że nic dobrego nie wyniknie dla niej z pociągnięcia tego tematu. I na chwilę, w oczekiwaniu na odpowiedź, zamarła wyciągnięta na kanapie - przestała popijać winko, pisać tekst na blog i oglądać "Cztery wesela i pogrzeb" (taka wielozadaniowa Matka).
- Bo lubię w życiu wyzwania.
- Ej, ale to nie był komplement.
- No nie.
I poszedł. Wyrzucić śmieci. Gdzieś około 23:30.
Poranek z Twoimi tekstami zawsze poprawia mi humor :-)
OdpowiedzUsuńWieczór z takimi komentarzami nie może być zły :-)
UsuńW sumie, przy takim obrocie sprawy... masz gwarancję że nigdy się Mężowi nie znudzisz ;)
OdpowiedzUsuńTak mi się skojarzyło... Kocha jak romantyk, zdobywa jak pozytywista ;)
OdpowiedzUsuńTrafiłaś w sedno!
UsuńJakbym słyszała moje dialogi. Heh, to znaczy, że my normalni. Moe, dziękuję za celną charakterystykę i mojego męża. :)
OdpowiedzUsuń