Dobra wiadomość: Pierworodny spał godzinę dłużej niż zwykle. A Matka razem z nim.
Zła wiadomość: Matka miała wstać półtorej godziny wcześniej niż zwykle.
Dobra wiadomość: Matka przeżyła pierwszy dzień w pracy.
Zła wiadomość: Budzik nie zadzwonił. Zaspała. Pierwszego dnia spóźniła się 2 godziny.
Dobra wiadomość: Szefem Matki jest Ojciec Pierworodnego.
Zła wiadomość: Brak kawy po przebudzeniu spowodował całodzienny ból głowy i już żadna ilość kofeiny wchłonięta później nie dała temu rady.
Dobra wiadomość: Matka pracując odpoczęła tak, jak nie miałaby najmniejszych szans siedząc w domu.
Zła wiadomość: Wciąż zastanawiała się, co tam słychać u jej Syneczka Pierworodnego.
Dobra wiadomość: Z pierwszym telefonem do domu wytrzymała całe 4 godziny.
Zła wiadomość: Chociaż usłyszała, że wszystko w porządku, nic to nie dało.
Dobra wiadomość: Z Pierworodnym mogła cały dzień zostać Matka Matki.
Zła wiadomość: Pierworodny jeszcze nigdy nie spędzał całego dnia z kimś innym niż Matka lub Ojciec.
Dobra wiadomość: Pierworodny i Babcia świetnie dali sobie radę.
Zła wiadomość: Na koniec dnia, zamiast giga-radości na widok Matki, lekki uśmiech i mina pt.: "w sumie dobrze, że już jesteś, ale było tak faaaajnie".
Wnioski:
Wniosek pozytywny: Ależ ten Synek Pierworodny jest już duży i samodzielny.
Wniosek negatywny: Nie kocha już swojej Mamuuuusi :'-( Wcale nie tęsknił...
Jak myślicie, który zdominował głowę niewyluzowanej Matki?
ja jak zostawilam mlodego pierwszy raz zjadlam z nerwow calego mikolaja z czekolady;)
OdpowiedzUsuńJa bez nerwów zjadam całego.
UsuńEch, szczęściara! Mnie mój mąż nie chce zatrudnić... Twierdzi, że miałoby to negatywny wpływ na nasze pożycie, bo w pracy ja denerwowałabym się, że mąż wydaje mi polecenia, a w domu on by się denerwował, że ja wydawałabym polecenia jemu - w odwecie ;)
OdpowiedzUsuńhahaha, wiem z autopsji, jak to jest :)
OdpowiedzUsuńnajwiększym szokiem była dla mnie konkluzja, jak to w pracy można odpocząć :D
teraz uważam, że przedszkola są darem niebios :) :) :)
Popieram. Wracałam do środowiska w pracy z której rok temu chciałam uciekać. Dziś chodze tam..z radością i pieśnią na ustach...Też byłam zaskoczona, że w pracy można się tak..wyluzowac, hehe
UsuńBoszzzzz, do pracy biegałam do 8 miesiąca ciąży, bo cholery w domu dostawałam, a potem nie mogłam się doczekać, aż mi się skończy urlop macierzyński, żeby móc się wyrwać do ludzi :D Co prawda po miesiącu czy dwóch, chciałam z powrotem do domu :D
OdpowiedzUsuńOj Matko! Jak ja Ciebie rozumiem. W poniedziałek przyszło mi zostawić małego bez mamy i taty. Został z babcia. Z pierwszym telefonem wytrzymałam jakieś 5 godzin( nie mogłam zadzwonić wcześniej, tyle było roboty). Ale bez większych histerii wytrzymałam. Za to przy pierworodnym to płakałam każdego ranka, kiedy zostawialam go z niania ( rewelacyjna kobieta).
OdpowiedzUsuńPapola
Znam to uczucie :)
OdpowiedzUsuńPierwsze dni po macierzyńskim to była istna huśtawka. Teraz w pracy odpoczywam. Mam nawet trochę zaległego urlopu..na lepsze czasy :)
Matka: wyluzuj!!
OdpowiedzUsuń:-)
Mam tylko teorię na ten temat,praktyka to za jakieś dwa lata,ale wydaje mi się,że całkiem możliwe że wtedy poprosze Cię o prawa autorskie i skopiowanie tego posta ;)
OdpowiedzUsuńSpokojnie, niczego nie będziesz musiała kopiować. Znajdziesz własne paranoje.
UsuńMój też jeszcze nigdy nie był z kimś innym jak mama i tata. Ale Ci matko zazdroszczę tego relaksu w pracy :)
OdpowiedzUsuńA myślałam, że jesteśmy jacyś dziwni i odosobnieni w tym, że Pierworodny nigdy bez nas.
UsuńRelaksem bym pracy nie nazwała :-) Ale umysł na pewno odpoczywa, nie musząc być przez ten czas skupionym na dziecku i jego świecie.