Mamy progres. Pierworodny na spacerze z Babcią, wyjątkowo, zamiast papierosowego peta czy innego syfu, podniósł 20 groszy.
Dało to potężną nadzieję na przyszłość.
Mózg Matki, bez udziału jej świadomości, przyswoił tę informację, wrzucając ją do szufladki z etykietką: "duże dziecko, koniec ery dzidziusia, masz Matko Luz".
W związku z tym, następnego dnia rano Matka dowiedziała się, że nie tylko nie wstała w nocy do płaczącego Syna i nie wzięła go, jak zawsze, do łóżka rodziców, ale nie obudziła się także, kiedy wiercący się między Matką i Ojcem Syn z tego łóżka wypadł. "Nogami". Na główkę.
Zapytała tylko dla uporządkowania faktów: "To on z nami spał?", bo jakoś wizja dwulatka wypadającego między szczebelkami swojego łóżeczka jej nie grała a i nie poczuła się także zwyczajowo skopana po żebrach, głowie, plecach, nogach itd. . "Ale to ja go brałam do nas?", upewniła się jeszcze, bo już nie raz zdarzało jej się nie pamiętać, że w środku nocy musiała podzielić się z Pierworodnym kołdrą i poduszką. "Nie, Ty nawet nie drgnęłaś" - usłyszała od Ojca, który teraz może się chełpić tym, że dziecko zasypiało ze słowami: "Tati, Tati...".
Syn żyje. Ojciec utulił. Matka przyjęła to na luzie.
Ale jednak trochę głupio.
A czemu od razu głupio? U mnie to tata wstanie do małego od kilku miesięcy. Ostatnio w nocy mały spadł ze dwa raz. Raz zauważyłam to , wiec kopnelam męża by się ruszył po dziecko.
OdpowiedzUsuńPierworodny odkąd skończy rok to spał zawsze w swoim łóżku. Ale kiedy na świecie pojawił się brat pierworodnego, to młody wychaczył, ze mały z nami śpi. I teraz co noc do nas przychodzi. Wiesz jak cudownie sie śpi w czwórkę:) spanie z jednym dzieckiem jest upierdliwe, ale z dwójka to dopiero rollercoster.. Ostatniej nocy nie wytrzymalam i przeprowadziłem sie do łóżka pierworotnego. Na szczęście ma łóżko w normalnych rozmiarach.
Papaola
a nie lepiej po prostu wyciągnąć szczebelki z łóżeczka? niech sam w nocy przychodzi :) ja mam dzięki temu w nocy luz - jak czuję, że dziecko kładzie się obok mnie to po prostu przytulam i śpimy dalej.
OdpowiedzUsuńMama wyluzuj, nie znam rodziców, którym dziecko nigdy z łóżka nie wypadło :)
Nie wyjmuję szczebelków, bo wtedy w ogóle nie miałabym szans na utrzymanie Pierworodnego w tym łóżeczku. Zresztą on tak się kręci kiedy śpi, że na bank wciąż by wypadał. Ciągle jeszcze musi mieć wokół łóżeczka ochraniacz a i tak non stop się obija o szczebelki w sobie tylko wiadomy sposób. Nie jest dla mnie problemem przenoszenie go. Mam blisko, łapię, przytulam, zasypiamy przytuleni, dokańczam przerwany sen. Często nawet nie pamiętam, że go brałam.
UsuńNie przeżywam tego, że spadł z łóżka. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Głupio mi trochę, że tego nie usłyszałam. Zwykle wciągam go swoją nogą, gdy już zwisa z łóżka. A dziś nie usłyszałam jego przerażonego płaczu. Podobno tak glebnął, że Ojciec pierwsze co sprawdzał to czy nie ma krwi na podłodze - nie było to małe "puk".
Ja też raz miałam taki głęboki sen, że nie wiedziałam rano co się działa. Czasem organizm sam się domaga, tego czego najbardziej potrzebuje :)
OdpowiedzUsuńCzyli w nocy śpisz oraz robisz inne rzeczy. Jakie konkretnie wiedza Ojciec Pierworodnego i Pierworodny, Tobie dosraje się wiedza w raportach porannych? Obłędne :)
OdpowiedzUsuńOj tak, sen mam taki, że spokojnie można mnie okraść. A nawet ukraść. Tak mniej więcej od położenia się spać do pierwszej porannej kawy nie wiem co się ze mną dzieje. Ojciec twierdzi, że jak śpię można ze mną rozmawiać i zawsze prawdę powiem.
UsuńAle od czasu narodzin Pierworodnego byłam czujna i słyszałam nawet jak Młody w swoim łózeczku przekręcał się na drugi bok. Jak widać, nie zważając na to czy Młody jest na to gotowy, wracam do starych zwyczajów i znów jestem sobą ;-)
Wersja druga jest taka ,że to tylko jednorazowy epizod ... niestety( ten powrót do starych zwyczajów )
Usuńhttp://karuzelka.blogspot.com/
Kocham Cię, Matka za całokształt!
OdpowiedzUsuń:)
Kocham Cię, Matka, za całokształt!
OdpowiedzUsuń(tak winno chyba być)
Oj tam, pierwsze bardziej mi się podobało. Wolę jak się śmiejesz, niż gdy prawidłowo stawiasz przecinki ;-)
UsuńPoza tym Ty wiesz, że to uczucie jest odwzajemnione.
Okej nie, będę dbać o, przecinki! :)
Usuńhehe, niesamowita jesteś...może to w końcu na tym polega ten cały macierzyński ... luz? pzdr
OdpowiedzUsuńByć może właśnie odkryłyśmy SEKRET :-) Matka wyluzowana to matka wyspana. Ale ciii... Nie wiadomo do czego dojdzie, gdy to się rozniesie. Z jakiegoś powodu ukrywa się przecież tę tajemną wiedzę. Tymczasem my z niej korzystajmy i obserwujmy jakie przyniesie efekty.
UsuńJa czasami odczuwam dziwną niechęć matek do zdradzania najlepszych patentów na macierzyństwo...tym bardziej Cię szanuje i z przyjemnością poczytuje :)
Usuń