Miało dziś nie być tekstu z powodu ogólnie pojętego Bólu Duszy, Niezrozumienia Świata, Bezsensu Istnienia, powiększającej się dziury ozonowej, ginących wielorybów, głodu na świecie, topniejących lodowców, braku wina w domu...
W skrócie rzecz ujmując: z powodu Zespołu Napięcia Przedmiesiączkowego.
Ale, gdy już Matka hektolitry łez wylała i oczy zapuchnięte ją bolały, wtedy rzekła sobie mniej więcej tak: "Koniec z tym. Trzeba wziąć się w garść. Nie można tak do wieczora. Porwana książeczka o krówce Melanii to nic strasznego. Trzeba żyć dalej. Najpierw sprawdzimy, co interesującego w poważnym świecie się wydarzyło". I tak weszła na Fejsa. A tam nowy post Jaskółki. Jakby do niej Matka Tylko Jedna napisała - "Dlaczego matka płacze?".
Miał być tylko komentarz. Jak zwykle za dużo wyszło. Zamknęła Matka komputer. Po czym, gdy jeszcze trzy razy potok łez z siebie wylała stwierdziła, że lepiej będzie jak wyleje to z siebie w inny sposób.
A zatem...
Dlaczego Matka dziś płakała?
- Bo kupiła sobie sukienkę żeby mieć lepszy humor. A w domu się okazało, że jednak nie leży.
- Bo Syn postanowił do skutku testować jej cierpliwość i powtarzać każdą zakazaną czynność tyle razy, aż w końcu Matka wydrze ryja, choć sobie codziennie obiecuje, że nie będzie drzeć.
- Bo Syn od 3 dni rzuca w otwartego laptopa Matki półlitrową butelką wody. Znienacka.
- Bo zjadła w trymiga całą tabliczkę mlecznej czekolady (nie licząc tej pół tabliczki białej rano przed śniadaniem) - płakała, bo przecież jadła żeby już było dobrze, a zrobiło się niedobrze.
- Bo Syn rzucił książką, która się rozpadła, rzucił warzywami do obiadu, rzucił bananem rozciapcianym, płatkami z mlekiem, metalowym samochodzikiem, szklanką prawie rzucił, ale ją Matka złapała.
- Bo postawił na swoim i nie przeprosił.
- Bo Ojciec zabrał ich w ciągu dnia na zakupy do hipermarketu (pierwszy raz od łohoho), ale zamiast cieszyć się szczęściem Matki, która zamiast kolejny cały dzień siedzieć w domu z dzieckiem może przez godzinę przechadzać się alejkami z nabiałem, pieczywem i innymi frykasami, wciąż miał skwaszoną minę, ciągle patrzył na zegarek, raz po raz odbierał telefony, a na koniec wyszło, że jest już spóźniony.
- Bo trafiła na ten tekst na blogu Zorkownia. I tu już tak płakała, że aż nie mogła znaleźć krzyżyka u góry ekranu, żeby czym prędzej zamknąć stronę i już więcej sobie tego nie robić.
- Bo Syn zasnął jedząc obiad. Z widelcem w ręku. I Matka płakała z poczucia winy, że się cieszy, bo nie musi patrzeć, czy tym razem nie rzuci ziemniakami.
- Bo Syn obudził się po godzinie z histerią i płakał rozpaczliwie przez kilkanaście minut nie wiadomo o co. Jak się okazało, o to, że mu się pić chciało.
- Bo, gdy Syn płakał, Matka dla rozbawienia go włączyła filmik, który chwilę wcześniej dostała. Filmik z roześmianym dzieckiem Kuzynki. Syn płakał jeszcze głośniej. A Matka, patrząc na rozbawione niemowlę, płakała razem z nim.
- Bo tuż przed kolacją wrócił Ojciec i ni z tego ni z owego powiedział: "Wiesz co, Synek, w niedzielę pojedziemy na cały dzień do Babci. A Mama sobie odpocznie od Ciebie.". Wtedy Matka już z miłości płakała. Bo skąd on wiedział, że Matce tego właśnie trzeba? Fakt, miał pewne przesłanki do tego, by tak pomyśleć. Choćby ten SMS, w którym napisała "Dzień jest kurewsko do dupy. Chcę iść już spać."
Oby do jutra.
Dobranoc.
Doskonale to rozumiem...Pewnie jestem wyrodna ale z utęsknieniem oczekuje poniedziałków kiedy mogę iśc do pracy...Weekendy z dziećmi nas wykańczają...Musimy znaleźć jakiś balans bo zwariujemy z małżem...a najlepiej opiekę abyśmy razem gdzieś wyszli...
OdpowiedzUsuńDzisiaj przerabiałem dzień pod tytułem: " z niczym sobie nie radzę". Czyli z dziecmi( mały uczepiony moich spodni ibciagle jęczy, starszy rozrzuca ciuchy razem z młodszym, oczywiście), z domem ( to lepiej przemilczec). Na szczęście może przyszedł na ratunek. Zrobił obiad, zakupy i zabrał dzieciaki na dwór;) w ostatniej chwili, bo chyba zwarjowalabym.
OdpowiedzUsuńPapola
Ach, ci mężowie. Ojciec Pierworodnego też przybył na ratunek :-) Dziś spędzają dzień razem. Nie wiem czy nie będzie to materiał na tekst "Dlaczego Ojciec dziś płacze"?
UsuńFajny tekst :)
OdpowiedzUsuńKochana, nie masz Ty łatwego życia, nie ma co. A z ciekawości zapytam, czy charakter zawsze miałaś taki płaczliwy, czy to przy dziecku tak wyszło? Bo ja jestem cholernie płaczliwa, płaczę ze smutku, z radości ze wszystkiego płaczę.
OdpowiedzUsuńNie, to nie o charakter się rozchodzi. To tylko taki dzień i nagromadzenie różnych okoliczności przyrody.
Usuń