piątek, 10 stycznia 2014

Kryzysowa Żona

Cały świat pogrążony w kryzysie. A może już nie? Matka trochę nie na bieżąco z wiadomościami. Ale od paru lat jak coś idzie nie tak, to woła się, że kryzys i hasło to ma usprawiedliwiać wszelkie niepowodzenia. Kryzys za kryzysem kryzys pogania. Amerykanie mają swój kryzys. Europie kryzys czkawką się odbija. Młodzież przechodzi przez kryzys tożsamości. Panowie w średnim wieku mają swój kryzys wieku średniego. Społeczeństwa kryzysy społeczne. Wierzący mają swój kryzys wiary. Matki mają kryzysy laktacyjne. Różne związki przechodzą kryzysy. Nawet w celu podania przykładu jakiegoś celebryckiego kryzysu weszła Matka na Pudelka, ale tam akurat o tym, że Kora się hajtnęła, Anja Rubik uprawia jogging, Perfekcyjna Pani Domu chwali Kaczyńskiego (WTF?) i generalnie każdy coś pokazuje - ktoś syna, ktoś inny córkę, jeszcze inny cycki, tyłek albo nowy dom.
Matka Wyluzuj! też przechodzi kryzys. Kryzys twórczy. Chciałaby pisać, potrzebę ma wciąż wielką. A mimo to z codzienności swej codziennej tematów sobie nie potrafi wyłuskać. Niby coś się wokół dzieje, ale w słowa tego ubrać nie sposób.

- Eee, nie mam o czym pisać. Powiedz coś - zamarudziła Matka do Ojca Pierworodnego sięgając po laptopa i licząc na to, że jak komputer odpali to rozpali tym samym wenę w sobie.

- O, już wchodzi do kin. - Nie przejmując się Matki kłopotami z natchnieniem machnął Ojciec głową w stronę telewizora, który prezentował zwiastun filmu, na który podczas ostatniej wizyty w świątyni dziesiątej muzy, Matka orzekła, że się wybiera.
- Super. Idę. - Podjarała się Matka i sama zapomniała już o natchnieniu.
- Ja też! - zastrzegł od razu Ojciec.
- Dobrze - zgodziła się Matka łaskawie.
- Ale tak oddzielnie idziemy? Raz Ty, raz ja? - zaczął ustalać Ojciec.
- Jak chcesz możesz iść ze mną. Tylko Mamcię (Matkę Matki - przyp. red.) trzeba skombinować do Młodego. W każdym razie ja idę, bo mam jeszcze moje wyjście z okazji Walentynek.
(Gwoli przypomnienia. Z okazji 14 lutego Matka obdarowała Ojca czekoladkami, do których dołączone były kupony na różne miłe rzeczy. By było sprawiedliwie, a przede wszystkim by się za mocno nie wkopać, Matka podzieliła kupony po równo między siebie i Ojca. I tak każde dostało: kino, masaż, 3 buziaki, 1 komplement, romantyczną kolację i dzień bez narzekania.)
- Tobie już tam niewiele zostało, a ja mam jeszcze np. masaż - rozmarzył się Ojciec.
- Masaż już dawno był - przypomniała trzeźwo Matka po raz kolejny, bo tym masażem co jakiś czas Ojciec mydli jej oczy. - To akurat mi jeszcze prawie wszystko zostało. O! i na jutro poproszę komplement. Masz czas żeby się zastanowić. Tylko porządny ma być!
- No dobra, zadzwonię jakoś do Ciebie - chlapnął na odczepnego.
- Nie, powiedziałam, że porządnie ma być! Czyli nie przez telefon.
Ojciec zrobił zaskoczoną minę zatytułowaną: "A co za różnica?".
- W oczy masz mi patrzeć!
Mina: "Po co?"
- Żebym się czuła jakbyś prawdę mówił.
Mina: "Ahaaa" ze stosownym pokiwaniem głową.


Myślał, myślał, myślał.
Matka pewna była, że jednak coś odpierniczy. Focha trzeba będzie strzelić dla zasady, ale przynajmniej notka na blog wręcz sama się napisze.
Przed kolacją w zawoalowany sposób pasztet przez Matkę pieczony pochwalił i liczył, że wystarczy. Jak się okazało, że nie przejdzie to kazał potraktować to jako wstęp do właściwego komplementu. Że niby klimat tworzy.
Żeby chłopa nie pogrążać Matka obiecała, że wcześniej wina się napije to będzie mniej wymagająca.
W końcu przyszedł wieczór. Matka wyszła nieprzytomna z sypialni, w której usypiając Syna Pierworodnego sama zasnęła. Nie ogarniając rzeczywistości i zastanawiając się czy już o tej 22:00 nie sparzyć sobie porannej kawy niespodziewanie usłyszała swój komplement od zawstydzonego Ojca.

Miły.
Nie zdradzi Matka jaki. Koledzy czytają ;-)

I cholera dalej nie ma tekstu na blog.
Kryzys trwa.

7 komentarzy:

  1. Napewno..sprośny...aż sam się zawstydził :PP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście "głodnemu chleb na mysli" :))

      Usuń
    2. Co Ty, sprośny pewnie bym napisała ;-)

      Usuń
    3. Haha...aha, no to pewnie coś ...romantycznego skoro koledzy nie moga przeczytać...ciekawość mnie zżera...:)

      Usuń
  2. ach faceci... od dziś stała fanka;) Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kryzys nie kryzys ale pomysł na prezent dla małżonka mego urodzinowy mam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba "ściągnę" od Ciebie ten karnecik prezentowy!

    OdpowiedzUsuń