Chciała być Matka matką nowoczesną, matką postępową, idącą z trendami. Myślała, że uszczęśliwia dziecko zapodając mu posiłki metodą BLW (Bobas Lubi Wybór). Pal licho to sprzątanie. Przecież to zaowocuje w przyszłości - Syn szybciej nauczy się jeść samodzielnie. Będzie chętniej sięgał po warzywa, sam zdecyduje co lubi, pozna jedzenie wszystkimi zmysłami. Bla, bla, bla. Okazało się, że Syn Pierworodny chromoli to całe BLW. Bobas Lepiej Wie. Od początku wprowadzania stałych pokarmów poza zmiksowaną papką codziennie dostawał też warzywa i owoce w kawałkach. Przez pierwsze miesiące bawiła go taka forma. Pal licho to sprzątanie. Matka z dumą obserwowała jak z każdym tygodniem Syn coraz sprawniej radzi sobie np. z jabłkiem, zaczynał od polizania, potem wbijał kolejno jeden ząbek, dwa itd. i tak sobie skrobał, teraz wcina bez problemu całe jabłko. Matka Matki patrzyła na cały ten eksperyment z trwogą ("bo przecież jaki bałagan") i drżącym sercem ("bo przecież on się udusi" - nigdy nawet się nie zakrztusił). Zdobywane przez Syna doświadczenie zaowocowało jednak nie tylko tym, że nauczył się samodzielnie zjadać coraz większe ilości, ale też tym, że nauczył się robić coraz większy bajzel dookoła siebie a siebie samego doprowadzić do stanu opłakanego. Bobas Lubi się Wybrudzić. Matka nie zaufała jednak metodzie BLW do końca i np. zupki czy kaszki zawsze podawała sama, nie sprzeciwiając się jednak, gdy Syn chciał rączką sprawdzić co też takiego znajduje się w miseczce. Bobas Lubi Wiedzieć. Pal licho to sprzątanie. W pewnym momencie Syn zastrajkował i niemal całkowicie wypiął się na podawane przez Matkę zupki. Dopiero wtedy tak naprawdę dowiedziała się co znaczy SYF! Zupkom Syn powiedział nie, ale za to chętniej zajmował się drugim daniem, jadanym samodzielnie, choć ilości wciąż były to niewielkie. Pal licho to sprzątanie. Bobas Lubi Wybrzydzać.
Od jakiegoś czasu Syn znów zupki pokochał. Matka nie ukrywa, że jeszcze bardziej się stara i szuka nowych smaków, bardziej wyrazistych, a i posolić jej się czasami zdarzy (chociaż do niedawna się zarzekała, że dziecku solić nie będzie, no bo jak to? po co?). No i doszły jeszcze te słoiki. Ale odkąd, ku uciesze Matki, Syn wrócił do zupek zaczął też tracić zainteresowanie drugim daniem. Nie no, zwariować można! Tłumaczenie, że niby za duże porcje odpada - wszystkiego mniej niż w schematach żywienia niemowląt. Aż tu nagle... Matka, jak zwykle szukając na Syna Pierworodnego sposobu i starając się go rozbawić, gdy robił się marudny, przypadkiem znalazła rozwiązanie. Zaczęła mu podawać drugie danie łyżeczką, tą samą co zupkę. Nawet ciężko się nakładało ziemniaki i fasolkę szparagową na taką małą łyżeczkę, ale Syn był zachwycony. Bobas Lubi Wszystko. Po raz pierwszy zjadł dwa dania. I to całkiem pokaźne. Bo Matka stwierdziła, że skoro i tak dojada po dziecku to sobie tym razem więcej tych warzywek na parze ugotuje. A tu Syn jej wszystko wyjadł, łyżeczka po łyżeczce. Na zdrowie. I sprzątania prawie wcale. Pal licho to BLW.
Bobas Lubi Wybór? Bobas Lubi Wygodę!!!
Dobry tekst! Doskonały!
OdpowiedzUsuń