- przygotować śniadanie
- wystawić krzesełko do karmienia
- nakarmić
- posprzątać
- schować krzesełko
- o kurwa! już taka godzina?
- przygotować obiadek
- wystawić krzesełko
- nakarmić
- posprzątać
- schować krzesełko
- o kurwa... itd.
Ale pewnego dnia Matka z Synem Pierworodnym wybrali się w gości. Do Koleżanki, która nie raz mówiła "Nie przejmuj się, moja Córka ma już 18 miesięcy i nadal robi syf przy jedzeniu" - no to się Matka trochę mniej zaczęła przejmować, bo wcześniej wydawało jej się, że wszystkie dzieci wokół potrafią już jeść w miarę samodzielnie nie robiąc przy tym rozpierduchy na pół mieszkania. A tu się dowiaduje, że tak dobrze to jednak nie u wszystkich jest, więc ulżyło.
Wizyta wypadła w porze popołudniowego deserku, więc Matka zabrała dla Syna jabłuszko. Siedzi więc Matka w kuchni Koleżanki. Syn siedzi na kolanach Matki i ze smakiem zajada owe jabłuszko, bo jabłuszka to jest to co Synowie Pierworodni lubią najbardziej.
Matka zachwycona tym, że Syn w gościach potrafi się zachować i nie nabałaganić tak jak zrobiłby to w domu rozpływa się z dumy i spija kawkę. Deserek trwa. Matka trochę wyluzowała.
Koleżanka odbiera telefon od Męża.
- Ooo, zaraz będziesz? To fajnie, zdążysz zobaczyć jaką Syn Pierworodny Matki Wyluzuj zrobił nam jesień średniowiecza w kuchni.
Yyy, ale przecież mówiłaś... to jednak tylko moje dziecko tak ma... yyy... i to nazywasz jesienią średniowiecza... to szkoda, że obiadku nie widziałaś...
hahaha! dobre:)
OdpowiedzUsuń