piątek, 19 czerwca 2015

Co mnie wkurza w trzylatku?

Niniejszy tekst powstał w oparciu o badania empiryczne, wnikliwą obserwację i całkowity brak przygotowania merytorycznego ze strony obserwatora. Badania wciąż trwają i obejmują grupę reprezentatywną, spełniającą podstawowy warunek doboru, tj. wiek: trzy lata.
Grupa liczy jednego osobnika, za to wywiązującego się z zadania poddawanego obserwacji za trzech (jak jest zmęczony to nawet za czterech).


Co wkurza w trzylatku?

1.
Po trzylatku możesz spodziewać się jedynie tego, że w każdej chwili może zrobić coś, czego na pewno się nie spodziewasz.

2. 
Ma własne zdanie i nie zawaha się go wyrazić.
Własne zdanie na temat Twojego wyjścia z domu, Waszego wspólnego wyjścia z domu, powrotu do domu, na temat czasu kąpieli, pójścia spać, pójścia do przedszkola, tego, gdzie będzie siedział w samochodzie, tego, co powinno być na obiad, który mu właśnie podajesz... Niby normalne, ot, człowiek. Czyli własne zdanie wysoce pożądane. A jednak trudno się przestawić po trzech latach obcowania.

3.
Ma słuch selektywny. Jak szepniesz "lody", przyleci z drugiego pokoju. Jak wrzeszczysz po wejściu do domu od samego progu 10 razy: "Zdejmij buty!" to dotrze do niego (albo i nie) dopiero, gdy w tych butach będzie stał na kanapie. Na pewno dotrze też wtedy, gdy zamiast wrzeszczeć, po prostu powiesz... że jak nie zdejmie butów w tej chwili to lodów nie będzie.

4. 
Na równi ze słuchem ma selektywną pamięć. Jeżeli na przykład szykuje się wycieczka do ZOO, będzie o nią pytał kilka-kilkanaście razy dziennie odkąd tylko o niej usłyszy na tydzień przed wyjazdem, aż do momentu, gdy przekroczy bramę tegoż ZOO i zobaczy pierwszą fokę. Ze szczególnym uwzględnieniem półtoragodzinnej podróży samochodem:
- Zio?
- Dopiero wyszliśmy z domu. Najpierw musimy wsiąść do auta i daleko jechać.
- Tu zio?
- Nie, to dopiero bramki autostradowe.
- Tu zio?
- Nie.
- Tu zio?
- Nie.
(...)
- Zio?
- Za chwilę. Teraz musimy zaparkować.
- Zio?
- Tak.
- Aaa...
Ale gdy po śniadaniu powiesz: "Umyj ręce, musimy zaraz wychodzić do sklepu/przedszkola/na autobus.", zanim ostatecznie trafi do łazienki, zapomni gdzie i po co miał iść przynajmniej 7 razy. A brudnymi łapami dotknie po drodze (zakładając, że zdążył 3 razy obejść całe mieszkanie) czego tylko zdoła.

5.
Pamięta o jakiejś pierdole typu: maleńka część jakiegoś autka, która nigdy go nie obchodziła, ale akurat jest mu niezbędna do życia (więc szukaj!) albo, że wśród kart ze Scooby'm-Doo, które zbierał i których ma ponad 100, powinno być 5 jakiegoś rodzaju, a on ma tylko 4 (więc szukaj!!!), że wśród klocków LEGO powinien być jeszcze jeden niebiesko-przezroczysty klocek 2x2 (wiadomo, lepiej dla wszystkich, żeby się znalazł), choć nie potrafi liczyć, bezbłędnie oszacuje, że na stanie 8 par gaci z Zygzakiem McQueen'em, które posiada, jednej pary brakuje (zatem wytłumacz się z tego, dlaczego jeszcze nie wyprane).
Ale nigdy nie pamięta, że w sklepie nie wolno uciekać, na parkingu trzeba trzymać się dorosłego, wody z wanny nie należy pić, jedzeniem nie wolno rzucać o podłogę, a czapką o chodnik i skakać po niej, tylko dlatego, że nie chciał czerwonej (nie pamięta też, że nie ma innej).

6.
Im jest bardziej zmęczony, ty, trudniej mu zasnąć. Im jest bardziej zmęczony, tym szybciej biega. Im jest bardziej zmęczony, tym z dziwniejszych miejsc wyciągasz go po drodze do domu. Im jest bardziej zmęczony, tym bardziej wyrywa rękę, którą próbujesz złapać, by przestał biegać jak opętany.
Im jest bardzie zmęczony, tym bardziej opadasz z sił.
Im jest bardziej zmęczony, tym bardziej wkurza.

7.
Trzylatek nie kuma bazy, gdy tłumaczysz mu, że jak teraz pójdziecie prosto do domu to szybciej będzie mógł odpocząć, gdy jest zmęczony / zjeść obiad, gdy jest głodny / pobawić się zabawką, o której właśnie sobie przypomniał itd. Zamiast tego będzie zbaczał wciąż z trasy, zatrzymywał się, zawracał, marudził, wchodził po drodze, gdzie tylko zdoła wejść (w bramy, do sklepów, za drzewa, na murki, za murki, za śmietniki, przystanki, płoty...), skakał ze wszystkiego z czego zdoła zeskoczyć, jednocześnie przy tym wszystkim popłakując, że jest zmęczony / głodny / chce zabawkę TERAZ.

8.
Trzylatek wie, że nie wolno, wie, że nie można, że nie powinien, że nie należy... ale i tak to zrobi.
Są rzeczy silniejsze od wiedzy, rozsądku i samokontroli. Ot, choćby wrzucenie ubrań rodziców do wanny z wodą, wylanie z premedytacją soku na stół, wrzucenie czegokolwiek do toalety, odwrócenie talerza z zupą, biegnięcie na oślep przed siebie, mimo wrzasku i przyspieszonych kroków mamy za plecami...

9. 
Trzylatek potrafi doprowadzić do tak skrajnych myśli, jak choćby ta, że ząbkowanie (gdzie każdy ząb wybijał się minimum 3 tygodnie), kolki (gdzie jedna potrafiła trwać nawet 9 godzin) czy bunt dwulatka (który trwał blisko półtora roku) to w zasadzie luuuzik. Człowiek wiedział, że nie jest w stanie nic na to poradzić, nie przeskoczy, może jedynie łagodzić ból dziąseł/brzucha/duszy, odwracać uwagę, tulić, nosić, uspokajać.
Teraz nagle musi tłumaczyć. Tłumaczyć, tłumaczyć, (...), tłumaczyć... I uspokajać. Siebie. W dodatku, jeżeli w grę wchodzi płacz, musi tak tłumaczyć, że nie ma o co płakać, żeby nie dać do zrozumienia, że nie ma o co płakać (a trudno tłumaczyć, kiedy samemu już prawie się ryczy). Więc tłumaczy, tłumaczy... A tego grochu spod ściany to na zupę dla całej jednostki by starczyło.

10.
Najczęściej powtarzanym zdaniem trzylatka jest: "Ja chcię".
A chce wszystkiego. I uważa, że magiczna formułka: "Tak, ja chcię", wystarczy, żeby to wszystko mieć. Chce tego, co zobaczy w reklamach między kreskówkami, chce obejrzeć bajkę, która leci dopiero za 3 godziny, chce obejrzeć kolejny odcinek tej, która właśnie się skończyła, chce żeby przyjechała babcia, kiedy ta godzinę wcześniej wyjechała, chce zostać w domu, kiedy trzeba iść do przedszkola, chce być chory, żeby do przedszkola nie iść, chce zjeść to czego akurat nie ma w domu, ewentualnie to, czego akurat nie może (np. czekoladę tuż przed obiadem), chce założyć to, czego nie może, chce spać w pościeli, która akurat wisi wyprana na suszarce, dostając zabawkę należącą do jakiejś serii, nim porządnie ją rozpakuje, wymienia jakie chce następne... GRRRRR.
- Nie mogę Ci tego dać, bo nie mam.
- Tak. Ja chcię!
- Nie możesz teraz.
- Ja chcię.
- Teraz to niemożliwe, bo...
- Tak. Ja chcię.

11.
Jest jednym wielkim-małym-człowiekiem okruszkiem. Gdzie się nie ruszy tam ciągną się za nim resztki jedzenia, jakby się bał, że bez nich nie wróci drugi raz w to samo miejsce, choć temat poruszamy przede wszystkim w kontekście 32 metrowego mieszkania, w którym nawet pierwotniak pantofelek miałby problem, aby się zgubić. Gdzie trzylatek, tam okruszki, niedojedzone jabłka, porzucone ciastka, plamy, rozdeptana czekolada, tłuste ślady małych łap, puste i pełne butelki po soczkach, słomki, kubeczki, miseczki. W Lidlu dokładnie można określić trasę jaką obrał po fragmentach bułki, którymi znaczył teren. A na szybie w drzwiach do sypialni hobbystycznie maluje brudnymi paluchami. (I, niestety, nie ma w tym ostatnim zdaniu ani cienia ironii)


BONUS:
Jak Matka radzi sobie z frustrującymi ją zachowaniami Syna?
Przede wszystkim drze ryja. Nie jest z tego dumna, ale przynosi to choć chwilowy upust nerwom. Poza tym sprząta. Nieco kompulsywnie, by zająć ręce i myśli. Do tego przeklina paskudnie. W przeważającej większości tylko w myślach, w skrajnych przypadkach mamrocze pod nosem. Efekt jak przy darciu ryja. Chwilowy i nieprzynoszący satysfakcji.
A wczoraj na przykład, po całym dniu spędzonym w domu z przeziębionym Synem, kiedy tylko wrócił Ojciec, wyszła z domu i przebiegła sobie, jakby nigdy nic, 5 kilometrów w 45 minut, i to bez wyraźnych oznak zmęczenia. I już prawie znów była sobą... Ale wróciła do domu i za chwilę trzeba było Syna kąpać.
Nie zdziwcie się, jeżeli w przyszłym roku Matka wystartuje w Maratonie Warszawskim.


19 komentarzy:

  1. Pocieszę Cię - czterolatek wyraźniej mówi od trzylatka - reszta j.w.
    Też drę japę w ramach autoterapii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem szukajmy plusów: będzie głośno i wyraźnie dopingować mnie na trasie.

      Usuń
  2. Ha. Mnie też macierzyństwo popchnęło do biegania. W innych okolicznościach nigdy bym się na to nie pisała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wręcz nie mogę uwierzyć, że wśród maratończyków mogą być tzw. single bez zobowiązań...

      Usuń
  3. Te hektolitry wypitej wody z wanny... i nie ma "ja chcę!". Jest "ja nie chcę!" i "ja nie cię!". Bo my w buntach obecnie. Biegać nie znoszę, mam rower...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie szerokiej drogi. Tylko pamiętaj, pędząc na rowerze, uważaj na te biegnące ;-)

      Usuń
  4. yyyyy o fuck...mam 19 miesięcznika ...fuck i am scared now....u nas NIE to teraz najczęstsze słowo i już mnie dobija... fuck

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buahahahaha
      Jak Pierworodny miał około dwa lata, też myślałam, że mnie już to dobija, zresztą nie raz i nie dwa o tym pisałam... Cóż ja wtedy wiedziałam o dobiciu? Teraz wiem, że nic. W dodatku coraz mniej mam złudzeń i coraz bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że być może nadal nic nie wiem...

      Usuń
  5. Lenor ma prawie 2,5roku jest podobnie j.w. jeżeli będzie gorzej to ja nie wiem :D w kosmos się wystrzelic pozostaje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby to było takie proste... Księżyc już dawno byłby skolonizowany.

      Usuń
  6. Jezu, czyli nie jestem sama!!! Myślałam, że tylko mi się trafił taki egzemplarz i że to pewnie wynik jakichś straszliwych błędów wychowawczych.
    To polskie soczyste słowo na k, wymruczane pod nosem, zaskakująco skutecznie pomaga mi zneutralizować złe emocje. Drzeć ryja na biedne dziecko staram się jak najrzadziej, ale różnie mi to wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedne dziecko? Kiedy ja zaczynam drzeć ryja to w momencie, kiedy zupełnie kto inny wydaje mi się biedny w tej relacji...

      Usuń
  7. Ha! Chciałabym pocieszyć, ale wrodzona uczciwość mi nie pozwala.
    Mam na stanie 5-latka i 90% listy nadal aktualna.
    Do tego zaczyna się już pyskowanie.
    Uuuuuzaaaaaaaaa......

    OdpowiedzUsuń
  8. Cierp ciało jakeś chciało!

    OdpowiedzUsuń
  9. Łączę się w bólu ... mam 2 latkę i 5 latka .. Mam wrażenie że jestem jakimś pułkownikiem wydającym rozkazy ..prośby nie działają :/ :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to to właśnie. Są dni kiedy zastanawiam się jak i kiedy to się stało, że z cierpliwej i wyrozumiałej mamusi przeobraziłam się w taką mendę mędzącą, warczącą i rozkazującą... :-( Nie lubię siebie takiej.

      Usuń
    2. A potem dzieci się dziwią że mamy tylko krzyczą ... :/ melisa nawet nie działa ...

      Usuń
  10. Wydaje mi się, że czytam o mojej Młodej :) i to nawet ten sam rocznik! :) Coś w tym musi być... Gorzej, że od bardziej doświadczonych rodziców non stop słyszę 'poczekaj jak..." :D Powodzenia nam wszystkim życzę!

    OdpowiedzUsuń