wtorek, 7 czerwca 2016

Miłość przychodzi znienacka




- Mamo, zakochałem się - oznajmił, ni z gruszki, ni z pietruszki, w piątkowe popołudnie Syn Pierworodny.

- Co? - Tylko tyle zdołała wydusić z siebie Matka, odkładając na bok czytaną książkę.

- Zakochałem się! - powtórzył wyraźniej i zdecydowanie głośniej, wciąż nie przerywając zabawy na podłodze i nie przypuszczając nawet, że pytanie Matki bynajmniej nie miało związku z jej słuchem.

- Ale jak to się zakochałeś? W kim?

- W Wiktorii.

- Kiedy? - przytomnie zapytała Matka, mając na uwadze to, że jeszcze w czwartek, czyli dobę wcześniej, na przedszkolnym pikniku rodzinnym, gdy obok siebie jedli frytki, nic nie wskazywało na taki rozwój wydarzeń. Nie mówiąc już o tym, że jeszcze nie tak dawno, nie mógł nawet zapamiętać jej imienia.

- Dzisiaj.

- Aha. - Matka przetwarzała najświeższe dane i myślała nad kolejnymi pytaniami.

- A co to oznacza, że się zakochałeś? - Postanowiła jak najszybciej dowiedzieć się na czym stoi jako, było, nie było, najważniejsza dotychczas kobieta w życiu Syna.

- No że się zakochałem. I teraz będę zakochany.

- I w związku z tym teraz coś się zmieni? - dociekała niepewnie, bo lepiej wiedzieć jakie są plany młodego na przyszłość.

- Będę teraz zabierał dwie zabawki do przedszkola. Dla siebie i dla Wiktorii. Tylko że ona nie lubi się bawić autami. Woli lalkami. Mamo, jak ty byłaś dzieckiem, to też lubiłaś się bawić lalkami?

- Tak, kochanie, lubiłam. Ale autami też bardzo lubiłam się bawić. Słuchaj, a kiedy ty zrozumiałeś, że się zakochałeś?

- Jak byliśmy razem w parze.

- Kiedy szliście do kina? - Serce Matki zadrżało na myśl, że z Ojcem Pierworodnego też na pierwszej randce byli w kinie.

- Nie, jak szliśmy do kina to nie byliśmy w parze. Ja szedłem z R. i F.

Aby nie odchodzić nawet na krok od tematu, powstrzymała się Matka od zawiłych tłumaczeń dlaczego z logicznego punktu widzenia nie można iść w parze we trzech. Wypytywała za to dalej:

- To kiedy byliście dzisiaj z Wiktorią w parze?

- W przedszkolu.

- Przy jakiejś zabawie, tak?

- Nieeee, jak wychodziliśmy z łazienki.

- Aaa, i właśnie tam, stojąc w tej łazience z Wiktorią w parze, poczułeś, że się zakochałeś?

- No.



Wygląda na to, że Amor nie patrzy ani na miejsce akcji, ani w metryki uczestników.
Stało się. Syn Pierworodny. Lat 4 i 2 miesiące. Zakochany.
Matka Wyluzuj! Kobieta z przedwczesnym syndromem opuszczonego gniazda.



10 komentarzy:

  1. Haha moj przechodzil cos podobnego rok temu. Tyle ze na raz byl zakochany w 3 dziewczynkach;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I nie zapytałaś co oni Z tej łazience robili że razem wychodzili?
    Ja się dziś dowiedziałam że naszą starszą Kacper chciał pocałować, ale uciekła. 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gocha, Ty się uspokój! Byli całą grupą, z panią, dlatego wychodzili w parach.

      A Twoja starsza to mi tak w sumie Ciebie przypomina ;-)

      Usuń
    2. no mi też.
      Czyli że zapytałaś :D

      Usuń
    3. Nie musiałam pytać. Znam zwyczaje panujące w przedszkolu. Wiem, że chodzą całą grupą razem z Panią i że wychodzą parami. Wiem, bo opowiada. I wiem, bo byłam kiedyś u nich na zajęciach i dostałam od Pani zjebkę za wygłupianie się z dzieciakami w łazience. A w łazience nie wolno się wygłupiać, jakbyś nie wiedziała.

      Usuń
    4. A to też nie wiedziałam że nie wolno 😊

      Usuń
    5. A to też nie wiedziałam że nie wolno 😊

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha! Pięknie i lekko to się czyta :)

    OdpowiedzUsuń