poniedziałek, 28 lipca 2014

...

niedziela tak leniwa, że zawstydziłaby nawet pierogi.
umysł tak leniwy, że nie ma siły dokończyć żadnej myśli.
sam brzechwa nie dodałby już ani słowa do zastanej sytuacji.
śpimy. po kolei. na zmianę. na wyrywki. wszyscy razem. każde z osobna.
i układamy. puzzle. z lokomotywą. z krówką. z kotkami. ze świnką w pociągu. ze świnką na statku. ze świnką w kosmosie. ze świnką w chmurach.
na siódmy dzień tygodnia siedem układanek. niezliczoną ilość razy
pierworodny przepadł.
składa. dokłada. przekłada. układa.
odwraca. obraca. łączy. scala. kombinuje.
brawo.
na chwilę tylko uruchomić nadprzyrodzone moce. wyłączyć tryb oszczędzania baterii.
życiowej.
resztkami silnej woli odkłada matka telefon - nie zamówi pizzy. nastawia makaron, będzie obiad.
matka zostaje bohaterką w swoim domu.
ojciec śpi.
na deser mini-mini. "tomek i przyjaciele".
pierworodny śpi.
matka śpi.
ojciec resztką sił z resztek po sobotnim przyjęciu przygotowuje tosty na kolację. zostaje bohaterem.
pierworodny kocha tosty równie mocno, co makaron.
kot śpi.

powietrze ciągnie się i lepi od swej bezczynności.

jeszcze "elmer" do poduszki. i już można. zamknąć oczy.
jeszcze coś napisać.
by się chciało. ale palce zbyt ociężałe. nawet, by zdobyć się na wysiłek użycia wielkiej litery. myśl zbyt senna, rozlazła, niemrawa. nawet tytułowi nie chciało się wymyślić.
ojciec śpi.
syn śpi.
kot śpi.

skąd ona ma tyle energii? ta ćma na ekranie.
nie wie, że lipiec? że niedziela?

zamknąć okno, nie będą wlatywać.
od pomysłu do flegmatycznej próby realizacji mija tyle czasu, że czynność traci sens. za oknem nic już nie lata. lampa nad stołem nie może opędzić się od adoratorów. wisi niewzruszona. pozwala lecieć im jak w ogień. nie odbiera nadziei.
lenistwo czy niemoc?

czas się położyć i udawać, że poniedziałkowy poranek nie nadejdzie nigdy.
zapowiadali burzę.
może. da się żyć.
morze. było by miło.

jeszcze tylko przełożyć syna do jego łóżeczka.
ciuchcia, ciuchcia. mamrocze przez sen.
tu jest. koło ciebie.
ja też jestem.

zasypiamy. snem wyczerpującym.

poniedziałek. jednak. jakże brutalny.

1 komentarz:

  1. rozleniwiłam się totalnie przez Ciebie. a jeszcze pranie do zebrania z balkonu. dobrze, że już noc, to chłodniej. okna na oścież otwarte - nie przejmujemy się nieproszonymi gośćmi, pozbędziemy się ich rano.
    tylko Zu jakaś taka naładowana energią, bez względu na temperaturę na zewnątrz. ale wieczór jest nasz.
    tekst pierwsza klasa!

    OdpowiedzUsuń