środa, 30 lipca 2014

Z cyklu wychowywać dwulatka i nie zwariować: Rozmowa typowa

Przedpołudnie. Jedno z tych, kiedy po burzliwym poranku, marzysz by nastał wreszcie wieczór. Kiedy jeszcze przed śniadaniem dom wygląda jak po przejściu huraganu. Przeskakujesz nad rozjeżdżającymi się po pokoju resorakami. Do stóp przyklejają się malutkie puzzle - Świnka Peppa jedzie pociągiem. Tu krzesło, tam spodenki, tu pampers, tam majtki, rozrzucone gazety i nocnik. Kot profilaktycznie zwiał pod łóżko w sypialni, przezorna bestia. Lipcowe słońce powoli sięga najwyższego punktu na niebie. Emocje sięgają zenitu. Tornado szaleje, siejąc zamęt, zniszczenie, a w pewnych kręgach pewnie i zgorszenie swoim gołym, odparzonym tyłkiem. Próbując w łazience doprowadzić się do stanu_jako_takiego, kiedy już jest się spóźnionym do pracy, w myślach wizualizujesz błogie, szeptane czytanie bajki na dobranoc i zamykanie za sobą drzwi sypialni... 
WTEM słychać odgłosy katastrofy. Kolejnej.
To Syn Pierworodny. A jakże. Co tym razem?
Sok, słomka, szyba w oknie, kanapa, wkurzona Matka Matki. Resztę można sobie dopowiedzieć.

- Przestań! Wiesz, że tak nie można robić. Zobacz ile teraz jest sprzątania, ile pracy... Babcia przecież wczoraj tłumaczyła ci, że nie wolno tak robić, prawda? - zaczęła po raz kolejny tłumaczyć Babcia.
- Tak - potwierdził Pierworodny, po czym dodał spokojnie: - Tata.
- Co tata? Tata też ci tłumaczył?
- Tak. Mama.
- Mama też tłumaczyła?
- Tak - stwierdził dobitnie.

I poszedł.
A Babcia została. Z sokiem, słomką, szybą, kanapą i szmatą.

Przynajmniej wiadomo, że ze słuchem i pamięcią u Pierworodnego wszystko w porządku.

4 komentarze:

  1. No to już jakiś pozytyw. Laryngolog drogi ... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. I z pamięcią. Jak ten od pamięci się nazywał? Nieważne. U mnie etap "nie ma". A tak się śmiałam z Twojego wpisu... Głupia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eee, jedynie niedoświadczona :-)

      Usuń
    2. hahha skąd ja to znam :D młody nawet czasem twierdzi że ma uszy zatkane i nic nie słyszy :P

      Usuń