środa, 5 sierpnia 2015

Nigdy wprost

post o miłości. wbrew pozorom.




Subtelny

Wieczorową porą siedzi Matka przed laptopem. Oczywiście siedzi tak "jeszcze tylko pięć minut". Ojciec się denerwuje, ale nie daje po sobie poznać. W końcu siada obok, przygląda się Matce. I rzecze rozmarzony:

- Lubię jak fejsbuk podświetla Ci policzki...

Zadziałało, komputer zamknęła od razu.



Romans z szefem

Zrobił Ojciec porządki w firmowych papierach. Przesiedział weekend w biurze, ale uporządkował wszystkie dokumenty, które czekały na to nawet od dwóch lat i dłużej.
W poniedziałek wchodzi Matka zachwycona do biura. Oniemiała nie poznaje biurka, segregatorów, teczek. Zniknęły stosy piętrzących się kartek.

- Co? Podoba się!? - Bardziej z dumą stwierdził fakt niż zapytał.
- Grę wstępną masz już odhaczoną.
- Wiedziałem.



W biurze

Matka przegląda jakieś papiery. Ojciec przegląda jakieś swoje rozliczenia. Każde skupione na swojej pracy.
Ojciec coś liczy, sprawdza, mruczy pod nosem. Dla ułatwienia mówi sobie głośniej:
- Dwudziesty luty.
- LUTEGO. - W Matce mimowolnie włącza się jej wewnętrzne grammar nazi.
- Dwudziesty lutego - poprawia się grzecznie Ojciec.
Za grzecznie. Żadnej riposty? Nawet nie spojrzał? Liczy dalej.
Za chwilę Matka słyszy:
- Dwudziesty marcego, (...) dwudziesty kwietniego...

Dobra, wygrał. Niech se mówi jak chce.



Szkoła specjalna

- Ale Ty jesteś złośliwy! - reaguje Matka na jakąś drobną uszczypliwość ze strony Ojca.

Ten patrzy jej głęboko w oczy, po czym odpowiada:

- Teach me master.



Szczęście niejedno ma nazwisko

Z wyprawy do Matki Matki przywiózł sobie Syn Pierworodny kilka książek. Takich, które kiedyś należały do nieletniej Matki. Zupełnie przepadł przy "Brzydkim Kaczątku", choć wydawałoby się, że mocno sfatygowane wydanie z 1983 roku nie zachęci do siebie dziecka przyzwyczajonego do kolorowych i pachnących nowością książek prosto z księgarni.
Chwali się Pierworodny nowym nabytkiem Ojcu. Nabytek na okładce podpisany został własnoręcznie przez 9 może 10-letnią Matkę jej imieniem i ówczesnym nazwiskiem.
Uszu zajętej swoimi sprawami Matki dobiega tłumaczenie Ojca:

- O, zobacz, Synek, a tu jest napisane, że ta książka należała do mamusi. Mamusia jeszcze wtedy inaczej się nazywała. Szczęścia nie znała...



Japonki

Tuż przed ojcowskim urlopem Matka z Ojcem robią zakupy w Lidlu. WTEM Ojciec pakuje do sklepowego wózka japonki. Buty takie. Klasyczny chiński badziew plastikowo-piankowy. Coś czego do tej pory nie wyobrażał sobie nawet przymierzyć, a co dopiero kupić. A co dopiero nosić! Każdy, kto zna Ojca wie, że piankowe japonki to zdecydowanie nie jego stajl.

- O, mój rozmiar. - Zerknął tylko i bez mierzenia dorzucił do zakupów.

Matka stanęła jak wryta na środku sklepu i nie oglądając się na nikogo wokół głośno zaczęła swoje:

- Ale powiedz mi! Robiłeś ostatnio jakieś badania, tak? Powiedz mi! Co się z Tobą dzieje? Nie ukrywaj tego przede mną. Jeżeli coś Ci jest, mam prawo wiedzieć!!!



Zmiany

- Dobre - stwierdził jak gdyby nigdy nic Ojciec podczas rozmowy o czymś, czego dotąd nigdy nie lubił.
- Co Ty powiedziałeś? - Nie mogła uwierzyć Matka, bardziej skłonna dać wiarę temu, że się przesłyszała.
- Nie zauważyłaś, że ostatnio polubiłem dużo rzeczy, których do tej pory nie lubiłem? I że dużo wokół siebie zmieniam?
- No właśnie zauważyłam - odpowiedziała niepewnie. - I zaczynam się bać, że zaraz będziesz chciał zmienić żonę.
- No co Ty!
- Uff, prawidłowa odpowiedź - odetchnęła w myślach. Pochopnie.
- Naprawdę myślisz, że drugi raz bym się ożenił?

foch



Zakupy

Wrócił Ojciec z zakupów. Rozpakowuje siatki.
- Piankę do golenia kupiłeś??? I po co? Weź czasem zajrzyj do szafki pod umywalką, tam przecież stoją różne kosmetyki kupione na zapas - piekli się Matka, która wzięła na siebie obowiązek zaopatrywania Ojca w kosmetyki, których ten nie znosi kupować. Jednak raz na jakiś czas, Ojciec postanawia ją ubiec, myśląc, że jej tym pomoże - kończy się to tym, że taka sobie pianka do golenia albo szampon stoją przez rok w szafce, bo Ojciec w promocji kupi zapas na buk-wie-ile, a o tym co w szafce i tak nie pamięta.
- I pianka też tam jest? - pyta jak zwykle tym faktem zaskoczony.
- Jest.
- Niemożliwe. - Nadmierna powaga tej wypowiedzi zdradza, że zaczął się już ten etap, kiedy Ojciec robi sobie jaja z pieklenia się Matki.
- Na 100%.
- I co ja teraz z robię? - ze smutkiem i rozterką w głosie rzekł Ojciec, spoglądając na trzymane w ręku opakowanie pianki do golenia. - Będzie trzeba na Allegro sprzedać. Ty weź napisz na blogu, może ktoś kupi...

No to Matka pisze.


7 komentarzy:

  1. A jakiej marki ta pianka? Będzie jakaś cena promocyjna? Może aukcja? Z autografem czy bez?
    ;)świetne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżilet. Chyba.
      Jak uczciwie dodam, że już używana to nadal będziesz zainteresowana?

      Usuń
  2. U nas ostanio też zakrólowały japonki z Lidla, wprawdzie nie skórzane, ale jdnak japonki ;) i ta pianka...jak w domu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, co oni z tymi piankami? U nas są 2 prawie nie ruszane, bo małż kupuje jak mu sie elektryczka psuje i myśli, że do zwykłej maszynki wróci. potem okazuje się, że elektryczka jednak dzziała i pianka do szafki.

    OdpowiedzUsuń
  4. hahaham uwielbiam takie sytuacje, mojemu ostatnio dałam do poczytania jakiś post, że kobiety podnieca sprzątanie przez mężczyzn i wtedy są bardziej skoro do "zabawy" :P ...ufff następnym razem muszę baaardziej uważać na słowa

    OdpowiedzUsuń