sobota, 9 sierpnia 2014

A jak Wam minął sobotni wieczór?

Zmęczony dwulatek
zamiast wejść do bloku uciekł w stronę parkingu i wpadł na sąsiada, brudząc go lodami z czekoladą.
wysmarował lodami windę.
wysmarował lodami spodnie Matki.
wlazł na siatkę z zakupami, żeby dosięgnąć domofonu (no to po malinach).
nie dojadł lodów.
niedojedzone postanowił wrzucić do siatki z zakupami (czujna Matka, mało brakowało).
wlazł w butach na kanapę.
sypnął gołą ręką żwirkiem z kuwety w kota, a zaraz potem do kociej miski z wodą (tu już refleks matczyny przysiadł).
wylał niedopity sok z kubka.
"napoił" pluszowego pieska.
plastikowymi grabkami walił w co popadnie - padło na stół i krzesło.
przelał sok z butelki do foremki do robienia babek z piasku.
ryk, bo nie chciał chleba z pasztetem tylko z dżemem.
ryk, bo nie chciał jogurtu.
zjadł prawie cały przygotowany chleb z pasztetem.
napchał pozostały chleb z pasztetem do kubka z sokiem jabłkowym.
(to dziecko dostaje zdecydowanie za dużo soku)
ryk, bo jednak chciał jogurt.
zjadł 4 łyżki jogurtu.
ryk, bo MiniMini nie przewidziało, że on akurat chce bajkę o ciuchciach.
ryk, bo gumowa kaczka powinna stać za szamponem a nie przed.
ryk, bo Matka wyjęła korek z wanienki (z trudem włożyła go więc z powrotem).
wyjął korek z wanienki.
ryk, bo Matka powiedziała coś nie po jego myśli, tylko zgodnie z prawdą.
....

A wszystko to w ciągu jednej nieopisanie długiej godziny.

Zmęczona Matka
za każdym razem ogarnęła cały sajgon będący dziełem dwulatka.
trzymała ręce przy sobie i nie posunęła się do rękoczynów.
tylko raz powiedziała brzydkie słowo, ale tak cicho, że dwulatek nie usłyszał.
przygotowała kolację.
podała jogurt.
odstawiła jogurt.
podała jogurt.
nie zwymiotowała sprzątając chleb z pasztetem maczany w soku jabłkowym (szatańskie połączenie).
wykąpała dwulatka.
ustawiła wszystkie zabawki do kąpieli, szampony i żele pod prysznic według jego wytycznych.
przeczytała bajkę i utuliła do snu.
posprzątała po kolacji.
posprzątała łazienkę, bo cały dzień nie miała kiedy.
nastawiła zmywarkę.
oprzątnęła kuchnię.
mocząc nogi w misce napisała ten tekst.
opublikowała.
padła na ryj.

3 komentarze:

  1. "To dziecko zdecydowanie dostaje za dużo soku";)-hah;)
    Tak a propo posprzątałam łazienkę bo cały dzień nie miałam kiedy skojarzył jeden z moich "ulubionych" tekstów, na szczęście już coraz mniej używany przez facetów (myślę,że się boją):"przecież ty jesteś cały dzień w domu, to masz dużo czasu i NIC nie robisz". I tak podziwiam,że przy dwulatku w ogóle masz czas na jakiekolwiek sprzątanie:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. boskie.. dodam, że zmęczony prawie- dwulatek też tak ma..
    dochodzę do wniosku, że ryk jest nieodzowną częścią bytu maluchów

    OdpowiedzUsuń
  3. - Ja chcę jeeeeeeść!!!!!!
    - A co byś zjadł? Kanapkę? Z serem? Szynką?
    - Nie, nie chcę jeeeeeeeeeeeść!!!! ( i pierdut o stół pięścią)
    [dwa głębokie wdechy]
    - Ale chciałeś jeść, co byś zjadł? Może jogurt?
    - Tak, jogult.
    [podstawiam pod sam nos]
    Pierdut pięścią w stół: - Nie chcę joguuuuuuuuult!!!!!
    [dziesięć głębokich wdechów]
    - Synu, chciałeś jeść, powiedz, co byś zjadł? Może jednak kanapkę?
    - Tak, kapkę z selkiem.
    [uffffffff....]
    "Kapka z selkiem" ląduje na podłodze... Tak, pierdut, ręką w stół...
    - Ja chcę jeeeeeeeeeść!!!!
    - To powiedz, co byś zjadł? [nie mam ochoty już proponować]
    - Chlupki mlekiem.
    Dziękuję, oddam w dobre ręce całkiem fajnego, prawie 3latka :P

    OdpowiedzUsuń