wtorek, 22 marca 2016

Jak wychowam miękką faję, bo nie czerpię z ludowych mądrości z osiedla




"Chłopaki nie płaczą!"

Jak to? Więc co robią, jak im źle, smutno, boli? Zęby zaciskają? Wyrywają paznokieć u palca lewej stopy, żeby odwrócić uwagę i by mniej bolało to co bolało? W mordę walą kogo popadnie, na oślep i bez pytania? Idą do lasu porąbać jakieś trzydziestometrowe drzewo albo powalczyć dla sportu z niedźwiedziem niczym Leo w "Zjawie"? A może piszą wiersze, by wyrzucić z siebie trudne emocje? Lub biegną do swojego psychoanalityka przepracować uczucia? A jak upadają na oblodzony betonowy chodnik, a w dodatku są chłopakami zaledwie trzyletnimi, to też nie mogą płakać? Bo byłam przekonana, że w takim przypadku mają jak największe prawo sobie popłakać i przytulić się do mamy. Ba, gdybym ja, zmęczona po całym dniu, wracając do domu, wyłożyła się jak długa na lodowisku przy śmierdzącym kontenerze na śmieci, lecąc twarzą w chodnik, pewnie rozpaczałabym znacznie bardziej niż trzyletni chłopiec. I zrozumiałabym także łzy dorosłego faceta w analogicznej sytuacji, bo niby czemu nie? Łzy mojego synka są chyba dostatecznym dowodem na to, że chłopcy płaczą.
Więc Droga Sąsiadko, nie mów, kurwa, mojemu dziecku, że chłopaki nie płaczą!



"Taki ładny jesteś, że powinieneś być dziewczynką."

Też nie możemy pogodzić się z tym, że mamy takie ładne dziecko. To chyba nienormalne żeby chłopiec był tak ładny. Próbowaliśmy wszystkiego. Tłukliśmy aż do puchnięcia, bo podobno siniki i blizny dodają męskości, tarliśmy papierem ściernym, by pozbyć się tej gładkiej cery, zapisaliśmy na MMA dla trzylatków i crossfit dla przedszkolaków, coby jakiegoś męskiego sznytu nabrał... A wciąż słyszymy od obcych ludzi, że taki ładny, najładniejszy w przedszkolu, taki ładny, że chyba dziewczynka, i te włoski, te oczy, ten uśmiech... Taki ładny, że powinien był urodzić się dziewczynką. No jego wina. Bo według "Sztuki kochania" Michaliny Wisłockiej wychodziło, że z płodzenia w taki dzień cyklu, jak nic - dziewucha, jak nic.
Spać nie możemy, tylko palce z nerwów po nocach zagryzamy, bo co to dopiero będzie, jeśli mu tak zostanie? Co jeżeli z tego nie wyrośnie? Przecież powinien być tylko trochę ładniejszy od diabła, wystarczyłoby. A w tym wypadku? Co robić? Zacząć ubierać w sukienki, zapleść warkoczyki, do łapy dać lalkę Barbie i ukrywać przed światem, że jest chłopcem?



"No co ty, chłopakowi kuchnię do zabawy byś kupiła?"

Nie, pewnie że nie. Tak tylko żartowałam głupio. Przecież mężczyźni nie powinni nawet wiedzieć, jak podgrzewa się zupę albo obiera marchew. Od czegoś w końcu są baby na świecie. I budki z kebabem. Po co taka wiedza miałaby zaprzątać męskie umysły - jeszcze by zabrakło miejsca na informacje typu: co to jest spalony albo jak się hamuje silnikiem. Lepiej nie ryzykować.
Kanapki? Sami mieliby sobie robić kanapki? A od czego mają mamusie i żony?
To przecież wiadome, że od kuchni, w której właśnie lepi się pierogi, powinni trzymać się jak najdalej, tak jak od łazienki, gdy kobieta depiluje strefę bikini. A o gotowaniu wiedzieć jak najmniej, bo od tego mogą wypaść włosy na klacie, urosnąć piersi i zacząć się regularne miesiączki.
Oczywiście, że nie kupię mojemu dziecku zabawkowej kuchni. Chyba, że byłoby dziewczynką, wtedy to inna sprawa, obowiązek wręcz. Zaraz po różowej miotełce i szufelce. Od najmłodszych lat powinna wiedzieć, gdzie jej miejsce. Ale w tej sytuacji... choćby gówniarz błagał, niech się do garów nie tyka. Jeszcze wyrośnie na jakiegoś dżender-popaprańca.

Albo normalnego człowieka.


8 komentarzy:

  1. haha. moje kuchnie maja i czesto ze mna gotuja:) ale 5 lalek barbie im nie kupilam, a u sasiadki synek ma i w dodatku z jedna zawsze na spacer chodzi, co nie zmienia faktu, ze ludzi to dziwi. moj malzonek by na zestaw lalek barbie jednak nie pozwoli:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Barbie dylemat w ogóle u nas nie istnieje. Pierworodny nawet gdy widzi bajkę w telewizji każe mi wyłączyć, bo to nudy. Nie lubi bawić się lalkami, pluszakami, figurkami. Jego zabawki muszą mieć kółka albo musi dać się (choćby siłą) rozebrać je na części ;-) Kuchni nie ma tylko dlatego, że nie mamy na nią miejsca. Ale rozglądam się właśnie za jakąś fajną, małą i w cenie, która nie przyprawi mnie o ból głowy.

      Usuń
  2. Mój wnuczek, dziś dwuipółletni Kubuś, uwielbia gotować. Ma swoją kuchnię, a i większość swoich, i nie tylko, posiłków przygotowuje sam. Bardzo to lubi, a przykład bierze z ojca, czyli mojego syna :-) Jestem z nich dumna :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj to "chłopaki nie płaczą" tez mnie irytuje, zresztą nawet tekst do dziewczynki "taka duża i ryczy" też mi podnosi ciśnienie.
    Każdy z nas ma prawo do pokazywania swoich uczuć. Potem wyrosną takie zablokowane, nie umiejące okazywać uczuć jednostki...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba chłopcy urodzeni pod koniec marca tacy urodziwi, że wszystkich skręca ;). Przerabiamy całą listę. Kuchnie właśnie dostał- wcześniejszy prezent urodzinowy.
    Jeszcze jedno, co doprowadza mnie do szału. Czytanie w myślach. "Oj, już dobrze. Już nie boli. Nic się nie stało." A skąd k**** możesz wiedzieć?! A może się stało, a może właśnie boli i to bardzo, a może przed momentem runął kawałek maleńkiego świata i trzeba to jakoś odżałować? (patrz pkt 1 notki)

    OdpowiedzUsuń