piątek, 11 marca 2016

Gadka trzylatka #6


Gadka trzylatka  #1  #2  #3  #4  #5



Co na to Freud?

- Mama, a wiesz co mi się dzisiaj śniło?

- Co, kochanie?

- Bułka z masłem.


hmm.



Wyścig, czyli kto pierwszy ten lepszy

Syn bardzo lubi wyręczać się innymi w sprawach, które niekoniecznie są dla niego "bułką z masłem". Do takich spraw zalicza się m.in. ubieranie i rozbieranie. Poranne i wieczorne, przed spacerem i po. Niemal po każdym powrocie do domu trwają negocjacje, kto ma ściągnąć czapkę, a kto zdejmie buty (może jednego ty, a drugiego ja), kto rozepnie guziki, a kto zamek. Matka i Ojciec imają się wszelkich możliwych sposobów, byle zachęcać Syna do samodzielności. Dobrym sposobem są wyścigi. Na przykład kto pierwszy zdejmie kurtkę. Pierworodnemu to pasuje. Lubi się ścigać. Doszło do tego, że ścigają się nawet jego nogi bądź ręce, która pierwsza zdejmie nogawkę spodni, skarpetkę, rękaw bluzy, kurtki...

Ale, ale. Pierworodny nie jest pierwszy naiwny. Też potrafi wymyślić Matce wyścig.
I tak któregoś dnia, po powrocie z przedszkola przedstawił swój pomysł:

- A może kto pierwszy??? Ja będę jeść lizaka, a ty mnie rozbierzesz? Kto pierwszy, ten może leżeć.

- A ten co przegra, co ma robić?

- Nic.

W sumie pasuje mi taki układ - pomyślała Matka. Niedługo potem poczuła się oszukana, gdy obierając ziemniaki zobaczyła, jak Pierworodny zagarnął obie nagrody i, nic nie robiąc, leżał wyciągnięty na kanapie i głośno cmokał tego swojego lizaka.

 - Przegrałam. Znowu. Kiedy ja się nauczę?



Co się mówi?

Siedzi Pierworodny na kolanach u Matki. Oglądają zdjęcia na laptopie. W pewnym momencie wyczuła Matka, że atmosfera wyraźnie się zepsuła.

- Ej! A co to za puszczanie bąków, siedząc u mnie na kolanach? Co się mówi, jak się puści bączka?

- To mama!

- Co? Na pewno to właśnie się mówi? A nie co innego?

- To mój tatuś! - poprawił się Pierworodny wielce zadowolony z własnego sprytu.



Metryki nie oszukasz

Przez jakiś czas trwał u Pierworodnego etap ciągłego ustalania, co kiedy się wydarzyło. Tzn. czy miał wtedy już 3 lata, czy jeszcze 2. Jeżeli miał 2 to znaczy, że było to dawno, jeżeli 3, znaczy że właściwie to jakby to było wczoraj, choć mogło minąć już kilka miesięcy. Skala to o tyle mało miarodajna, że poczucie czasu u 3-latka jest specyficzne i czasem upiera się, że coś, co wydarzyło się tydzień wcześniej, było rok temu, gdy był 2-latkiem. A 2-latki to przecież takie prawie dzidziusie, maluchy, którym niemal niczego nie wolno i nic nie potrafią.
Dlatego też, oglądając bajkę Syn upewnia się, czy jest ona odpowiednia dla jego wieku. Zaczęło się od rozgoryczenia, gdy Matka kilka razy stwierdziła, że kreskówka jest dla starszych dzieci i wyłączyła. Jednak później naszła go refleksja, że skoro jemu nie wolno pewnych rzeczy oglądać, zapewne dwulatkom nie wolno oglądać czegoś, co on już może.

I tak któregoś dnia, w trakcie chorowania, odkrył z Matką nową bajkę o autach. Nieszkodliwą. Ale brzydką, niedopracowaną, z męczącym dubbingiem - strata czasu.
Pierworodny zachwycony - bo o autach. Ogląda. Matka się męczy, więc zabrała się za czytanie książki.
W pewnym momencie, po obejrzeniu już sporego fragmentu, Pierworodny uświadomił sobie, że zapomniał spytać:

- YYYYhhhh!!! - Aż się zapowietrzył. - A to jest na 3 lata?

- Tak, myślę że taaak, aleee...

- A na 2 też?

- Chyba tak. Aleee wydaje mi się, że to taka nieciekawa bajka, cooo? Możeee... - Matka starała się dyplomatycznie zaproponować jakąś zmianę repertuaru.

- To ty już jesteś za stara, mamuś.


I tyle w temacie.


1 komentarz:

  1. boski:)
    taki trzylatek w domu to skarbnica mądrości... Też w domu mam takiego małego, światłego człowieka

    OdpowiedzUsuń