Jeszcze w ciąży obiecywałam sobie, że nie będę matką, która bezustannie strofuje męża w sprawach opieki nad dzieckiem. Zakładałam, że dam mu się wykazać, że też jest rodzicem i skoro robi coś inaczej, wcale to nie oznacza, że gorzej. Założenia założeniami, obiecanki cacanki, a rzeczywistość jak zwykle moją wizję wyśmiała.
Otóż przez pierwsze tygodnie, może nawet miesiące, wydawało mi się, że to ja wszystko robię gorzej. I że wszyscy wokół radzą sobie z moim dzieckiem lepiej ode mnie. Z perspektywy czasu już wiem, że były to dość długofalowe skutki baby bluesa. Z kolejnymi miesiącami Ojcu Pierworodnego przybywało pracy w firmie, a mi obowiązków w domu. Chcąc nie chcąc, przybywało mi też pewności siebie. Nawet nie wiem kiedy, ciążowe założenia poszły w siną dal, nie machając na pożegnanie i nawet nie przysłały nowego adresu. Coraz częściej łapię się na tym, że sweterek to źle ubrany, że rajtki nie te, że pieluszka chyba krzywo, a o kremiku na mróz to na pewno zapomniał. Wózek za wolno pcha. A już przy obiadku to najchętniej wyrwałabym Ojcu łyżeczkę z ręki.
Matka, Wyluzuj! Powtarzam więc sobie.
Tja, też to w pierwszych tygodniach miałam... Ale kremu na zimno to czasem i ja nie nałożę, hehe ;)
OdpowiedzUsuńI mi się od czasu do czasu zdarzy, ale ciii.... ;)
OdpowiedzUsuńNo, no! Żeby Ojciec nie usłyszał :P
OdpowiedzUsuńTo ja się szwendam po Twoich stronach a Ty w tym czasie buszujesz u mnie :) Rozumiem, że trafiłyśmy na siebie przez tę samą stronę. Ech, piękne te Twoje zakładki do książek...
OdpowiedzUsuńZarzuć adresem, podaj kolor, chętnie coś sprezentuję :) Trza się wspierać.
OdpowiedzUsuńI właśnie patrzę, że na te same blogi włazimy, hehe :)
Zarzuciłam :) Jejjjjj, ale się cieszę, szczerzę się do laptopa jak szalona i podskakuję sobie na krześle - po cichu, żeby Młodego nie zbudzić :)
OdpowiedzUsuń:)))))
OdpowiedzUsuńHo ho, to ja od czapy trochę: podobny nerw po mnie chodzić, jak mój chłopiec wtenczas wpadł do mnie pomóc umyć okna.
OdpowiedzUsuńZ miejsca rzucać się chciałam, by poprawiać. A po głowie chodziły słowa: siedź spokojnie, będzie jak będzie, poprawisz jak pójdzie sobie.
Zawzięłam się i nie poprawiłam. Przez pół roku po prostu nie odsłaniałam okien.
Wyluuzuuuuuuj Matka ;p