czwartek, 20 lutego 2014

Drugie Matczyne spostrzeżenia z pracy

1.
Gdy w pracy prosisz, mówisz, krzyczysz: "Cicho, muszę się skupić!". To UWAGA! jest cicho i możesz się skupić.
Tylko czasem człowiek nieprzyzwyczajony, tak bardzo nie może w to uwierzyć, że z wrażenie aż nie może się skupić.

2.
Gdy w pracy rzucasz hasło: "No dobra, mamy mało czasu. Do tej i do tej godziny trzeba się wyrobić", nagle masz wrażenie, że wszystko wokół zaczyna dziać się w przyspieszonym tempie, jakby ktoś włączył na pilocie przewijanie do przodu. Każdy rozumie powagę Twoich słów, śmichy i chichy cichną, żarty słychać rzadziej, ale jakby już tylko te naprawdę dobre, ogólnie praca wre. Brakuje tylko, by wszyscy wokół mówili na przyspieszonych obrotach, jak "Alvin i wiewiórki".
Kiedy w domu mówisz: "Trzeba się pospieszyć, mamy bardzo mało czasu. Mamusia zaraz się spóźni.", nagle masz wrażenie, że czasoprzestrzeń, w której się znajdujesz wkracza w jakiś inny wymiar i wszy-s-t-k-o-za-czy-n-a-dzi-a-ć-s-i-ę-ja-k-by-w-z-w-ol-n-i-o-ny-m-t-em-p-i-e. Śmichy i chichy coraz głośniejsze i nie ma co liczyć na to, że powaga sytuacji obejdzie kogoś poza Tobą.

3.
Człowiek (czyt. Matka), zmęczony obowiązkami w pracy, wraca do domu i ma jeszcze siły na obowiązki domowe. Człowiek, zmęczony obowiązkami domowymi, siedzi w domu i nie ma już siły na kolejne obowiązki domowe.

4.
Poranek przed pracą jest niebywale elastyczny, tzn. jego pojemność  rośnie nieskończenie. Matka przed pracą jest w stanie umyć włosy, umalować się, ubrać (łącznie z trzykrotną zmianą koncepcji). Wypić kawę. Posadzić dziecko na nocniku. Ubrać dziecko. Przygotować i zjeść z dzieckiem śniadanie. Przygotować kanapki do pracy. Dokończyć pisanie tego tekstu. Wypakować naczynia ze zmywarki. Pobiec na tramwaj.
W zwykły poranek w tym samym przedziale czasowym Matka jedynie, pijąc kawę, wspólnie z Synem niespiesznie zjada śniadanie. W piżamach.


A jakby co, to pierwsze spostrzeżenia były tu #1

8 komentarzy:

  1. Ja jak byłam w domu, byłam totalnie niezorganizowana jeśli pospałam (nie, za mocne słowo), poleniuchowałam (nie, skłamałam),
    nie mogłam się ogarnąć (ooo, lepiej) : do godz.8 lub 9.
    Za to teraz wstaje o szóstej. I w 1h zdążę umyć włosy, ugotować czasem obiad, pomalować się, ubrać (ale to przed samym wyjściem, pisałam na blogu why), przygotować Synowi kanapki (oczywiście zdarza się , że połowę tych czynności zrobię o 22 w nocy i wtedy mam czas na napisanie posta :)))
    Chodzenie do pracy bardziej mnie dopinguje do lepszej organizacji. Dlatego w weekendy jestem taka rozpiździelona...i totalnie niezorganizowana...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak, to są właśnie te zalety pracowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój poranek niestety nie jest elastyczny , nawet odrobinę nie jest .A mógłby być . Minuty przeskakują co 5 z nie standardowo co 60 sekund . Zazdroszczę takiej rozciągłości poranka ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Póki co umiem się spręzyć i w godzinkę wyszykować na bóstwo,wraz z dodatkowymi czynnościami typu kawa,śniadanie,co nie co z męzem...ciekawe jak to będzie po przyjściu na świat potomka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bądź świadoma tego, że przez pierwsze miesiące "małe co nieco z mężem z rana" będzie oznaczać małą kanapkę wspólnie zjedzoną nad zlewem. Jeśli on będzie miał czas zrobić.
      A zrobienie się na bóstwo sprowadzi się do związania włosów w kitkę i powąchania koszulki przed ubraniem, aby sprawdzić czy się jeszcze nadaje.
      Kawa? No cóż... zbożówka zbrzydła mi na całe życie.

      Ale, jakby co, wcale nie chcę straszyć. Tylko uświadamiam, bo lepiej być świadomym - wtedy rzeczywistość będzie mniejszym szokiem. Ja nie byłam świadoma.

      Usuń
  5. Haha :) U mnie w pracy to zawsze mówią: wyluzuj, nie denerwuj się tak, czemu się tak śpieszysz? mamy czas. Bo ja przychodzę, chcę zrobić i wyjść, bo akurat dziecko zapalone. ;)

    OdpowiedzUsuń