wtorek, 27 października 2015

Wieczór wyborczy




Siedzą Matka z Ojcem na kanapie i z niecierpliwością oczekują pierwszych sondażowych wyników wyborów parlamentarnych. Wybiła godzina 21:00, na ekranie telewizora to rosnące to opadające słupki wykresu wreszcie stanęły w miejscu.

Cóż.

Tym razem chociaż Matka się nie popłakała tak, jak po ostatnich prezydenckich. Choć za każdym razem przeczuwać, a zobaczyć to nie to samo.
Na szczęście tego dnia była w monopolowym. Fakt ten znacznie usprawnił wyłączenie telewizora w pizdu już po kilku zdaniach przemówienia Pana Prezesa. Po prostu bez słowa wyłączył Ojciec program i poszedł robić drinki.

Wrócił. Złapał z powrotem za pilota:

- A włączę, może leci jakieś "Warsaw Shore"...

- Włącz, włącz. Popatrzmy wreszcie na jakieś prawdziwe życie...

Włączył. Ale na MTV akurat Justin Biber. A w takim wypadku to Matka chyba woli jednak ten wieczór wyborczy.
Przeskoczył jeszcze przez kilka kanałów. W końcu, bez przekonania, zatrzymał się na Polsacie i "Must be the music". Siedzą więc sobie na tej kanapie, popijają po drinku... Ale nie oszukujmy się, nie jest to takie popijanie, jakie byłoby na przykład w "Dynastii" po kolacji Blake'a i Krystle Carrington'ów, czy w jakiejś innej, równie luksusowej, scenerii. Normalnie piją. Czyli, że nie na skórzanych szezlongach, czy na innych eleganckich mebelkach od projektanta. Normalnie tak. Zalegają przytuleni na zwykłej kanapie z BlekRedŁajta, takiej, co to niejedno już w życiu przeszła. Nogi wyciągnięte przed siebie, pozycja wyjściowa przyjęta taka, że trudno stwierdzić czy to jeszcze siedzenie, czy już leżenie, ale, co ważne, pozycja to o wysokich walorach strategicznych, gdyż łatwo odstawić szklankę na parapet. Siedzą, oglądają i już przy pierwszym wykonawcy zachowują się, jakby byli co najmniej piątym jurorem w komisji. I to takim o decydującym głosie.

- Całkiem fajnie grają. Tylko z tą piosenką jest coś nie tak - stwierdziła Matka.

Ojciec zamilkł, co oznaczać może tylko, że na temat tego, co słyszy myśli znacznie gorzej niż Matka.

- Głos też ma fajny, tylko jakby nie współgra z zespołem, czy coś. Jakby śpiewał obok.

Padło jeszcze kilka innych, równie fachowych, komentarzy, gdy w końcu wokalista zaczął już fałszować na tyle, że samozwańcze "żyri kanapowe" równo się skrzywiło i już zostało z takim grymasem na twarzach, a Ojciec to nawet przemówił:

- Masakra.

Koniec piosenki, zespół na ekranie z niecierpliwością czeka na werdykt, Matka i Ojciec raczej bez emocji - na ten wieczór już ich wystarczy, zresztą tu o wyniku są przekonani.

Tymczasem...

3 x TAK

Szanowne jury stwierdza, że było tak dobrze, ciekawie, interesująco, że im te drobne niedociągnięcia prawie nie przeszkadzają. Niemal dokładnie powtarzają wypowiedzi Matki, ale używając przy tym profesjonalnego słownictwa, co nabiera jakiegoś eufemistycznego wydźwięku. Ojcowska "masakra" zamienia się w ustach Eli Zapendowskiej w "było trochę nieczystości". Plus dodają jeszcze coś o samplach i zgodnie orzekają, że "3 razy TAK" to ocena sprawiedliwa i w pełni zasłużona (jednak na "4 taki" to wciąż za mało).

Matka i Ojciec siedzą zdziwieni, z minami nadal skrzywionymi po zasłyszanych "nieczystościach". W końcu Ojciec się odzywa:

- Wiesz, dzióbek, my to się, kurwa, nie znamy ani na polityce, ani na muzyce.


Cóż.
I co pan zrobisz? Nic pan nie zrobisz.


5 komentarzy:

  1. Ostatnie zdanie jest naszym mottem rodzinnym ;)
    I weź tu nie wierz, kiedy mówią, że telewizja ogłupia? Człowiek by nie oglądał to od razu miałby lepsze zdanie o sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas często powtarzane jest ono w firmie. Jeszcze częściej mawia się: "Ale jest tak czy nie? Sam powiedz." I im bardziej wszystkim nam to działa na nerwy, tym bardziej każdy nie może powstrzymać się, by tak nie kończyć swoich wypowiedzi.

      Usuń
  2. Haha, zajebiste. No coz, nie mozna byc ekspertem w kazdej dziedzinie. Za to blogowanie Ci calkiem wychodzi O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dzięki, chyba. Jednak jest na czym budować samoocenę ;-)

      Usuń
  3. Nieee, no nie jest źle. ;) I Blog całkiem fjany ;) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń