piątek, 22 maja 2015

Miłości nie kupisz. Lody czekoladowe na szczęście już tak.

czyli DIALOGI ZEBRANE : Matka i Ojciec kontra zakupy 
(rozmowy spisane na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy)


*
- Ej, powiedz mi, ale tak szczerze... - zaczęła poważnie Matka, bo i sprawa była poważna.
- Nooo? - Ojciec chyba się wystraszył.
- Te dwa lody, które wczoraj kupiłeś, to dla każdego po jednym, czy może oba dla mnie?
- A co? Oba już zjadłaś? - Bardziej stwierdził niż zapytał.
- Nie! - oburzyła się Matka
- Oba dla Ciebie - powiedział uspokajająco.
- Uff.
- Zjadłaś już oba!!! - Był przekonany.
- Nie!!! - oburzyła się jeszcze bardziej. Po czym, już spokojniej, wyjaśniła: - Ale planuję. Dlatego pytam.

Zabrała się Matka za rozpakowywanie z folii cudownie apetycznego loda na patyku, grubo oblanego czekoladą i migdałami... Mmm...
- Co Tobie? - spytała, jednocześnie nadgryzając czekoladkę.
- Nic, wzruszyłem się.
- Że jednak zapytałam?
- W sumie tak...
- Miłość... - stwierdziła z rozmarzeniem.
- Jeszcze ze dwa lata temu zeżarłabyś sama, a potem cichaczem odkupiła.
- Widzisz, ta miłość dojrzewa...


*
Początek grudnia.

- Masz. Grzeczna byłam - poinformowała Matka Ojca, wkładając mu do kieszeni kurtki, którą miał na sobie malutkie czerwone pudełeczko. - 6 grudnia masz mi to włożyć do buta.
Ojciec spojrzał pytająco.
- Kolczyki mi kupiłeś.
- Aha, dzięki.

Chwilę później. W biurze.
- To tu do szafki je na razie schowam, dobra?
- Dobra, tylko tak, żebym nie znalazła.

Mimo wszystko do końca nie było pewności, że Ojciec nie zapomni o Mikołajkach.


*
- Ooo, widziałem, że nowy tusz do rzęs sobie kupiłaś...
"Cholera!" - pomyślała Matka, przypominając sobie, jak rano, już spóźniona do pracy, pomyślała, że nie zdąży wyrzucić kartonika i zostawiła go na półce pod lustrem w łazience.
- No kupiłam. I co? - spytała podejrzliwie, bo niby skąd to nagłe zainteresowanie.
- A ile kosztował?
"Teraz to już przegiął! Co on tak nagle? Czy on w ogóle wie, ile kosztują tusze do rzęs? Czy on się orientuje, ile kosztują tusze TEJ firmy? Prawdopodobnie nie i niech lepiej tak zostanie... Kurczę, czy to możliwe, że się kapnął, że tydzień wcześniej kupiłam podkład, korektor i róż? Ee, pewnie nawet nie wie co to korektor..."
- Yyy, ale wiesz... promocja była. Za pół ceny.
- To ile?
"Twardy zawodnik!"
- Noo... trzyyydzieeeściii... - Grała Matka na zwłokę, zastanawiając się czy tak to zostawić, zaokrąglając w dół (mocno w dół), czy może dodać enigmatyczne "z groszami", czy jednak uczciwie powiedzieć prawdę.
Ale Ojcu tyle wystarczyło. Wyraźnie chciał usłyszeć taką mniej więcej kwotę.
- Aha. To fajnie. Wiesz, płytę kupiłem w Empiku - wypalił od razu.
- Co? - "Skubany, moja taktyka!"
- Musiałem.
- Musiałeś?
- Ale ze zniżką 10-złotową. Więc też wyszło TYLKO 36 zł.
"Jasny gwint, nie miał ze mną łatwo, póki sam się nie nauczył..."

Ostatecznie wszyscy zadowoleni. Ojciec może wpatrywać się w boskie spojrzenie Matki. A Matka i tak ucieszyła się z płyty. W końcu to Ciechowski.


3 komentarze:

  1. Twoje posty są świetne !!!!
    A tytuł aż zachęca do przeczytania ! :)
    dopiero zaczynamy , mam nadzieje ze zostawisz komentarz z opinią
    pozdrawiamy
    http://mandmme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. haha:) ja też uwielbiam "zaokrąglać"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, wyższa szkoła ekonomii, oszczędzanie przez kamuflowanie ;-) Czyli czego uszy nie słyszą, tego sercu nie żal.

      Usuń