Wrócił Ojciec do biura po służbowym spotkaniu i opowiada:
- Nawet dyrektor pytał co mam dziś taki dobry humor.
- I? - ktoś dopytuje.
- To mu powiedziałem, że z żoną się pogodziłem.
***
- Młody był dziś tak okropny, że miałam ochotę go udusić - żali się Matka Ojcu, licząc na odrobinę (no dobra, mnóóóstwo) współczucia po ciężkim dniu.
- Możesz powtórzyć? Słabo się nagrało...
***
W telewizji właśnie skończył się film "Listy do M.".
- To co? Ubieramy choinkę? - zakrzyknęła radośnie Matka.
- Jeeeny, dobrze, że Ty na przykład "Potopu" teraz nie oglądałaś - stwierdził Ojciec zupełnie nie podzielając matczynego entuzjazmu.
- A co? Myślisz, że bym wyjechała do Szwecji?
- Raczej, że byś coś zalała...
- Chyba się.
***
8 marca. Godzina 23:00.
- Na urodziny też nic nie dostanę? - Po całym dniu Matka nie wytrzymała.
Ojciec zamarł wyraźnie zakłopotany. Matka ciągnęła temat dalej.
- Bo wiesz co... jak dawniej zrobiłabym Ci awanturę o to, że nie dałeś mi nic na Walentynki, ani nawet życzeń nie złożyłeś, to na Dzień Kobiet dostałabym wszystkiego podwójnie. A w tym roku chciałam być taką wyrozumiałą żoną, taką wyrozumiałą... I co? I wyszłam na tym jak Zabłocki na mydle - wyłożyła Matka bez owijania w bawełnę swój punkt widzenia na sprawę. Po czym dodała już pod nosem, bardziej do siebie: - Trzeba było strzelić fochem. Przynajmniej coś bym z tego miała. A tak ani Walentynek ani Dnia Kobiet.
- Widzisz, ja dzień i noc, DZIEŃ I NOC... - Matka po wyraźnej pretensji w głosie była pewna, że Ojciec powie "pracuję", tymczasem... - DZIEŃ I NOC myślę po prostu o tym jak Cię zmotywować do pisania. Wszystko robię żebyś tylko tematy na blog miała.
- Taa, i tyle z tego mam. Kebaba zamiast kwiatka. Ale o Dniu Matki to pamiętaj, dobra? - Matka przyjęła już błagalny ton.
- Dobra. A to też w marcu?
- !@#$%^& - pomyślała Matka, ale już siedziała cicho i tylko oczami przewróciła.
- Ej, czekaj. Ale po drodze jeszcze Twoje urodziny i imieniny! - olśniło Ojca.
- No tak, ale po Dniu Matki, W MAJU, masz już spokój aż do grudnia - zauważyła Matka na zachętę.
- Ale jeszcze Zielnej jest.
- He? A co ja mam z tym wspólnego?
- Też Matki. W sierpniu.
Tak że tego... Walentynek i Dnia Kobiet Ojciec nie obchodzi, ale na Matki Boskiej Zielnej to się Matka aż boi co od niego dostanie.
Mam tak samo jak twój mąż ... z tym, że moi koledzy z pracy insynuują,
OdpowiedzUsuńże coś "musiało być" :)))) skoro taaaka uśmiechnięta chodzę :)))
Co masz tak samo? Dobry humor? Dobrze rozumiem?
UsuńOłłł jeee! Nie wszystko stracone. Świat nie chyli się ku upadkowi. Wreszcie ktoś pisze, że z jego nastrojem jest OK. Od czasu najbardziej dołującego postu w historii Matki Wyluzuj! miałam wrażenie, że wszyscy zastanawiają się czy lepiej się utopić czy powiesić. Uśmiecham się na myśl o Twoim uśmiechaniu się ;-)
Ale powiedz, coś musiało być...
Matko, czytam od niedawna i wierną fanką zostanę, jeśli pozwolisz. Mnie też pytają w pracy, czy coś było, jak mam humor od rana:D. To chyba ogólnonarodowa tendencja, jak babka ma humor, to był seks znaczy się.
OdpowiedzUsuńPozwolę :-)
UsuńJak chłop ma humor, to też znaczy, że był seks. Dlaczego my takim smutnym narodem jesteśmy? ;-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń:) spasiba, you made my day
OdpowiedzUsuńAle mi się światowo zrobiło w komciach ;-)
UsuńA na serio, to właśnie takie komentarze robią mój dzień :-*
Teraz to masz przynajmniej powód do foacha i do nieodzywania się!Niech się wkupi jakimś prezentem ;-)
OdpowiedzUsuńNo to specjalnie dla Ciebie dalszy ciąg dialogu:
Usuń- To weź już strzel tym fochem - zaproponował Ojciec, co by Matce ulżyć.
- Eee, teraz to już nie warto. O tej godzinie? Rano mogłam - odparła Matka z rezygnacją w głosie.
Następnego dnia, zaraz po obudzeniu, została Matka obdarowana świeżym chlebkiem do śniadania i pudełkiem czekoladek.
Tak, że tego Dziewczyny... nie zawsze trzeba wytaczać najcięższe działa. "Focha" można sobie zostawić na czarną godzinę ;-)
HaHa!Zapamiętam ;)
UsuńNa Matki Zielenej to może zioło jakieś ;)
OdpowiedzUsuńWtedy to dopiero Matka by Wyluzowała! :-)
UsuńMatko, czytam Cię od kilku dni zaledwie, tzn nadrabiam Twoje poprzednie wpisy na blogu. Czasem jakbym widziała samą siebie. Spodobał mi się Twój blog i będę do Niego zaglądała bo kończąc czytać kolejne wpisy, niecierpliwie czekam na nowe.
OdpowiedzUsuńJa od męża dostałam 3 dni wcześniej kwiaty co by nie zapomniał w Dniu Kobiet ich wręczyć ;) ale życzenia o poranku złożył. Tak więc Matka ma rację, czasem warto przemilczeć i nie robić focha, tym bardziej, że mężczyzną i tak słowo foch inaczej się kojarzy niż nam kobietą :)
pozdrawiam.
No tak, u nas też funkcjonują dwie definicje. W zależności od kontekstu ;-)
Usuń"Matki zielnej" !! Własnie pokochałam Twojego męża! :D
OdpowiedzUsuńLojalnie uprzedzam, że podobno bywam nieznośnie zazdrosna. Więc ostrożnie z tym kochaniem! ;-)
Usuń