Jak mało kiedy, Matka z Ojcem spędzili razem weekend. I to niemal cały bez dziecka. Czyli, mówiąc wprost, w pracy byli.
- Ja to się nie boję, że będę miał zawał. Albo że mnie praca wreszcie wykończy. Jak Ty mnie nie wykończysz, to już nic mnie nie ruszy - już po kilku godzinach powiedział Ojciec. Wiadomo do kogo.
***
A w pracy m.in. remont biura uskuteczniali.
- Ta półka jest przymocowana krzywo - stwierdziła Matka.
- Nie jest! - stwierdził Ojciec.
- Jest!
- Ale o co Ci chodzi? O to, że z tej strony jest trochę wyżej? - zapytał szczerze zdziwiony.
- No wyobraź sobie, że na tym właśnie polega "krzywo".
- Eee, gorzej jakby ta druga strona była wyżej. A tak to się nic nie sturla, tylko na ścianie zatrzyma.
- Jak można półkę bez poziomicy wieszać? - zastanawiała się Matka, jednocześnie mając wrażenie, że odkąd zna Ojca zastanawia się nad tym nie po raz pierwszy.
- I jeszcze samemu, bez pomocy - zaznaczył z dumą.
Jednak widząc minę Matki zmienił odpowiedź:
- Przecież nie miałem tu żadnej poziomicy.
- To mogłeś chociaż miarę wziąć, odmierzyć czy jest równo z każdej strony...
Itd. Czepiała się Matka jak zwykle.
Po chwili, gdy emocje powoli opadały, a każdy zajęty był jakimiś papierami...
- Ech, gdybyś nie była już moją żoną, to chciałbym się z Tobą ożenić.
Matka spojrzała krzywo.
- Wyjść za Ciebie? - poprawił się niepewnie.
***
- Ta mapa z rejonami jest niepraktyczna. Poza tym jest za duża i nie ma jej gdzie powiesić. Nie wieszajmy jej, to nie będzie dobrze wyglądało. - Po raz kolejny zaczęła Matka ten niewygodny temat.
- Ale jest ładna. I ja ją chcę! - stwierdził stanowczo Ojciec. - To moja jedyna zachcianka w tym biurze. Chyba jedną mogę mieć? - W obliczu tej argumentacji Matka odpuściła.
- I jeszcze paprotkę bym chciał - dodał cichutko po chwili.
***
Matka, Ojciec i ich Kolega.
Matka: A co u niego słychać? Widujesz go w ogóle? Wiesz czym się teraz zajmuje? - pytanie dotyczyło kogoś znajomego, z kim kiedyś łączyły ich kontakty zawodowe.
Ojciec: Jak go ostatni raz widziałem to mówił, że wyjeżdża za granicę. Ale to już dawno było. Potem jeszcze kilka razy spotkałem jego dziewczynę z ich dzieckiem. Tylko raz ich razem widziałem, ale jakoś ją zapamiętałem... bo jest.... nooo... tak wyjątkowo... hmm... nieatrakcyjna... no brzydka po prostu...
Kolega: Ej no, może jest bardzo, bardzo fajna!
Ojciec: Tak, na pewno ma bardzo fajny charakter!
Kolega: A wiadomo, charakter jest tak naprawdę najważniejszy!
Rozbawiona Matka odnosiła nieodparte wrażenie, że gdyby nie jej obecność wśród tego męskiego grona, ta rozmowa potoczyłaby się zupełnie inaczej.
Matka: Hmm, sądząc po tym jak często sugerujesz mi jaki mam charakter, zaczynam podejrzewać, że muszę być bardzo, bardzo piękna.
Od tej pory komplementy typu "Ale Ty jesteś śliczna" czy "Jesteś NAPRAWDĘ ładna" Matka słyszy znacznie częściej. Niestety.
Gdybym ja pracowała w mężem...rzuciłabym go w cholere...
OdpowiedzUsuńW domu ostatnio ledwo go znoszę...dobrze, że w pracy mogę odpocząć...
przynajmniej ostatnio baaardzo mi podpada...
Prawie się pppłakałam. Dziękuję. Możesz się wstrzeliwać postami tak, bum czytała je rano przed pracą :D
OdpowiedzUsuń(Popłakałam i bym. Ach, pisanie z komórki) :)
OdpowiedzUsuńPaprotka rządzi :) Jakie to normalne ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że paprotka, a nie np. stół do piłkarzyków :)
OdpowiedzUsuńJa tam bym wolała stół do piłkarzyków. Przynajmniej stał by bez obaw, że zostanie zapomniany i pójdzie na zmarnowanie jak cała reszta przed nim ;-)
UsuńPrzemyślałam głęboko swoją wypowiedź i faktycznie piłkarzyki to kiepski przykład. Z tego to sama bym skorzystała :)
UsuńAle np. kolekcja pucharów z czasów szkolnych, półeczka z modelami samochodów albo piłka do koszykówki?
Taaaak, skąd ja to znam: tylko jedna rzecz :) Pocieszę Cię, że paprotka to pikuś w porónwaniu do uli, takich prawdziwych z pszczołami. Wciąż się zastanawiam, jak to możliwe, że się na nie zgodziłam :)
OdpowiedzUsuńO Matko Bosko Częstochowsko! Ja się boję pszczół i tych wszystkich podobnych. Nawet za Pszczółką Mają nigdy nie przepadałam. Nie zniosłabym żadnego ula koło domu. To ja już może kupie tę paprotkę.
UsuńAle wiecie, że Ojciec Pierworodnego z tą paprotką to nie tak na serio? Jak się pieklę o jakieś bzdury, to zawsze mnie rozbraja jakimś takim abstrakcyjnym tekstem. I tym razem znów mu się udało :-)