czwartek, 20 marca 2014

Jak dosrać Matce tak, by odpowiedziała "Lubię to"? - poradnik dla początkujących hejterów

Skąd w matkach ta misja? W niektórych matkach. Ta ogromna misja udowadniania światu jakie są idealne w swym macierzyństwie. Są tak doskonałe, że ta doskonałość z nadmiaru aż wylewa się z nich. I aby nie uronić jej ani kropli postanawiają szerzyć ją po świecie. A zaczynają od uświadamiania innym matkom jak bardzo beznadziejnymi są w porównaniu z nimi. Jak niedoskonałe są ich dzieci w porównaniu z dziećmi takiej doskonałej matki. Owszem, jej dziecko również doskonałe się nie urodziło, ale matka doskonała tak doskonale je wychowuje i kształtuje jego osobowość, że już rośnie doskonały mini-klon doskonałej matki. Zasiadają takie matki do komputera połączonego z internetem i tworzą awatary siebie samych. Licząc na to, że ktoś im uwierzy.
Ale nie z nami te numery. My, blogujące mamy, wiemy jak jest. Wiemy, że doskonałość w macierzyństwie nie istnieje. Nie istnieją też doskonałe dzieci. Gdyby tak było nie byłoby w nas potrzeby prowadzenia blogów. Bo jaki byłby sens w idealnym prowadzeniu idealnych blogów o idealnych dzieciach przez ich idealnych rodziców?  I co, każda z nas opowiadałaby o tym jak Franio, Henio, Helenka, Marlenka pięknie zjadły obiadek, nie brudząc się przy tym ani troszeczkę, jak wspaniale przesypiają noce od 4 doby życia, jak mama i teściowa, które ani trochę się nie wtrącają, na zmianę z chęcią zostają wieczorami z dziećmi, aby idealna matka ze swym idealnym mężem mogli pójść na idealną kolację przy świecach...? sranie w banie... Dlatego właśnie istnieje tyle blogów rodzicielskich, bo każda z nas jest na swój sposób niedoskonałą matką dla swych niedoskonałych dzieci. I nie wstydzimy się swej niedoskonałości.

Dygresja. Dobra, wiem, jest ogrom blogów lukrowanych. Ale one są tylko pisane. Nikt ich nie czyta. Ewentualnie ogląda się na nich ładne obrazki. Matka nawet tego nie robi, bo zamiast patrzeć na bluzeczkę firmy X i buciki firmy Y jak się należy, zastanawia się, jak też udało się tej mamie zrobić takie ładne zdjęcie, przy takim dobrym świetle, takiemu czystemu dziecku w takiej czystej koszulce. I w dodatku, fuck!, wyprasowanej. Zgoda, raz na jakiś czas każdemu przypadkiem się uda. Ale żeby tak 350 razy w roku? Jak Matce uda się uchwycić idealny moment do pstryknięcia fotki Pierworodnemu, kiedy tło jest idealne, światło odpowiednie, zabawa przednia, buzia roześmiana, Syn patrzy w obiektyw... to model zawsze ma na sobie albo resztki obiadu albo najgorsze ciuchy jakie posiada albo jedno i drugie na raz. Koniec dygresji.

Zadziwia wciąż Matkę jak życzliwi i fajni czytelnicy gromadzą się wokół jej postów. Fakt, za mały z niej żuczek w blogosferze, by wielkim hejterom chciało się tu pomyje wylewać. Ale przechadza się Matka i po innych blogach i z wielkiego rzadka, przypadkiem po jakichś forach i nadziwić się nie może, gdy czyta komentarze. Jedna baba drugiej babie chętnie by wsadziła grabie. Jedna matka drugiej matce pisze tak okropne rzeczy, że ręce opadają, szczęka leci na klawiaturę i długo wciska przypadkowe litery, a w głowie często aż się kotłuje by odpisać w podobnym tonie, ale przecież jest się ponad to, nie warto. Dlaczego matki obrażają się wzajemnie tylko dlatego, że mają różne podejście do macierzyństwa, inne poglądy na bieżące wydarzenia, inny światopogląd, inne dzieci, inne życie?

To jedna rzecz. Bezceremonialne i często dosadne obrażanie matek, które po prostu wyraziły swoją opinię w jakiejś sprawie. Zjawisko już dawno zauważone i, mimo że piętnowane, wciąż obecne.
Ale jest coś jeszcze. Coś, co Matkę drażni do potęgi.
Wbijanie szpilek.
Taki niby grzeczny komentarz, ale sugerujący w podtekście, że w sumie to jesteś strasznie nieporadną matką. Tylko ładne słówka, ale właściwie to sama swoimi kiepskimi metodami wychowawczymi zasłużyłaś sobie na takie zachowanie dziecka. Słodko-pierdząco, ale jej dziecko to pięknie przesypia noce, bo w odpowiednim momencie wiedziała której metody z jakiej fachowej literatury użyć, a Twoje nie śpi, bo nic nie wiesz o wychowywaniu dzieci - i ciul, że jej dzieciak leje wszystkich dookoła, gryzie nawet psa sąsiada, ma 4 lata i dalej wali w pieluchy, ale noce to zawsze przesypiał pięknie. A wiadomo, przespane noce to esencja fajnego dzieciństwa.
Są takie matki, które zawsze wszystko zrobiłyby lepiej. Jeśli używasz pieluch jednorazowych to wymienią 99 powodów, dla których wielorazowe są lepsze. Jeżeli używasz wielorazowych to udowodnią , że niewłaściwego rodzaju lub producenta. Jeżeli Twoje dziecko jada warzywa 5 razy dziennie i bardzo Cię to cieszy, na pewno udowodnią Ci, że kupujesz jarzyny ze złych upraw i bardziej tym dziecku szkodzisz niż pomagasz. Jeżeli walczysz z odpieluchowaniem półtoraroczniaka uderzą na alarm, że za wcześnie, jeżeli dwuipółlatka spytają czy aby za długo nie zwlekałaś.

Szpileczki na blogu Matki się zdarzają. Jak na Matkę Wybitnie Niewyluzowaną przystało, szybko podnoszą jej ciśnienie, zdarza się, że przez sekundę lub dwie Matka w siebie jako matkę zwątpi - krótko mówiąc ukłują, zaboli i się zapomina. Prędzej czy później każdy kto zdobywa się na to, by publicznie opowiadać o swojej prywatności, uczy się pisać w naparstkach.
Takich kłujących komentarzy niestety nawet nie ma powodu usuwać. Oficjalnie nie są "hejtem", oficjalnie nie mają obrażać, oficjalnie nie robią nic złego. Poza tym, że wprowadzają kwaśno-śmierdzący klimat. Mają tylko uświadomić Ci, że wyrządzisz wielką krzywdę swojemu dziecku, jeżeli natychmiast nie zmienisz swojego podejścia do opieki, wychowania i pielęgnacji potomka na podejście jedyne słuszne, czyli to, które reprezentuje autor komentarza. Niby jesteś Panem I Władcą na swoim blogu, niby możesz wszystko i to Ty decydujesz, ale z drugiej strony wiesz, że przesadą byłoby usuwanie każdego komentarza pisanego w tonie, który Tobie nie odpowiada. Bo nie jest hejtem tekst typu " Matko, ja bym tak nie mogła, w łeb bym sobie strzeliła. Od początku postępowałam z moim dzieckiem tak i tak, dziwię się, że Ty nie. Teraz nie mam problemu, a Ty tak."

A teraz coś, na co czekacie od samego początku. Mini poradnik dla początkujących hejterów. Matka nauczy Was dzisiaj jak od wbijania szpilek przejść krok dalej. Jak dosrać Matce tak, aby jeszcze odpisała "Uwielbiam Cię"? Jak pojechać po Matce jak po burym Burku tak, aby nie usunęła Twojego komentarza? Jak obrazić ją w ten sposób, by stwierdziła "You made my day!"?
Oto, stworzony roboczo przez Matkę, przykładowy komentarz. Szersze wnioski wysnujcie sami. Ufam Waszej inteligencji.
Całość to wzór komentarza. To co wytłuszczone dociera do Matki. Resztę ma w nosie. Albo jeszcze gdzieś indziej.
Czasem ciężko czytać ze zrozumieniem, gdy bombardują na raz rycząca bajka o pociągach w telewizji, dziecko, które z całych sił próbuje pokazać Ci jak wspaniale, a przede wszystkim głośno, udaje lokomotywę, trwający remont klatki schodowej, kot domagający się by teraz, zaraz, już, natychmiast posprzątać mu kuwetę i w dodatku czujesz, że chyba przypala się obiad.

Masz cudowne dziecko, jest wprost rozkoszne, do schrupania, jak to możliwe, że ma taką fatalną matkę? Twój Syn jest taki mądry, możesz być z niego dumna, na dodatek zaledwie w wieku dwóch lat przewyższa inteligencją mamuśkę. Wspaniale się czyta o Waszej rodzinie, Twój Syn jest niesamowity. Wprost wyjątkowy jest Twój brak znajomości interpunkcji, w tym wieku, stara małpo, to już wstyd nie umieć postawić przecinka. Cieszę się, że trafiłam na Twój blog, od razu czuję się lepiej przygotowana do bycia matką niż ty. Bardzo pomocny blog, dziękuję, dzięki Tobie wiem jak jestem wspaniałą matką, bo już wiem, że nie popełniam tylu strasznych błędów co ty, takim jak ty powinni dzieci zabierać zaraz po porodzie. Zwłaszcza, gdy mają takie słodkie i kochane maluszki jak twój synek.

Miłego hejtowania ;-)

29 komentarzy:

  1. Hahaha cudowny kometarz. W ramke bym go dala :p U mnie dzisiaj post w podobnym tonie. Tez wylewam zale :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Serio? Nie widziałam ani jednej hejterskiej wyowiedzi u Ciebie, elokwentna staruszko :) u mnie też tylko jeden, a ja strasznie niepopularne poglądy mam. W realu nic tylko uciekać po tym, jak człowiek swoje zdanie wyrazi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo u mnie nie ma hejtu. Naprawdę jeszcze mi się nie zdarzyło usuwać komentarza. Ale szpileczki bywają. I tak sobie pomyślałam, że może ktoś chciałby pójść ze swoją krytyką dalej, tylko nie wie jak się do tego zabrać ;-) A tak na serio to może ktoś się zastanowi nad tym co wypisuje. Piszą laski co im ślina na język przyniesie, bez zastanowienia, idą dalej, pewnie po to, aby gdzieś indziej zostawić podobny komentarz, nawet nie wracają do tego co napisały. Krwi napsuły i polazły. Więc Twoja riposta też trafia donikąd. Jakkby ktoś bąka puścił w Twoim pokoju i wyszedł bez słowa. Tylko smród chwilę jeszcze się unosi. A Ty możesz jedynie okno otworzyć.

      Usuń
  3. Ale masz fajnych i mądrych chłopców (jakim cudem jeszcze opieka społeczna Wam ich z tej patologii nie zabrała!) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się nad tym zastanawiam. Bo chłopców to masz naprawdę prze-turbo-fantastycznych :-D

      Usuń
  4. Jak to pisałam "Matka, matce...Wilkiem"....
    ale jak to powtarzam swoim dzieciom ktoś kto jest szczęśliwy, zadowolony ze swojego życia nie ma powodu aby innym dosrawać, mówić czy pisać obelgi, to raczej dotyczy frustratom...
    wiem bo sama tak mam poniekąd :))). jak mam dobry dzień to nawet słodycze do pracy kupuje, dla klientów jest milsza i bardziej wyrozumiała, a jak mam dzień do dupy, to warczę...(choć mimo wszystko i tak jestem miła, choć przez zaciśnięte zęby) :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Cholera, miałam Ci piękny komentarz wysmarować, jaki genialny i szpileczkowaty jest ten post, ale właśnie zadzwoniła moja mam, że WŁAŚNIE do nas jedzie. I że mój tata też do nas jedzie. Taka niespodzianka z rana. A ja bez obiadu, w chacie nędza, wyszły nawet Pampki i papier tłoaletowy. Więc komentarz napiszę, jak przeżyję nalot rodziny...

    PS You made my day! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeżyłam. A więc.

      Wątki komentarza miały być trzy, ale jeden mi wyleciał. Będą więc dwa (lepiej teraz skocz po kawę, bo trochę się rozpiszę...).

      Wydaje mi się, że to szpileczkowanie wynika z generalnego, gremialnego zagubienia w ponowoczesności. W sensie, że jest tyle metod wychowawczych, tyle praktyk, sposobów i sposobików na karmienie, spanie, kąpanie, ubieranie, wycho- lub niewychowywanie, że ludzie czują się bardzo niepewnie w roli rodziców. Więc dowartościowują się, czytając, jak to innym coś tam nie wyszło. Oczywiście to, czy innym wyszło, czy nie, oceniają z perspektywy swoich praktyk. I tak matka smoczkująca dziecko będzie psioczyć, że odsmoczkowałaś Pierworodnego JUŻ w 18. miesiącu (dobrze pamiętam? 18. czy 20?), a matka niesmoczkująca będzie Cię gromić, że po co w ogóle tego smoka wprowadzałaś, pewnie dla wygody własnego dupska, bo Ci się nie chciało dziecka zabawiać, tylko smoka wtykałaś i kawkowałaś na kanapie. A jak już się matki dowartościują Twoim kosztem, to tak im się dobrze dzieci wychowuje!

      A druga sprawa, to hejterstwo generalnie. Przyznam, że nie rozumiem zjawiska. Mój stary przyjaciel pisze bloga. Od lat. W sumie nie rodzicielskiego, choć gdy ma się trójkę dzieci, a lada moment do ekipy dołączy czwarte, to i coś o dzieciach się czasem pojawi. Ale przeważnie blog jest o wierszach (bo przyjaciel poeta), kulturze, mniejszościach etnicznych, folklorze i takich tam. I otóż tematy te wyzwalają tyle nienawiści w ludziach, że pod niektórymi postami jest kilkanaście hejterskich komentarzy. Czytam je i przecieram oczy ze zdziwienia. Bo zupełnie nie rozumiem, co po ludzie marnują tyle energii i czasu na naplucie na innych.

      Usuń
    2. Kiedy odsmoczkowałam Pierworodnego? A wiesz, że nie pamiętam? Musiałabym na blogu sprawdzić :-D

      I fakt. Również zadziwia mnie, że ludziom ten hejt w ogóle się chce uskuteczniać. Dżizas, jak mi musi się chcieć, ile ja muszę mieć energii i czasu żeby napisać coś miłego... A ile ja tego bym musiała mieć, gdybym chciała pisać rzeczy niemiłe... to musiałyby być jakieś niewyobrażalne pokłady zbędnej energii, żebym mogła ją tracić bez żalu. A ja chyba z tych mało energicznych jestem ;-)

      Usuń
  6. Matko, masz niesamowicie lekkie pióro:) Z reguły czytam wyrywkowo długie artykuły, a Ciebie od dużej litery do kropki, zdanie po zdaniu:)(a poza tym, na fb zainspirowałaś mnie do mycia okien. Skoro ty, Matka z dwulatkiem możesz, to ja Nie-matka bez dwulatka też mogę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No masz Ci los. Już drugą zainspirowałam. Jak nic w weekend będzie padać!

      Usuń
  7. Ja ostatnio dowiedziałam się, że nie dbam o dzieci, ponieważ nie podaje im suplementów diety.
    Eh.
    Mnie samej też zdarzy się skrytykowanie innej Mamuśki, ALE tylko po tym jak wcześniej wyjątkowo mnie wkurzy. Mimo całej zebranej we mnie wtedy nienawiści staram się być mimo wszystko obiektywna. Lecz przy moim wybuchowym charakterze bywa to ciężkie do zrealizowania.
    Zdrowie wszystkich nas Perfekcyjnie nieidealnych mam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O żeż! ja też powinnam podawać jakiś suplementy? A to nie wystarcza, że jako suplement owoców zje owocowe żelki???

      Usuń
  8. Leżę i kwiczę :) Notuję w ulubionych :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też!!! Ja też!!!! :D
      Jeden z trzech najlepszych tekstów jakie w tym mc czytałam :D

      Usuń
    2. Dziewczęta, rumienię się jak pensjonarka. Miło mi bardzo.

      Usuń
  9. Ktoś Ci przyszpilił? Daj namiary,pójdę pomścić! :P
    Poza tym to Matka! Ty wiesz, że ja Cię lubię, nie? Wygugluj se, co to "ci*l" na śląsku, i weno nie pisz więcej, bo Śląsk też Cię czyta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, kajam się. Wiedziałam, że Śląsk, wiedziałam, że wulgaryzm. Używałam od zawsze. Ale kajam się bo w niewłaściwym kontekście. Chociaż nie wiem czy to dobrze jak w parentingach przyznam się, że w słowniku Matki Wyluzuj! "i ciul" służyło jako łagodniejsza forma żulerskiego "i ch*j". Ciężko będzie się odzwyczaić ;-)
      Ale swoją drogą pierwszy raz zdarzyło mi się, aby na jedno małe słówko zwróciły uwagę aż dwie osoby (na fb też było o "ciulu"). Chyba muszę zacząć uważać, bo Wy naprawdę mnie czytacie :-)

      Usuń
  10. Matka, chyba już wiem kto, - iść bić? Jest ich tam kilka sztuk ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Aż ci musze walnąć komentarza, sory za błędy pisze lewą a jestem prawo, ale jak widzisz środek nocy jest. Więcskoro widzisz wiesz, że karmie więc wiesz, że dupa ze mnie nie matka, wiesz o czym mówie? No bo ogólnie wiesz jak to jest, a jak wiesz co ja ci pisać będę, bo jak wiesz to już wiesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem. I wiedz, że ja wiem. Bo ja wiem, że ty wiesz i że ja wiem. Bo ogólnie to ja też.

      Usuń
    2. O ja widzę, że ty też 'dupa' nie matka bo nie śpisz o 1 w nocy ;)

      Usuń
    3. Ja nie dupa, ja Marek. Nocny.
      Zawsze do późna siedzę. Do 1 czy 2. Uwielbiam tę ciszę i spokój w domu. A wczoraj to dodatkowo pozytywne emocje nie pozwalały pójść spać ;-)

      Usuń
  12. O Matko, nawet nie wiesz jak się cieszę że tu trafiłam:) Kolejny krok ku wyluzowaniu! Zgadzam się z Tobą, dzięki za ten post, sama się długo zastanawiałam dlaczego kobiety (nawet nie tylko matki, ale jeszcze ciążówki) tak po sobie jadą.. Napisałabym wiecej ale mi mały kwiczy. pozdrawiam ciepło:) bede zaglądać

    OdpowiedzUsuń
  13. powinna to przeczytać każda matka która się z hejtem spotkała. Olać ich wszystkich i robić swoje :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Pierwsza wizyta na Twoim blogu, pierwszy przeczytany od deski do deski post i już wiem, że będę zaglądać systematycznie

    a temat hejterstwa chyba został wyczerpany, więc nic dodać nic ująć
    lubię to!
    pozdrawiam
    anetaab

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękne :D Uśmiałam się :))
    Zaczynam ćwiczyć Bycie Hejterem ;p
    http://www.photoblog.pl/jomika

    OdpowiedzUsuń