środa, 6 lutego 2013

"W domach z betonu..."




Mieszkamy w wieżowcu. Wprowadzając się szybko musieliśmy zaakceptować fakt, że oryginalne rozwiązania budowniczych lat 70-tych sprawiły, że każdy dźwięk niesie się albo rurami albo kaloryferami albo po prostu przez cienkie ściany. Początkowo śmieszyło mnie, że mimowolnie wiem na kogo sąsiadka głosuje w "Tańcu z gwiazdami", chociaż nawet nie znam jej nazwiska. Z czasem nauczyłam się ignorować te odgłosy, które nie zostały wygenerowane na naszych 32 metrach. Ojciec Pierworodnego po kilku latach, nadal ma z tym problem.

W sobotni wieczór zalegamy z Ojcem Pierworodnego na kanapie, oglądając kolejny odcinek "Dr. Housa". Nagle małżonek przerywa ciszę.
- Wiedziałem, że będzie impreza - mówi, patrząc w telewizor.
- Co? - pytam lekko zdezorientowana, bo ta bądź co bądź niezbyt skomplikowana wypowiedź nijak nie pasowała mi do fabuły.
- Na górze. Nie słyszysz?
- Aaa rzeczywiście, coś tam słyszę. A skąd wiedziałeś? - dopytuję, nie przerywając oglądania.
- Bo sąsiadka od rana tłukła kotlety. A tłucze tylko w niedziele i święta.

Pointy brak. Ale ciekawe, co o nas mówią sąsiedzi na podstawie odgłosów z naszego mieszkania?

4 komentarze:

  1. Może sąsiedzi mówią: "wiedziałem że matka w końcu będzie czyścić krzesełko do karmienia" ?? ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas blokowisko. Wielka płyta. Kotlety niedzielne - standard. Wieczorne wiercenie się sąsiada na łóżku - nasz rytuał. Jest i poranne głośne łazienkowe PLUM sąsiadki. I człowiek lekko zaczyna dzień;)

    OdpowiedzUsuń
  3. myślę że tłuczenie kotletów przez sąsiadkę co niedziela o 10.00 to absolutny standard :D Kiedyś zaczynaliśmy tym dzień wolny, teraz od dawna jesteśmy na nogach :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie fascynuje to, że Ojciec Pierworodnego, mimo że zwykle cały dzień jest poza domem (dotyczy to również niedziel i świąt), doskonale wie kiedy sąsiadka tłucze kotlety. I w ogóle, w przeciwieństwie do mnie, zawsze jest na bieżąco jeżeli chodzi o życie naszego blokowego molocha. Widać naprawdę nie liczy się ilość spędzanego czasu, ale jego jakość. I nie dotyczy to tylko kontaktu z własnymi dziećmi :)

    OdpowiedzUsuń