czwartek, 7 lutego 2013

Kobieto, co Ty wiesz o bałaganie...

Matka była u Koleżanki. Razem z Matką był jej Syn. Razem z Koleżanką jej Córka. Nie raz żaliła się Matka Koleżance, że Syn Pierworodny... hmm tu użyjemy eufemizmu... nie jada zbyt estetycznie. Każdy posiłek Syna trwa dłuuuugo i nierzadko sprzątanie po nim trwa drugie tyle. Bywają dni kiedy dzień Matki sprowadza się do schematu:
  • przygotować śniadanie
  • wystawić krzesełko do karmienia
  • nakarmić
  • posprzątać
  • schować krzesełko
  • o kurwa! już taka godzina?
  • przygotować obiadek
  • wystawić krzesełko
  • nakarmić
  • posprzątać
  • schować krzesełko
  • o kurwa... itd.
Oczywiście Syn w międzyczasie świetnie się bawi, zalicza drzemkę, trochę przegoni kota po mieszkaniu i załatwia mnóstwo interesujących i niezwykle ważnych spraw. A Matka tylko w kółko czyści to cholerne krzesełko.
Ale pewnego dnia Matka z Synem Pierworodnym wybrali się w gości. Do Koleżanki, która nie raz mówiła "Nie przejmuj się, moja Córka ma już 18 miesięcy i nadal robi syf przy jedzeniu" - no to się Matka trochę mniej zaczęła przejmować, bo wcześniej wydawało jej się, że wszystkie dzieci wokół potrafią już jeść w miarę samodzielnie nie robiąc przy tym rozpierduchy na pół mieszkania. A tu się dowiaduje, że tak dobrze to jednak nie u wszystkich jest, więc ulżyło.
Wizyta wypadła w porze popołudniowego deserku, więc Matka zabrała dla Syna jabłuszko. Siedzi więc Matka w kuchni Koleżanki. Syn siedzi na kolanach Matki i ze smakiem zajada owe jabłuszko, bo jabłuszka to jest to co Synowie Pierworodni lubią najbardziej.
Matka zachwycona tym, że Syn w gościach potrafi się zachować i nie nabałaganić tak jak zrobiłby to w domu rozpływa się z dumy i spija kawkę. Deserek trwa. Matka trochę wyluzowała.
Koleżanka odbiera telefon od Męża.
- Ooo, zaraz będziesz? To fajnie, zdążysz zobaczyć jaką Syn Pierworodny Matki Wyluzuj zrobił nam jesień średniowiecza w kuchni.

Yyy, ale przecież mówiłaś... to jednak tylko moje dziecko tak ma... yyy... i to nazywasz jesienią średniowiecza... to szkoda, że obiadku nie widziałaś...

1 komentarz: