A Ty nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham
- Synuś, a Ty wiesz jak ja Cię kocham? - zaczęła standardowo Matka.
- Nie - odpowiedział standardowo Syn.
- Nieee wieeesz??? To ja Ci muszę to jak najszybciej powiedzieć. Kocham Cię najmocniej na świecie!!!
Zwykle w tym momencie Syn się uśmiechał, a dialog się urywał. Zwykle, bo tak sobie powtarzają ten dialog od przynajmniej dwóch lat. Aż tu nagle pewnego dnia...
- A ja jak mamę kocham?
- Jak?
- Tak, że fuj!
Czyli, że co? Że do porzygu? Obrzydliwie mocno? Czy jednak Matka sobie dodaje?
A, bo wymyślają z tymi imionami...
Oglądają Matka z Synem zdjęcia z przedszkola.
- A ta dziewczynka jak ma na imię - pyta Matka.
- Nie wiem - odpowiada Syn jak zwykle, gdy pytanie dotyczy dziewczyn (poza jedną).
- Jak to, nie pamiętasz?
- Nie. Ale tak samo jak Wiktor.
- Yyy, Wiktoria???
- No.
To się dowiedziała
Założył Pierworodny kapcie Matki. Założył, chodzi zadowolony po mieszkaniu i powtarza bez przerwy:
- Jestem mamusia. Jestem mamusia.
Tymczasem mamusia niepewnie to obserwuje. Bo nigdy nie wiadomo, czego można dowiedzieć się o sobie z takiego naśladowania. A nie był to akurat udany dzień.
Rozbawiony Ojciec widocznie również pomyślał, że zaraz dowie się czegoś interesującego, ale że nie chodziło o niego, nie bał się, co to będzie.
- Jestem mamusia. Jestem mamusia.
- I co będziesz teraz robił??? - Ojciec w końcu nie wytrzymał i podkręcił tempo.
- Nic - odpowiedział zadowolony Syn. I powtórzył to parokrotnie.
A Ojciec osmarkał się ze śmiechu.
***
Kolejne dialogi ukazały się już na fanpage'u Matki. Jednak może ktoś jeszcze ich nie czytał, a może w ten sposób zostaną ocalone przed zgubą.
Przy okazji zachęca Matka do obserwowania od czasu do czasu (a może nawet - w skrajnych przypadkach - do polubienia) owego fanpage'u. Tam też nic mądrego Matka nie pisze, ale za to trochę częściej niż tutaj.
Disko ponad wszysko
Ojciec z Synem wybierali się w odwiedziny do Babci i Dziadka. Czekała ich długa podróż, a po drodze mieli jeszcze podwieźć Matkę do galerii handlowej. W związku z tym w samochodzie Pierworodny mógł siedzieć z przodu (na miejscu mamy), a Matka zajęła miejsce za jego fotelem. Podekscytowany Syn rozsiadł się wygodnie w swoim foteliku, rozejrzał wokół - lans na całego (brakowało już tylko zimnego łokcia za szybą), po czym rzucił w stronę Ojca odpalającego auto:
- Tata, włączysz jakąś brzydką piosenkę?
- Co proszę? - wyrwała się Matka z tylnego siedzenia. - Co ty mu włączasz, kiedy jesteście sami??? - Przez myśli zdążyło jej przelecieć kilka płyt O.S.T.R., Sokoła, Hadesa, Bisza... Krótki przegląd hip-hopowy. Inne gatunki muzyki, z tych najczęściej słuchanych w samochodzie, chwilowo pozostawały poza celownikiem.
Ojciec, zbity z pantałyku, spojrzał na Syna. Matka, zbita z pantałyku, spojrzała na Syna. Syn, niczym nie zrażony, zaczął śpiewać, wymachując rękoma:
- "Luda tanczy jak szalona!"
Po opanowaniu ataku śmiechu (to Matka) i ogólnym ochłonięciu (to oboje) padło kluczowe pytanie:
- Skąd ty to znasz?
- Kuba śpiewa. I Szymon.
No proszę. Więc jednak, po półtora roku edukacji, nauczył się jakiejś piosenki w przedszkolu. Oprócz "Sto lat".
Trochę szkoda, że akurat "Ruda tańczy jak szalona". A tym bardziej szkoda po tym, jak doszkolono się na You Tube, co to za czort. Matka znała to tylko z dzwonków na telefony, Ojciec wcale.
Teraz gotów wypisać dziecko z przedszkola.
- Tata, włączysz jakąś brzydką piosenkę?
- Co proszę? - wyrwała się Matka z tylnego siedzenia. - Co ty mu włączasz, kiedy jesteście sami??? - Przez myśli zdążyło jej przelecieć kilka płyt O.S.T.R., Sokoła, Hadesa, Bisza... Krótki przegląd hip-hopowy. Inne gatunki muzyki, z tych najczęściej słuchanych w samochodzie, chwilowo pozostawały poza celownikiem.
Ojciec, zbity z pantałyku, spojrzał na Syna. Matka, zbita z pantałyku, spojrzała na Syna. Syn, niczym nie zrażony, zaczął śpiewać, wymachując rękoma:
- "Luda tanczy jak szalona!"
Po opanowaniu ataku śmiechu (to Matka) i ogólnym ochłonięciu (to oboje) padło kluczowe pytanie:
- Skąd ty to znasz?
- Kuba śpiewa. I Szymon.
No proszę. Więc jednak, po półtora roku edukacji, nauczył się jakiejś piosenki w przedszkolu. Oprócz "Sto lat".
Trochę szkoda, że akurat "Ruda tańczy jak szalona". A tym bardziej szkoda po tym, jak doszkolono się na You Tube, co to za czort. Matka znała to tylko z dzwonków na telefony, Ojciec wcale.
Teraz gotów wypisać dziecko z przedszkola.
Pajączek
- Mamuś, mamuś! Masz pajonka! - rzekł uradowany Syn do Matki stojącej na środku pokoju i zapatrzonej w ekran telefonu.
- Co mam, synuś? - zapytała trochę nieuważnie.
- Pajonka :-)Emotikon smile
- GDZIE? - dotarło wreszcie co powiedział.
- Co mam, synuś? - zapytała trochę nieuważnie.
- Pajonka :-)Emotikon smile
- GDZIE? - dotarło wreszcie co powiedział.
Matka zamarła, próbując zachować zewnętrzny spokój, chociaż wewnątrz zdążyła już zemdleć, otrzeźwieć, popłakać się i przekląć siarczyście cztery razy i jeszcze mać.
- Tu. - Wskazał jej głowę, mniej więcej w okolicach lewego ucha.Emotikon smile
K***! K***! K***! Matka spokojnie podeszła do lustra w przedpokoju. Szuka, przygląda się, sprawdza. Nic nie ma. Wraca do pokoju.
- Synek, gdzie ja mam tego pająka?
- Już nie masz. - W jego głosie słychać było rozczarowanie.
Ręce Matce opadły.
- O! tu jest! - zakrzyknął Pierworodny i wskazał podłogę w okolicach matczynych stóp.
- GDZIE? Nie widzę! - Uruchomiła Matka głęboko ukryte pokłady stoicyzmu i nie zwiała, tylko, bacznie wpatrzona w ciemne panele, stała nieruchomo, mając nadzieję, że jak właduje do gęby wszystkie palce lewej łapy to coś pomoże.
- Ooo, już nie ma. - Smutek.
- Na pewno? Nie widzisz go? - spytała Matka i dla pewności zaczęła jeszcze obracać się wokół własnej osi, rozglądając się dookoła.
- Ooo, tam jest teraz! - Radość.
Sprinter pieprzony, no.
- Gdzie?
- Na ścianie!
- Tu na ścianie? - Wskazała Matka ręką ścianę, na której, mimo wyostrzonych przez adrenalinę zmysłów, nie zauważyła żadnych jadowitych pajęczaków.
- Teraz tam! Na suficie!
- Niczego nie widzę na suficie. Na pewno tam jest?
- Tak, a teraz tu! Pajonk! - Znów pokazał na ścianę, a Matka przestała nadążać.
Wtem...
- Synuś, chodzi ci o to światełko?
- Tak, pajonk. Emotikon smile
- Dziecko, to nie pająk tylko ZAJĄCZEK. Przecież to mój zegarek go robi - zdołała powiedzieć Matka, której z nerwów zgasło właśnie kilka neuronów, a lewą rękę (oczywiście tę z zegarkiem) przeszył ból zapowiadający zawał.
Dzieci kochane, najwspanialsze....człowiek się zawsze prawdy o sobie dowie ;)
OdpowiedzUsuńA propo imion. Po rozpoczęciu kariery przedszkolnej Zuza przychodziła do domu i mówiła, że bawi się z magią. Matka inteligentna któregoś dnia przebiegła wzrokiem po imionach dzieci wypisanych na szafkach w szatni. Okazało się, że dziewczynka ma na imię Nadia :) nasza przyniosła z przedszkola "jesteś szalona" :)
OdpowiedzUsuńW starym przedszkolu był Pupcio. Kilka tygodni, tyle się głowiłam, zanim doszłam do tego, że imię brzmi Hubcio, czyli Hubert.
Usuń"Jesteś szalona"? Klasyka gatunku :)