Bywają takie chwile, kiedy Matka wychodzi do drugiego pokoju, rzuca się na łóżko i nakrywa głowę poduszką. W normalnych okolicznościach pewnie po prostu strzeliłaby sobie "setkę".
No coś ewidentnie wisi w powietrzu, abo jakaś pełnia się zbliża, bo ja se też strzelić musiałam (a mam ten luksus, że mogę). Trzymaj się dzielnie, przetrwamy i to!
O, to znaczy, że wszystko jeszcze z nami w porządku! Jak staniemy się robocikami, wtedy zaczniemy się martwić! Matka, jest nas więcej z tymi poduszkami na głowie. Trzymaj się!
niech sobie matka strzeli...pomaga!
OdpowiedzUsuńNo coś ewidentnie wisi w powietrzu, abo jakaś pełnia się zbliża, bo ja se też strzelić musiałam (a mam ten luksus, że mogę). Trzymaj się dzielnie, przetrwamy i to!
OdpowiedzUsuńKiedyś już spod tej poduszki nie wyjdę ;-)
UsuńPrzestaniesz kiedyś karmić, wyjdziesz po setkę ;)
UsuńI ta myśl pomaga przetrwać.
UsuńO, to znaczy, że wszystko jeszcze z nami w porządku! Jak staniemy się robocikami, wtedy zaczniemy się martwić! Matka, jest nas więcej z tymi poduszkami na głowie. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńja jeszcze sobie krzyczę w ta poduszkę, a raczej "recytuję" po łacinie :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze muszę sobie trzasnąć drzwiami. Ale to takie nie wychowawcze i niebezpieczne. Czas zmienić taktykę...
OdpowiedzUsuń