(Bynajmniej nie jak kreskówka Disney'a czy inne dzieło familijnej kinematografii.)
Jakby nie dość mu było siniaków i zadrapań na twarzy, wczoraj przy kolejnym upadku przegryzł sobie wargę. Dziecko zapłakane i z krwią wypływającą z ust to nie jest widok, który pozwala łatwo zachować spokój. W dodatku ranka jest tak niefortunna, że co chwilę Pierworodny ją podrażnia i cały cyrk rozpoczyna się na nowo. Posiniaczony, podrapany, z napuchniętymi i krwawiącymi ustami wygląda jak Sylvester Stallone na koniec "Rocky'ego".
Chodzi już;)?
OdpowiedzUsuńPierwsze, jeszcze niepewne, kroczki ma za sobą, ale do chodzenia daleko. Na szczęście ;-) Na czworakach jest szybszy dlatego łatwo się nie przestawi.
OdpowiedzUsuńo raju... rośnie Ci albo gwiazda filmowa albo gwiazda ringu ;)
OdpowiedzUsuńIm więcej raczkuje tym więcej połączeń między półkulami się tworzy :)
OdpowiedzUsuń(tzw. kolanowo-łokciowe ruchy Denisona).Przyda się w przyszłości, nie ma co przyspieszać chodzenia.
Igi też miał taki okres, że był non stop poturbowany ;) w sumie do teraz mu się zdarza, ostatnio plasnął pyszczkiem na posadzkę, ale chyba się uodpornił, nawet sińca nie było
OdpowiedzUsuńZauważyłam pewną zależność. Coś jakby teoria Paulo Coelho z "Alchemika", że jeżeli coś ci się zdarzy raz to drugi raz już pewnie nie, ale jeżeli coś zdarzy się dwa razy to na pewno możesz spodziewać się trzeciego. I tak to jest z wszelkimi ranami, siniakami i zadrapaniami u Pierworodnego. Albo jest jeden albo jeden za drugim. Jak już ma dwa siniaki to mam niemal 100% pewności, że będą kolejne. A do tego im więcej ma oznak swojej brawury bądź dziecięcej nieporadności tym większymi krokami zbliża się akurat wizyta u lekarza. Jakoś tak to mniej więcej działa. Podejrzewam, że jak będzie blisko do bilansu dwulatka to trzeba będzie opatulać go folią bąbelkową żeby nie zesłali na nas kuratora.
Usuń