Od paru dni Syn Pierworodny wielce ułatwia sobie to całe zamieszanie jakim jest mówienie. Chyba sam zaczął już się gubić w tym, co oznacza ko-ko, ka-ka, ko-je, ko-koj, ku-ko itd. Jako, że na nazwanie zasługują tylko te rzeczy, które są w jego mniemaniu zajebiste, a to co odbierane jest obojętnie bądź negatywnie pozostaje nienazwane, Pierworodny zaczął mówić niemal na wszystko jak leci KA-KA.
W związku z tym ka-ka oznacza obecnie:
auto,
kota,
psa,
kółko (zarówno to od samochodu jak i "kółko graniaste"),
soczek Kubuś,
"Ciekawskiego George'a",
każdą inną bajkę,
dzidzię,
ciasto,
światło,
a czasem i Ojca.
O dziwo, to ujednolicenie słownika, wcale nie utrudnia komunikacji.
Mama, smoczek i ogórki brzmią mniej więcej jakoś: mama, maam, mamm (zamiennie). Przy czym mama oznaczające mamę używane jest najrzadziej.
Tylko Babcia zasługuje na swoje własne ba-ba. Skubana, przyjedzie, rozpieści, pojedzie i wychodzi na tym najlepiej.
A moja tylko..."Am"..dostaje śniadanie..znów "Am"..jest po obiedzie..znów "Am"...nie mówiąc, że jak My jemy..znów "Am"...Rośnie nam Godzilla :)
OdpowiedzUsuńGŁodzilla :)
UsuńU nas to samo. Am i am. I wiadomo, że chodzi o żarcie. Ona ciągle chce coś jeść. Chyba że butlę dostanie, to już niekoniecznie, woli to co my ;) Poza tym brzuchomowa. Wszystko jest mmmm mmmm mmm!!! Tylko na różne sposoby intonowane. Baba sporadycznie, ale bardziej jej chodzi o za-BA-wę niż o babcię. Bacia też jest mmm. Meh, chciałabym już sobie z nią pogadać, a tu niiic.
UsuńTeż bym chciała sobie już pogadać. Z drugiej strony jednak boję się, że mi kiedyś odpowie... i się zacznie ;-)
UsuńTomek powiedz nie ma..."ni ma" ;)
OdpowiedzUsuńW mieście, w którym się wychowałam większość ludzi tak mówi ;-)
UsuńTo się rozgadał maluch :) U mnie na blogu jutro będzie o rozwoju mowy. Zapraszam.
OdpowiedzUsuń:DDDD a MAtka rozumie :D
OdpowiedzUsuńBabcia, jak babcia... ale że mama to ogarnia! :)
OdpowiedzUsuńNawet się nad tym nie zastanawiałam. Rozumiem, ogarniam i już. I innym tłumaczę.
OdpowiedzUsuńAle rzeczywiście, rozróżniam te wszystkie ka-ka i ma-ma a innych dzieci, takich już poważnie rozgadanych, bardzo często nie kumam.
A u nas "ka-ka" to odkąd zaczęła coś tam mówić oznacza "co to?" i za cholerę nie da sobie wyplenić. Skoro potrafi powiedzieć "ciocia" to chyba "co to?" też by dała radę. Najważniejsze, ze się rozumiemy ;)
OdpowiedzUsuńOn po prostu energię oszczędza :)
OdpowiedzUsuńNie martw się :) Mój obecnie ponad 2-letni syn w tym okresie na dosłownie WSZYSTKO mówił kaka. I nikt nie wiedział, o co mu chodzi. I wkurzało go to strasznie. Da się ten etap przeżyć ;)
OdpowiedzUsuńJuż mu się trochę pozmieniało znowu. Ale też żeby jakoś szczególnie ubogaciło się to jego słownictwo to też nie mogę powiedzieć. Podejrzewam, że sama mu w tym nie pomagam, bez problemu rozumiejąc za każdym razem o co mu chodzi ;-)
Usuń