niedziela, 14 kwietnia 2013

Pierworodny Twist

Boszzzz... ile to się trzeba namęczyć, żeby przechytrzyć dziecko. Z każdym miesiącem jest trudniej. O sposobach na zjedzenie przez Syna obiadu Matka pisała już wielokrotnie. Od kilku tygodni samo zjedzenie obiadku nie jest już problemem, jednak wciąż kłopotliwa pozostaje forma jego podania - efekt uboczny okantowania Pierworodnego w sprawie dań gotowych. Syn wciąż najchętniej jadałby zupki ze słoika. Co zastanawiające, kłopot zupełnie nieistniejący przy drugim daniu ani przy żadnym innym posiłku. Co jakiś czas Matka próbowała podawać pierwsze danie na miseczce. Jednak po 1, góra 2, łyżeczkach Pierworodny stanowczo odmawiał współpracy. Wtedy, na jego oczach, Matka przelewała wszystko do słoika i posiłek zostawał ze smakiem zjedzony w całości. Kilka dni temu Matkę olśniło. Odwróciła kolejność. Pokazuje Synowi zupę w słoiku a następnie, na jego oczach, przekłada ją do miseczki. Obiadek zostaje ze smakiem zjedzony w całości. Powoli zaczyna być normalnie. Trzeba jeszcze tylko wyeliminować etap przelewania z garnka do słoika. Znów Matka musi pogłówkować.

3 komentarze:

  1. No proszę, dzieci nigdy nie przestaną mnie jednak zadziwiać... i Mamy też, z naszą inwencją twórczą :)
    Podoba mi się bardzo nazwa Twojego bloga, a "o mnie" to jakbym czytała o sobie :)
    I co udało się wyluzować odkąd blogujesz? Dla mnie terapią było urodzenie drugiej Córci, przy dwójce dzieci nie ma już najmniejszych szans na bycie doskonałą :) A spięta i zbyt poważnie podchodząca do pewnych spraw bywam nadal, ale już zdecydowanie nie aż tak jak kiedyś. A o niejadku mogłabym napisać książkę,horror by to był...Tylko,że nasza Córcia ponad rok wcinała słoiczki(jeden smak!!!) i nic innego :( Sama się dziwię jak Ona na tym przeżyła a ja jak przeżyłam i nie zwariowałam. Na pewno wspomnę o tym u siebie na blogu :) Będę zaglądać i zapraszam do siebie, chociaż ja się dopiero z blogiem rozkręcam:
    http://mama2c.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń