środa, 10 kwietnia 2013

Wolnoć Tomku w swoim domku

Wolnoć Haniu w swoim mieszkaniu
Wolnoć Bracie na swoim kwadracie
Wolnoć Synku we własnym budynku
Wolnoć Burku na swoim podwórku

No dobra poniosło Matkę.

Sąsiad wczoraj zwrócił Ojcu Pierworodnego uwagę. Że za głośno. Że Żona Sąsiada się skarży. Żonę Sąsiada Matka spotkała godzinę wcześniej, a ta zamiast coś powiedzieć na ten temat to obrażona odburknęła odpowiedź na Matki "dzień dobry" i odwróciła głowę w drugą stronę.
Sąsiada lubimy. Żony Sąsiada nie. I teraz Matka ma problem. Bo rozchodzi się o walenie w podłogę (tudzież sufit dla niektórych) i przesuwanie, jak to Sąsiad nazwał, "jakichś beczek". Jako że Matka w domu nie posiada żadnej, nawet najmniejszej, beczki po analizie stanu rzeczy doszła do wniosku, że musi chodzić o drewniane zabawki Syna Pierworodnego. Winowajcami zapewne są też słoik i kilka innych dość ciężkich rzeczy, którymi Pierworodny lubi się bawić. Jak widać nawet najmniejsze przejawy eko-rodzicielstwa u Matki zostają tłamszone, weź tu bądź rodzicem na czasie.
Ale co tu teraz począć, gdy Syn ma w nosie pluszaki a wszystko co niehałaśliwe już dawno mu się znudziło? Jest na etapie zrzucania przedmiotów z wysokości, np. z krzesełka do karmienia, i obserwowania jak spadają, badania świata dźwięków i eksperymentowania z nimi. Od kilku dni na przykład stuka sobie łapką w ściany i drzwi. A dziś, jak na złość, jakby to jemu Sąsiad zwrócił uwagę, wymyślił sobie rano zabawę w uderzanie plastikowym kubeczkiem w podłogę - zachwycony, że inne efekty uzyskuje stukając w panele a inne w płytki.
I co teraz? Zakazywać mu? Hamować jego ekspresję by żyć w zgodzie z Sąsiadką, która i tak z łaski odpowiada "dzień dobry" czy może stać się Mamuśką, która wszystkich wokół ma w głębokim poważaniu, bo zadowolenie jej Synka jest najważniejsze?
Prawdę mówiąc Matce zupełnie nie przeszkadza to całe stukanie. Nie trwa przecież bez przerwy, kilka minut i po sprawie, bo przecież żadna zabawa roczniaka nie trwa dłużej. I odbywa się w rozsądnych godzinach, czyli w porach największej aktywności Pierworodnego - nie ma mowy o zakłócaniu tym ciszy nocnej.
Zabronić mu więc układania wieży z kółek, bo gdy mu nie wychodzi albo chce zacząć od nowa to drewniane elementy uderzają o podłogę? Zabrać słoik, który uwielbia zamykać i otwierać i wkładać do niego klocek Lego? Przecież to zabawki, dzięki którym Matka może chwilę odetchnąć albo mieć czas na zrobienie czegoś w kuchni... Dylemat: spokojne życie z Sąsiadami czy spokój z Synem Pierworodnym?

5 komentarzy:

  1. Szczerze? W takim wypadku olać sąsiadów. Gdzie tolerancja sąsiedzka? Wyrozumiałość? Przecież ja nie biegam do sąsiadów gdy tylko za głośno o 12 w południe kichną czy stukną...

    OdpowiedzUsuń
  2. a sasiadka to nie pracuje? my na uwagi tych z dolu ze trzaskanie, odpowiedzielismy ze takie sa uroki zycia w bloku i jak nie chca miec sasiadow to niech sie do domku jednorodzinnego wyprowadza.

    moj poltoraroczny pierworodny tez z tych bardzo stukajacych, walacych i rzucajacych, a pluszaki dla niego nieistnieja!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wybralabym próbę pogadania (takiego empatycznego). A tak swoją drogą, nieeko zabawki robią też kupę hałasu. Kakofonia dzwiekow, debilne muzyczki, a do tego plastikowymi zabawkami tez tez da tluc w podloge. Co wiecej, jak sie chce, to mozna i bez zabawek, syn kolezanki walil o podlowe tylem glowy. Specjalnie, sama widzialam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Naprawdę próbowałam. Sąsiadka jest wyjątkową postacią. Taki typ człowieka zawsze obrażonego na cały świat. W dodatku, jak sama stwierdziła na moje wytłumaczenia, z ironią w głosie, jej dziecko nie przeszkadza i uważa, że to ja robię coś wielce hałaśliwego. W związku z tym, owszem ograniczam ekspresję Syna, gdy zaczyna rzucać drewnianymi zabawkami (a ma ich sporo), ale gdy i ja i Syn mamy zły dzień, on napiernicza w panele a ja nie mam już siły go powstrzymywać, olewam w końcu sprawę i mówię: "Przecież sama mówiła, że dziecko jej nie przeszkadza". Niech przyjdzie i sama mu odbierze te klocki. Jeszcze nie przyszła. Tylko coraz bardziej obrażona chodzi.

      Usuń