czwartek, 8 sierpnia 2013

Pierworodny szuka kłopotów

Przewraca się. Jak każde dziecko. Tylko 30 razy częściej. Włazi w różne zakamarki. Wciąż przytrzaskuje sobie palce. Pod regał podstawia np. samochód-zabawkę, oczywiście na kółkach, by wspiąć się jeszcze wyżej... efekt do przewidzenia. Co i rusz siniak, zadrapanie, zdarta skóra. Zaczepia Kota, co prędzej czy później musi skończyć się użyciem przez sierściucha pazurków lub zębów (nielicznych, które mu jeszcze zostały). Na wypoczywającego w cieniu Psa - większego od Syna jakieś 5 razy (co najmniej 5) - siada okrakiem z nadzieją, że pojedzie jak na koniku. O ile po schodach potrafi wejść ostrożnie, jak należy, na czworakach, o tyle w drugą stronę już leci na łeb, na szyję, jak w przepaść - byle do przodu. Nie mówiąc już o samodzielnej jeździe windą. Upodobał też sobie wkładanie rąk pod deskę sedesową i wyciąganie kostek toaletowych. W piaskownicy ładuje do buzi kamienie a na spacerach jego rączki wyłapią każdego leżącego w okolicy papierosowego peta. Co jakiś czas przewraca na siebie kosze na pranie, suszarkę, wieszak w przedpokoju, deskę do prasowania... jakimś cudem zawsze wychodzi z tego cało.
A przy tym wszystkim zaskakująco mało z takich powodów płacze. Na wczasingu rozharatał sobie rączkę. Matka tylko domyśla się kiedy, bo pamięta, że widziała jak upadał na betonie. Nie rozpaczał długo, zaraz pobiegł dalej, więc nie potęgowała dramatu. Jakieś 2 godziny później dostrzegła porządnie zdarty nadgarstek Pierworodnego. Na szczęście obecna na miejscu Służba Zdrowia zaraz uratowała sytuację wodą utlenioną. Rana tłuczona nie zrobiła na pacjencie żadnego wrażenia, woda utleniona już tak.

Naprawdę nie można wrzucić Matki do kategorii "nadopiekuńcze". A mimo to, kiedy rodzice innych dzieci w wieku Pierworodnego siedzą, rozmawiają, delektują się spokojem, bo przecież dzieci się bawią, Matka wciąż ma oczy dookoła głowy, zawsze musi wiedzieć gdzie znajduje się w danym momencie Syn, albo wiedzieć, że wie to ktoś inny. Wciąż za Synem łazi, chociaż bardzo chciałaby usiąść z tyłkiem i móc pogadać z dorosłymi, krzyżówkę rozwiązać czy coś. Ale Bóg jeden wie, co w tym czasie wykombinowałby Pierworodny. Kiedy odwiedzają inną rodzinę z dziećmi, Matka wie, że to odpowiedzialni rodzice i mają swoje otoczenie tak zorganizowane, aby nie zagrażało ich potomstwu. Mimo to już na wejściu jej wzrok filtruje trzydzieści niebezpieczeństw - czyli rzeczy z pozoru niegroźnych, lecz w obecności Pierworodnego wróżących katastrofę. I mimo to Pierworodny zawsze znajdzie tę jedną, trzydziestą pierwszą, rzecz... Zawsze.

9 komentarzy:

  1. Zamiast wody utlenionej polecam Octenisept. Świetnie odkaża i dezynfekuje, a nie szczypie. Nam poleciła go położna, gdy byłam jeszcze w ciąży w Wikulkiem. Wygoił pępki obu dziewczynkom, a teraz często gęsto spryskuje nim Wiktorię, która także co i rusz szuka kłopotów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie ciocia nie miała go w wakacyjnej apteczce. Też Octaniseptu używaliśmy na początku do pępka i kilka razy później już w innych celach :-)

      Usuń
    2. Na bank był w apteczce. I to na wierzchu. Ja bym złożyła zażalenie. Tak to jest z polską służbą zdrowia ;-)

      Usuń
    3. Widocznie był to zabieg na NFZ a nie prywatny ;-)

      Usuń
  2. Witam! Mój Syneczek ma 2,5 roku i jest dokładnie taki sam - nadal!! W domu ma ksywę Forest, bo biega, biega, biega dla samego biegania! Siostra jego starsza była taka sama, choć muszę przyznać, że czasem przysiadła na moment, a w listopadzie urodzi się siostra młodsza... Już mnie oblewa zimny pot... Pozdrawiam, stała (od jakiegoś czasu) czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę ukrywać, że odebrałaś mi trochę nadziei na szybką zmianę tego stanu rzeczy :-(
      Również pozdrawiam i zapraszam do dalszego czytania :-)

      Usuń
  3. Cóż, bo dzieci maja talent ;) Czasem z wiekiem go gubią, czasem rozwijają ;)

    OdpowiedzUsuń