sobota, 26 października 2013

Metafora - trudne słowo

Ojciec Pierworodnego zapowiedział dziś po południu, że szykuje mu się luźny tydzień w pracy. W związku z tym będzie miał dużo czasu dla rodziny. Po początkowej euforii przyszedł niepokój. Bo jak to, cały tydzień? Codziennie? Nie tylko jeden dzień? Góra dwa? Kurcze, no caaały tydzień.
Co ciekawe, dopiero odkąd Matka z Ojcem stali się matką i ojcem, znacznie mniej czasu spędzają wspólnie. Był okres w ich życiu, kiedy razem mieszkali, studiowali i jeszcze pracowali. I, ku zdziwieniu otoczenia, wcale nie było im siebie za dużo. Od półtora roku podział ról i obowiązków znacznie się zaznaczył i wyodrębnił, czego skutkiem jest to, że Matka rezyduje w domu dbając o pielęgnację, wychów i morale potomstwa, nie zapominając przy tym o cieple domowego ogniska i przygotowywaniu strawy na kuchence elektrycznej, Ojciec zaś przebywa w terenie i kto go tam wie, co tak właściwie robi, mówi się, że pracuje.
Tymczasem, bawiąc się z Synem, Ojciec w końcu, niby żartem, powiedział głośno to, co każdemu na wątrobie zaczynało zalegać:
- Jak my ze sobą wytrzymamy?
Matka widząc swoich chłopaków mocno rozbawionych stwierdziła trochę z przekąsem:
- Wytrzymamy! Będę wystawiać was na dwór. I wreszcie będę miała wolną chatę i święty spokój.
Ojciec przybrał poważny ton:
- Gdybyś kiedyś, gdzieś, przypadkiem, spotkała tę kobietę, w której się zakochałem zapytaj ją, proszę, gdzie się podziewa.
Matka, z najsłodszym uśmiechem na jaki mogła się zdobyć:
- Kochanie, ależ ta kobieta stoi tu przed Tobą i właśnie podaje Ci pyszny obiad - rzekła stawiając na stole talerz parującej zupy pomidorowej.

Zapowiada się tydzień pełen materiałów na kolejne posty.

Wieczorem.
Ojciec próbował wmówić Matce, że umie coś czego nie umie. Nieważne co. Po prostu sprawdzał jej naiwność i tyle. Matka się nie dała, od razu wykryła podstęp i na wszystkie sposoby udowadniała Ojcu, że ściemnia. W końcu skapitulował. I tako rzecze rozmarzony:
- Ale przez tą chwilę... jak Ty na mnie patrzałaś... jak Ty patrzałaś... jak dziecko z podstawówki na świadectwo z czerwonym paskiem... jak dzieciaki po komunii na swoje zegarki...

2 komentarze:

  1. Już zacieram ręce na kolejne perełki ;) Ale faktem, że i ja ze swoim zbyt długo już razem wytrzymać nie możemy, gdy oboje siedzimy w domu. Taki urok ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. My za sobą tęsknimy w tygodniu, a w weekendy odpoczywamy..od dzieci...każde z nas musi mieć wychodne..inaczej byśmy zwariowali...

    OdpowiedzUsuń