sobota, 12 października 2013

Ja noszę kalosze, On nosi kalosi, My nosimy kalosimy...

Nowe kalosze Syna Pierworodnego są magiczne. Niewątpliwie mają czarodziejską moc, działającą cuda.



Pierworodny swoje nowe buty uwielbia.
Na spacerach co i rusz ktoś go zaczepia słowami "Jakie masz piękne kalosze!".
W domu wciąż je Matce albo Ojcu przynosi, chcąc w ten sposób powiedzieć: "Chętnie wybrałbym się teraz na spacerek" (tak to sobie Matka wyobraża, podczas gdy bardziej wygląda to na: "No dalej! Idziemy! Ruchy, Matka!")
I tak, zwykle krótko po śniadaniu, gdy się Matka trochę ogarnie, rusza z Synem na spacer. Ostatnio coraz częściej bez wózka. Ale oczywiście w kaloszach. Niezależnie od pogody.

Pierworodny biega, zbiera liście, kamienie, pety, bawi się piłką czy tym, co tam akurat z domu zabierze. Zaczepia przechodniów, robi pa-pa odjeżdżającym z parkingu samochodom, ciągnie za klamkę każdego granatowego auta, biegnie za każdym zauważonym psem, goni każdego kota, smakuje wszystko to, co uzna za jadalne.

Co najważniejsze, kiedy Syn ma na sobie kalosze, nie ma mowy o smutkach, złym nastroju i humorach. W kaloszach jest moc, jest energia, jest siła, jest czad.


Wraz ze ściągnięciem kaloszy energia znika. A Pierworodny zasypia niemal zaraz po powrocie do domu, zaraz po ściągnięciu butów, często ledwie Matka zdąży zdjąć z niego kurtkę, o innych dodatkowych warstwach odzieży nawet mowy nie ma.


Matka nie ma pojęcia jak mogli kiedyś żyć bez tych kaloszy. Nagle znów ustalił się rytm dnia, dzięki któremu można wszystko rozsądnie zaplanować. Czasu starcza na wszystko, dziecko wyspane, z życia zadowolone, wyhasane na świeżym powietrzu, Matka jakby mniej sfrustrowana...


I to wszystko za 15 zł w pobliskim komisie odzieżowym.

8 komentarzy:

  1. No to teraz wyjaśnia się brak drzemki...brakowało..kaloszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu masz rację :) Zachciało się Matce odpicować dzieciaka do Babci i go w eleganckie trzewiki wcisnęła ;-)

      Usuń
  2. hłe hłe. mój Młody, jak dostał kalosze, to chodził z nich od rana do nocy. a że w kaloszach gorąco, to strój był prosty - pielucha, albo gacie i kalosze. tylko parasolki mu brakowało do tego, by byc gotowym do wyjścia na scenę ;)))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy wiecie, że za takie kalosze w Stanach zapłacilibyście około 75 złotych?
    Kalosz dziecięcy tu drogi i dlatego jeśli polską rodzinę o coś proszę, to - oprócz polskich książek - o kalosze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nieee, myślę że TAKICH kaloszy to nawet w Stanach nie uświadczysz ;) I gdyby pani z komisu wiedziała jaką mają moc to też by ich za 15 zeta nie puściła ;)

      Usuń
  4. Kalosze rzeczywiście wymiatają:)

    OdpowiedzUsuń