Odwiedzili Matka z Synem Kuzynkę Matki - tę, która ma Córkę w wieku Pierworodnego i teraz jeszcze jedną, maleńką, miesięczną. Pierworodny takiego dzidziusia widział pierwszy raz. Był trochę zszokowany, ale raczej bobas nie zrobił na nim wrażenia, a przynajmniej nie takie jak samochód-jeździk, którym bawił się przez większość dnia. Mimo to nie był zachwycony, gdy Matka wzięła dzidziusia na ręce. Awantury nie zrobił, jednak zaraz postanowił pokazać, że ten teren należy do niego i też wgramolił się na Matkę.
A maleństwo? Bożesz Ty mój... jakie to małe... że niby Pierworodny też taki był? Nie może być! Jak Matka mogła takie kruchutkie i delikatne stworzonko mieć pod swoją opieką i krzywdy nie zrobić?
Teraz nawet jak złapać nie wiedziała. I jeszcze główkę trzeba podtrzymać i żadne kolanko nie wbija się w żebra, a żadna rączka nie łapie za okulary i nie ciągnie za włosy. I żadnych niekontrolowanych ruchów na widok kotka, soczku, małpki w telewizji, zabawki na podłodze, smoczka na parapecie.
W dodatku NIC nie waży! 4 kilogramy? Gdzie? Jak? No przecież nie może być...
Z kolei całkiem niedawno Matka wzięła się wreszcie za porządkowanie zdjęć. Tych hurtowo pstrykanych odkąd Syn Pierworodny jest na świecie. Dzieląc je na foldery chronologicznie - każdy folder to jeden miesiąc, mogła Matka przypomnieć sobie czas sprzed półtora roku.
Zaskoczenie. Ale co to za zdjęcia? Łóżeczko nasze, śpioszki też poznaję, ale co to za dziecko? Czy to możliwe, że Pierworodny nie był wcale tak piękny jakim go Matka widziała? Czyżby niesłusznie obraziła się na pielęgniarkę w szpitalu, która w drugiej dobie życia Syna spojrzała na Matkę tulącą swoje dziecko i powiedziała: "Tą główką to się pani nie przejmuje, ona się jeszcze zrobi normalna, okrągła". Matka niemal zabiła ją wzrokiem, bo Co ona pieprzy, chyba nienormalna jakaś, przecież to jest najbardziej idealna dziecięca główka! Czy to możliwe, że pielęgniarka miała rację? Bo na zdjęciach widnieje jakieś dziwne dziecko z dość mocno niekształtną łepetynką. Całe jakieś takie niekształtne.
I jeszcze te śliczne, błękitne ogrodniczki z misiem, które Matka na pamiątkę zostawiła, bo Syn tak słodko w nich wyglądał... No cóż, chyba niepotrzebnie je kitra, bo raczej trudno słodkim nazwać widok małej kluski z z lekkim zezikiem.
- Wiesz... - zaczęła Matka cicho i nieśmiało - tak oglądam te zdjęcia Młodego... on chyba nie był aż taki ładny jak nam się wydawało...
- Co Ty mówisz? - zdziwił się mocno Ojciec, który jak na ojca przystało rozkochał się w swoim synu od pierwszego wejrzenia - Pokaż te zdjęcia!
Matka pokazała.
- Może tylko na tym tak wyszedł? - nieśmiało zasugerował po zobaczeniu pierwszego ujęcia.
Matka przełączyła na kolejne.
- Ty weź to skasuj!
Gdzie się podziały zdjęcia Pierworodnego. Kto je podmienił? I po co zadał sobie tyle trudu? Przecież Matka urodziła najpiękniejsze dziecko jakie kiedykolwiek widziała. Fotografowała je na potęgę, bo przecież trzeba było to uwiecznić, każdą minkę, kąpiel, zabawę, uśmiech... I od połowy drugiego miesiąca wszystko się zgadza. Ale gdzie są fotografie z pierwszych sześciu tygodni???
To u nas odwrotnie. Klusek była najpiękniejszym noworodkiem na oddziale, przychodziły doń wycieczki położnych z noworodkowego (bo z braku miejsc leżałyśmy na patologii ciąży). I mam tyle pięknych zdjęć z pierwszych 4 miesięcy. A potem bęc koło pół roku - łysy brzydal. Ciemne włoski wypadły, głowa urosła, oczy już nie są takie wielkie, uszy zaczęły odstawać i się zrobiła taka sama brzydka jak mamusia w jej wieku. Teraz trochę jej uroda wraca, ale pięknością to ona raczej nie będzie. A taka była podobna do tatusia, wzdech, przepadło ;)
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam!!!:)) To straszne, jak wspomnienia nijak się nie mają do rzeczywistości:)
OdpowiedzUsuńTo skutek "endorfin" poporodowych :) , moje też były "śliczne"..
OdpowiedzUsuńAle ja naprawdę urodziłam przepiękne dziecko. Tylko ktoś mi zdjęcia w Fotoszopie poprzerabiał!!!
OdpowiedzUsuńFajny tekst :-)
OdpowiedzUsuń