czwartek, 6 czerwca 2013

Czwórki czwórkami idą

Ząbkowanie. Zdecydowanie zbyt ładne słowo jak na tak okrutny proces jakiego dotyczy.
Od dłuższego czasu dziąsła Syna Pierworodnego są nabrzmiałe i gotowe na przyjęcie kolejnych lokatorów. Nawet się Matka cieszyła, że tym razem tak łagodnie przechodzi tę całą zmorę. Że właściwie tylko smoczek na gorsze dni wystarcza, a Pierworodny ma w ciągu dnia tyle ważnych rzeczy do pozałatwiania, że nie ma kiedy myśleć o bólu i niedogodnościach. Dziś okazało się, że to co od jakiegoś miesiąca Matka nazywała ząbkowaniem było tylko jego nieśmiałą zapowiedzią. Powiedzieć, że Pierworodny dziś płakał to nic nie powiedzieć. On darł ryja niemiłosiernie. Pakował się Matce na ręce po to tylko by wić się na nich i rzucać w jakichś histerycznych konwulsjach. Marudził, w niczym nie chciał współpracować, na nic nie miał ochoty. I tak odkąd tylko otworzył rano oczy.
Nadzieję Matka pokładała w drzemce, tzw. porannej. Hmm. Poranek nieprzespany. Południe - nadal nie spał. Godzina 13-ta - nie spał. 14-ta - nie spał. 14:30 - Matka była wrakiem człowieka. 14:35 - wyczerpany zasnął. By po godzinie obudzić się w tym samym nastroju.
Tylko dwa skuteczne sposoby Matka znalazła na uspokojenie Pierworodnego w ciągu dnia. Skuteczne, aczkolwiek niewychowawcze. No cóż. Zostańmy przy skuteczne.
Po pierwsze zapychanie go herbatnikami. Póki jadł był spokojny, zadowolony i odprężony. No ale ile dzieciak może zjeść tych ciastek?
Sposób drugi to włączanie mu reklam w telewizji. Syn podczas bloczków reklamowych wpada w trans i przestają do niego docierać wszelkie sygnały ze świata zewnętrznego. Kot mógłby mu usiąść na głowie a on prawdopodobnie by tego nie zauważył.
Dzień uratował obiad. Pierworodny zjadł zupę z zielonego groszku, brokułów i koperku (bo tylko to w lodówce nadawało się na zrobienie zupy), roboczo nazwaną przez Matkę "shrekówką", i poczuł się nieco lepiej. Nawet zgodził się pobawić samemu w kojcu. Na drugie danie dostał gulasz z indyka z ziemniakami i szparagami. I to dopiero był prawdziwy HIT. Gdyby Matka wiedziała, że tak zadziała już z samego rana by go ugotowała. Syn zapomniał o wszelkich dolegliwościach i jak zaczął się śmiać to skończył właściwie dopiero wieczorem po kąpieli, gdy szedł spać. Nagle pojawił się doskonały humor i niewyczerpane pokłady energii. Zabawa w ganianego, szalone pomysły i śmianie się ze wszystkiego do rozpuku. Jakby nadrabiał zaległości.
Nie miała Matka pojęcia, że jej gulasz ma takie magiczne właściwości. Od teraz będzie go chyba serwowała codziennie na śniadanie. Całej rodzinie. Profilaktycznie.
A jak za kilka lat pojawi się w domu niejaka Zębowa Wróżka z interesem do ubicia z Synem Pierworodnym to niech wie, że z Matką będzie miała do czynienia. Łatwo tych ząbków Matka nie odda. Z premedytacją skrzydełka powyrywa i na kopach Zębuszkę wywali. Za tego piątaka to ona se może... szczoteczkę na nową Pierworodnemu wymienić. Matka nawet nie pozwoli się do niego zbliżyć. Tyle łez, tyle bólu, nerwów i cierpienia z powodu tych zębów... A i Syn Pierworodny przy tym wszystkim też swoje przecierpi. I po co? Żeby ona sobie za parę lat w jego paszczy tak bezczelnie gmerała i wyrwy zostawiała? Mowy nie ma!

7 komentarzy:

  1. Szacunek do zębów musi być!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. posmauj dentinoxem, nam pomaga zawsze, 30 sek i po sprawie, mojemu wlasnei trojki gorne wyszly, a czworki tez szly czworkami, ale potem mielismy ze 4 miesiace przerwy, zeby oddech zlapac :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smaruję. Ale tym razem działa tylko na 10-15 minut i cały cyrk zaczyna się od nowa. Na szczęście dziś natura daje nam odsapnąć i poza swędzeniem dziąsełek nie widzę aby Młodemu coś dokuczało.

      Usuń
  3. Tjaaaaaa, zębusie.... Nam lekarka po skończonym 5 miesiącu powiedziała "o, tu zaraz ząbki wyjdą!". A kiedy sie pojawiły? tydzień temu, czyli tuż przed pierwszymi urodzinami. Poprzedzone taką masakrą, że czasy noworodkowe się chowają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś wyszło na jaw, że w tej małej paszczy to chyba wszystko na raz idzie, bo ni z tego ni z owego trójka się przebija, choć to czwórki są od dawna wyczekiwane. Szlag mnie trafi jeśli to wszystko jeszcze dłużej potrwa. Przez to, że wychodziły mu jedynki zaczął używać smoczka, myślałam że to na chwilę, ale każdy jeden ząb idzie z takim mozołem i całymi tygodniami, że od smoczka jest już poważnie uzależniony a ja nie mam kiedy zacząć oduczania go.

      Usuń
    2. Sam się oduczy, nie schizuj :) Lepiej mu nie zabierać zegoś, co mu pomaga. Se wyobrażasz ten ryk? Ja potrafię :D

      Usuń
  4. A ja obstawiam,że to "shrekówka" z opóźnieniem zadziałała!!! :)

    OdpowiedzUsuń