poniedziałek, 3 czerwca 2013

Zaraz pójdzie w świat

Kiedy chce iść na spacer przynosi swoje butki i stara się je sobie założyć. I zawsze lewy na prawą stópkę a prawy na lewą. Gdy jest bardzo zdeterminowany przynosi też czapeczkę (chociaż nie przepada za jej noszeniem). A także buty Matki czy Ojca. Nawet pamięta, które danego dnia Matka nosiła i te właśnie wybiera z kilku par stojących w przedpokoju.
Ucieka, gdy wie, że Matka chce mu zmienić pieluchę albo wytrzeć rączki. I ma przy tym spory ubaw. Kiedy ma się ubrać, sam próbuje założyć skarpetki, koszulkę i spodnie. Widząc, że Matka nakłada dla niego obiad stara się wystawić swoje krzesełko.
Pokazuje też palcem i "tłumaczy" czego chce a co jest właśnie poza jego zasięgiem.
Na obiad jada już to samo co rodzice. Od kilku dni, powoli, przekonuje się też do mięsa. Dzisiaj w końcu zjadł pulpeciki z indyka, które tak mozolnie i pieczołowicie Matka kulała. Cztery zjadł. Aż Matka mms-y po rodzinie porozsyłała z tej radości.
Tradycyjnie już, jak zawsze gdy opanuje jakąś "sztuczkę", po 2 czy 3 dniach przestał pokazywać język. Za to zdarza mu się zrobić przyjemność mamusi i na pytanie "Jaki duży jest Synuś Pierworodny?" od niechcenia podnieść chociaż jedną rączkę, mniej więcej na wysokość brody. Wreszcie! Po jakiś 7 miesiącach ciągłego pytania Matka już straciła nadzieję, że kiedykolwiek to nastąpi. Niby jednego popołudnia pokazywał (nawet notka z tej okazji powstała), ale oczywiście uznał, że ma już odhaczone i sprawę olał. Właściwie Matka sama nie wie, co ją opętało z tym "jaki duży jest Syn". Bo w zasadzie po cholerę Pierworodnemu taka umiejętność? Poza cieszeniem Babć i Ciotek przez kilka najbliższych tygodni to właściwie po nic. Ale jakoś ambicja została na próbę wystawiona i ciężko było odpuścić.
Jest jeszcze "pa-pa". Nareszcie z częstotliwością większą niż raz na tydzień. Machaniem rączką zostaje obdarowany każdy piesek na spacerze. I Ojciec Pierworodnego wychodzący do pracy. Z kolei, gdy Ojciec wraca Syn zdejmuje mu czapkę, odwiesza ją na wieszak i rozbiera Ojca z bluzy bądź kurtki.

Matka nie ma pojęcia kiedy jej Synek tak wyrósł. Przecież dopiero co wszyscy czekali na to kiedy wreszcie usiądzie. Jak mogła przegapić moment, w którym tak się usamodzielnił?
Dziś w południe by zasnąć na drzemkę nie przyszedł jak zwykle przytulić się do Matki tylko położył obok niej na kanapie i tak odpłynął. Dystans się zwiększa.
No cieszy się Matka, cieszy... a co ma robić?

1 komentarz:

  1. Ty się, Matka, tak nie ciesz, bo ani się obejrzysz a Syn powie: "no to pa, na studia do Krakowa jadę!"

    OdpowiedzUsuń