Na Polsacie znów dali "Titanica". Wczoraj Matka trochę podśmiewała się z Ojca, że ogląda. Ale jakoś w trakcie reklam udało jej się przełączyć i przerzucili się na "Starsza pani musi zniknąć".
A dziś okazało się, że "Titanica" podzielili i leci druga część. Ojciec znów sobie włączył a Matka znów podśmiewała się, że ogląda. Jednak, mimo że w międzyczasie zjedli kolację, wykąpali Pierworodnego a Matka położyła go spać, w końcu zasiadła obok Ojca na kanapie, wtuliła się w niego w to idealne do tego miejsce i też się wciągnęła w oglądanie. I tak jak się wciągnęła, tak uderzyła w ryk.
- Co? Dzieci? - zupełnie nieczule zapytał, czy też stwierdził fakt, Ojciec Pierworodnego.
- N-n-n-n-ooo - popłakując wydukała
- Ja nie mogę! Ale się z ciebie MATKA zrobiła... matka wszystkich dzieci świata. Nawet tych z Titanica.
Potem już tylko nabijał się, kiedy ryczała coraz bardziej (a chyba pierwszy raz jej się zdarzyło na tym filmie) i na siłę tulił coraz mocniej do siebie, zmuszając do patrzenia na ekran, gdy odwracała głowę od telewizora i błagała zapłakana "Nie każ mi już tego oglądać".
A wszystko zaczęło się od króciutkiej sceny, gdy na tonącym statku, w jednej z kajut trzeciej klasy, mama opowiada dwójce swoich dzieci bajkę na dobranoc, udając przed nimi, że nic się nie dzieje i wszystko jest w porządku. Nigdy wcześniej tej sceny nie było. Musieli domontować. Przecież Matka by zapamiętała...
Niby zdawała sobie z tego sprawę, ale "Titanic" unaocznił to najwyraźniej, że po 31 marca 2012 Matka zupełnie inaczej ogląda filmy, nawet te, które już dobrze zna. Wzrusza się w innych momentach, przeżywa wszystko inaczej, mocniej, częściej płacze, gdy ktoś umiera albo gdy krzywda dzieje się dziecku. Jest to mimowolne i zupełnie nie do opanowania.
W dodatku strasznie męczące.
Znam to, ja z góry zapowiedziałam, że Titanica więcej nie obejrzę, po pierwsze - bo to szmira, z bardzo dobrymi efektami specjalnymi, a po drugie - właśnie ze względu na te dzieci.
OdpowiedzUsuńWiesz co chce powiedzieć w tym temacie, więc się wcale nie wypowiadam :-)
OdpowiedzUsuńdobrze Cię rozumiem... nawet na reklamach potrafię się popłakać. Na razie zwalam to na hormony... ;)
OdpowiedzUsuńKufa, mam to samo! Ale w Titanica to bym się dobrowolnie nie dała wrobić ;)
OdpowiedzUsuńTeż jestem filmowo upośledzona... ;)
OdpowiedzUsuń