środa, 24 kwietnia 2013

Zakaz porównywania

Jak bardzo może się od siebie różnić dwoje spokrewnionych ze sobą dzieci, między którymi różnica wieku wynosi 27 dni?
Całkowicie.

Otóż Matka ma Najlepszą Przyjaciółkę, która tak się składa jest jednocześnie jej Kuzynką. Do obecnej przyjaźni dochodziły latami. W dzieciństwie nie znosiły się szczerze i z całego serca. Aż w pewne wakacje (gdzieś w połowie podstawówki), kiedy ponownie zostały zmuszone wbrew własnej woli do spędzenia ich razem, nagle, nie wiedzieć czemu, odmieniło im się - nastała zgoda i harmonia. Taka to przyjaźń, że nawet  w ciążę Matka zaszła dla towarzystwa ;-)
4 marca 2012 urodziła się Córka Pierworodna Kuzynki
31 marca 2012 - Syn Pierworodny Matki
Dzieci tak różne, jak tylko może różnić się od siebie dwoje ludzi. Syn Pierworodny to mały konstruktor - całymi dniami bawi się kubeczkami, różnymi klockami, pudełkami, buduje wieże itd. Jego Kuzynka to mała artystka - lubi tańczyć, śpiewać, czytać książeczki, wybiera te zabawki, które grają i świecą. Syna wcale nie łatwo rozbawić, Kuzynka to istna śmieszka.
Od samego początku kiedy jedno spało całymi dniami czy nocami drugie dawało rodzicom popalić. Obecnie nawet Matka nie żali się już swojej Kuzynce, że Pierworodny wciąż nie przesypia nocy, bo wie, że dowie się, że jej Córka nie ma z tym problemu. Ale też nie chwali się kiedy śpi z Synem do 9-tej, bo niemal pewnym jest, że tego dnia jej Kuzynka chodzi z oczami na zapałkach po pobudce o 5 rano. Kiedy Syn Pierworodny nie chciał jeść zupek, jego Kuzynka zjadała je do ostatniej łyżeczki. Teraz jest odwrotnie. Zawsze im większe problemy Pierworodny stwarzał przy posiłkach, tym ładniej jadła ona. Im bardziej on się wybrudził przy obiadku, tym czystsza była ona.
Kiedy Syn zaczął mówić MAMA, jego Kuzynka mówiła TATA. Kiedy Kuzynka rozgadała się na całego, Syn niemal zupełnie zamilkł.
Gdy ona siedzi na podłodze i niemal nieruchomo bawi się jedną zabawką, on w tym samym czasie kilkanaście razy ją okrąży, zwiedzi wszystkie pomieszczenia w mieszkaniu i jeszcze pobawi się 5 zabawkami.
Syn zgrzany i spocony w samych bodziakach i bosych stópkach. Kuzynka zmarznięta w długim rękawku, sukience, rajstopkach i butach.
Syn Pierworodny ciężko i przez kilka tygodni przechodził pierwsze ząbkowanie. Ząbki Kuzynki wyszły niepostrzeżenie i niemal bezboleśnie. Za to gdy Syn bezproblemowo przechodzi  przez każde szczepienie, jego Kuzynka musi swoje odchorować.
To z czym jedno ma problemy, drugie wykonuje bez trudu. Gdy jedno wkłada zabawki do pudełka drugie je wyciąga.
Kiedy się spotkają zwykle jedno jest marudne a drugie w doskonałym humorze, jedno ucina sobie drzemkę, drugie nawet nie chce o tym słyszeć, jedno pięknie zjada obiad, drugie gardzi posiłkiem. I nigdy nie wiadomo, na które tym razem wypadnie.
Dzieci są tak od siebie różne, że czasem wydaje się wręcz niemożliwym by były w jednym wieku. Ale chociaż mają zupełnie inne charaktery i temperamenty to do większości epokowych dokonań dochodzą niemal w tym samym czasie, czyli Syn Pierworodny jakiś miesiąc po swojej Kuzynce - tak było z ząbkowaniem, pełzaniem, raczkowaniem, pierwszymi słowami, krokami itp.
Jeszcze w ciąży Matka bała się, że wszyscy w rodzinie wciąż będą porównywać ze sobą jej Syna Pierworodnego i Córkę Pierworodną Kuzynki. Tak zresztą jak porównywano Matkę z Kuzynką i co pewnie było powodem ich wieloletniej niechęci wobec siebie. Jak się okazało dzisiejsze pokolenie znalazło na to sprytne rozwiązanie. Wszystko robią na opak i różnią się we wszystkim. I tym samym nie dają nikomu szans na jakiekolwiek porównania.

9 komentarzy:

  1. Witam raz pierwszy - ja często próbuję porównywać ze sobą moje dzieci - 12 lat różnicy - i znajduję mnóstwo różnic - dzięki temu też nie jestem w stanie ocenić, które jest "lepsze" i chyba o to chodzi:) pozdrawiam seredcznie

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie, po prostu pięknie powiedziane. Wzruszyłam się, aż mężowi przeczytałam :D a Kuzynka pozdrawia Syna Pierworodnego :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie napisałaś jeszcze, że pomimo tych wszystkich różnic świetnie się dogadują i bawią z sobą, jeśli można to tak nazwać. Bynajmniej nie trzeba ich rozdzielać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee, bo Ciebie teraz wszystko wzrusza, nieobiektywna jesteś ;)
      Fakt, teraz fajnie się bawią ze sobą. Ale nie ukrywajmy, że na przestrzeni tego roku bywało różnie. I zwykle to Kuzynka dokazywała i krzyczała próbując postawić na swoim a Pierworodny, jak to facet, ustępował dla świętego spokoju ;)

      Usuń
  4. U nas po koleżeńsku dwójka maluchów młodszych od Zu o 2 tygodnie. I, co się widzimy, to potem zdaję relację mężowi, że nasza najfajniejsza :D jakoś nie umiem się powstrzymać :) Może dlatego, że u mnie zawsze duch rywalizacji - wiecznie porównywano mnie z 3 m-ce starszym kuzynem i musiałam równać w górę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No sorry Luzacka Matko, ale ja cię również nominowałam.
    Laki ju, bo przecież to nie pech ;-)
    http://matkawygodna.blogspot.com/2013/04/nominacja.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko Kochana i Wygodna. Buszuję ja sobie u Ciebie... myślę "o też dostała, to poczytam"... czytam, czytam i się doczytałam nominacji swojego bloga. "Ożesz Ty" - myślę sobie "Mogłam nie czytać. I to za co? Za luzackie podejście. Ja? Przecież ja wybitnie niewyluzowana jestem w kwestii macierzyństwa". I jeszcze znów własnych wniosków u Ciebie się doczytałam, że zabawa w złote myśli powraca. Dziękuję bardzo za docenienie mojej TFUrczości, ale żeby było sprawiedliwie tym razem też nie pociągnę tematu. I jako że ostatnio wszędzie dowiaduję się, że blogujące matki to tylko łase na poklask oraz na prezenty i kasę od reklamodawców zawistnice, co to swojej konkurencji nie chcą promować, to zaraz się na zapas wytłumaczę, że z boku na pasku masz u mnie stałą reklamę ;-) I nawet żadnych gadżetów w zamian nie oczekuję, przepis na pasztet wystarczył ;-)

      Usuń
    2. Uwierz starej Matce, że przy mnie (wtedy pierworódce), luzem od Cię wieje :-)
      Ja tam o tych łasych tylko czytałam. Sama ich nie spotkałam, więc jakby mi temat dynda z lekka.
      Poza tym jedyny reklamodawca jaki chciałby do mnie uderzyć, to producent smyczy dla dzieci (mniemam, bo dziad się jeszcze nie zgłosił) ;-)

      A widzisz, widzisz? Jam ślepa i nawet nie zauważyłam, że na tym pasztecie i tak nieźle wyszłam ;-*

      Usuń
    3. No teraz to może i lekko luzem powiewa, ale przecież na początku bloga nie prowadziłam. Przecież kiedy bym siedziała przy komputerze dziecko mogłoby się obudzić, zapłakać, dźwięk stukających klawiszy mógłby mu przeszkadzać. Lepiej było ten czas przeznaczyć na prasowanie o 6 rano ciuszków w rozmiarze 56 ;-)

      Usuń