czwartek, 27 czerwca 2013

Godzina grozy

- Naładuj telefon - nieprzytomnie powiedział Ojciec zanim ponownie poszedł spać.

A wszystko zaczęło się półtorej godziny wcześniej...
Przedwczoraj. Godzina 22:50. Ojciec Pierworodnego zasnął chwilę wcześniej. Matka bierze prysznic. Nagle panującą w mieszkaniu ciszę rozdziera przeraźliwy płacz dziecka. Matka nie słyszy, kąpie się. Zaś Ojciec, łamiąc wszelkie wpajane mu tyle razy procedury postępowania w takich wypadkach, stara się samodzielnie uspokoić Pierworodnego. Procedury mówią by w chwili, gdy podanie smoka nie skutkuje najpierw dobić się do drzwi łazienki w celu powiadomienia Matki a dopiero potem wziąć Syna na ręce. Bo w nocy niestety tylko ramiona Matki koją płacz Pierworodnego. A wędrowanie z nim po mieszkaniu w niczym nie pomaga. Tymczasem Ojciec ma nadzieję, że Matka sama usłyszy. Matka nie słyszy, bo myje głowę, a sytuacja staje się coraz bardziej beznadziejna. Po wyłączeniu wody od razu do łazienki wdziera się przeokrutny ryk Pierworodnego. Matka już wie, że nie jest to zwykły płacz, że coś jest nie tak. Jak szybko może biegnie by znaleźć się przy dziecku. Ocieka wodą. Syn rzuca się na wszystkie strony, łka tak głośno jak tylko potrafi. Próbując go utulić Matka dostrzega w mroku jego wielkie zmęczone i przerażone oczy. Zawodzi wszystko, co do tej pory pomagało w podobnych przypadkach. Nic nie zaradził Espumisan ani żel na bolące dziąsła.
Pierworodny w jakimś amoku, histerii, ataku paniki wygina się, rzuca, bije główką na wszystkie strony jednocześnie pragnąc przytulenia Matki i odpychając ją. Płacze, wciąż płacze... Tak rozdzierajaco i nieutulenie. Matka ze wszech miar stara się zachować spokój. Udaje jej się, jednak nadal nie wie co powinna zrobić. Przez myśl przechodzi wezwać pogotowie by podali mu chociaż coś na uspokojenie. Płacze tak strasznie...
Płacz dziecka ma swój zapach. Pachnie ciepłem, pudrowo i słodkawo. Dotychczas Matce wydawało się, że tak po prostu pachną niemowlęta. Zapomniała już o tym zapachu. Tej nocy poczuła go znowu, po bardzo długim czasie. Pamięć sięgnęła wczesnego niemowlęctwa Syna, czasu kolek, bólów brzuszka, kilkugodzinnych karmień, płaczu jego i jej.
A może tak pachnie spocone ciałko wycieńczonego Syna? Tak strasznie płacze...
W akcie desperacji Matka wpada na pomysł. Smartphone. You tube. Cezik - "Ona tańczy dla mnie".
W połowie piosenki Pierworodny wycisza się. Coraz spokojniejszy wtula się w ramiona Matki. Urzeczony ogląda teledysk. Z każdym przesłuchaniem jest lepiej. Gdy słyszy ostatnie takty zaczyna się denerwować, zły nastrój wraca. Matka pilnuje więc by w odpowiednim momencie włączać utwór od początku. Za każdym razem też lekko go przyciszając. W końcu Syn zasypia. Udaje się go przenieść do łóżeczka. Oddycha miarowo. Umęczony, bezbronny.

- Co to było? - spytała wykończona Matka padając na kanapę w salonie tuż obok otępiałego ze zmęczenia Ojca.
- Godzina - powiedział tylko nieprzytomnie patrząc na zegar.
- Naprawdę?  - zdziwiła się Matka, dla której czas się zatrzymał. Miała wrażenie, że wszystko trwało nieskończenie długie 10 minut. - Cezikowi należy się jakieś Grammy czy coś - zaczęła majaczyć.
Posiedzieli tak jeszcze ze 20 minut nasłuchując czy z łóżeczka Syna nie dobiegają jakieś niepokojące dźwięki.
- Naładuj telefon - powiedział tylko Ojciec nim wrócił do sypialni.

Do tej pory nie wiadomo co właściwie się wydarzyło. Dlaczego? Jak? Po co? Reszta nocy upłynęła bez żadnych problemów a następny dzień przebiegł jakby nigdy nic. W przeciwieństwie do rodziców, Syn chyba niczego nie pamiętał.
W Matce i Ojcu tkwiło widmo ostatniej nocy i strach przed powtórką. Pierworodny szalał zadowolony z życia jak zwykle. A zabawkami dnia były kubek termiczny (tak, tak, ten badziewny) i prawidło do butów.

5 komentarzy:

  1. Typowe dla drugiego roku życia. Nie zdarza się wszystkim, ale jeśli się zdarzyło - czeka was prawdopodobnie kilka takich nocy. U nas - pięć. Zawsze po dniu pełnym wrażeń. Dwa razy w nieznanym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za informację i ostrzeżenie. Chociaż nie pocieszyło mnie to. Jednak w tym wypadku trudno to przypasować do dnia pełnego wrażeń. Emocjonująca była niedziela. A tu wtorek, ot taki sobie zwykły wtorek, w dodatku spędzony w domu z powodu brzydkiej pogody.

      Usuń
  2. Masz swietne pioro!
    I oczywiscie taka tez rodzine:)
    Pozdrawia Nishka

    OdpowiedzUsuń
  3. A nie zeżarł Ci jakiegoś pudru, skądś wygrzebanego, skoro Ci niemowlakiem pachniał?
    Tak czy siak -dobrze, że się przy Ceziku uspokoił, a nie przy oryginale ;)

    OdpowiedzUsuń