Taki sobie normalny dialog Matki i Ojca:
- Trzeba Synowi Pierworodnemu paznokcie obciąć.
- Wiem, chciałam to zrobić rano, ale internetu w swoim laptopie nie miałam.
Dziwne? Tak, Matka też nie wie czemu godzi się na tego starego rzęcha, który działa na słowo honoru i słoik ogórków (do przytrzymywania wypadającego zasilacza)? Ale chyba jest dziwna, bo mimo że przynajmniej 3 razy dziennie musi znaleźć moment by sobie przekląć, gdy Syn nie słyszy, to jednak żal jej kasy na nowy.
Aaa, że nie to jest dziwne? Że dziwne jest, że w domu Matki potrzebny jest internet do obcinania paznokci? Ano, może i dziwne...
Ale ten kto ma dzieci wie i rozumie, że czasem trzeba się nieźle natrudzić by przechytrzyć kilkumiesięczne niemowlę, a co dopiero kilkunastomiesięczne.
Syn Pierworodny raczej nigdy nie był fanem zabiegów pielęgnacyjnych typu pedicure i manicure. Im bardziej staje się mobilny tym szybciej i dalej ucieka, gdy któreś z rodziców zabiera się do ogarnięcia małych łapek i stópek.
Po wielu, naprawdę wieeelu, zmaganiach, gdy w ferworze walki udawało się obciąć jeden, góra dwa paznokietki, Matka wreszcie i na to znalazła alternatywne rozwiązanie.
A brzmi ono You Tube.
Ale nie, nie, nie. Nie chodzi o to by włączyć cokolwiek albo by wręczyć Synowi myszkę i niech sam surfuje. Rozchodzi się o jedną, konkretną piosenkę. Nasz wentyl bezpieczeństwa. Coś co od kilku miesięcy zawsze Syna uspokaja. I może wstyd się przyznać... ale co tam... a nuż okaże się to pomocne dla jakiegoś zdesperowanego rodzica, który gotów jest na szali postawić swój wysublimowany gust muzyczny byleby tylko zaznać chwili spokoju.
Magiczne hasło brzmi: "Ona tańczy dla mnie".
Na ten wybór Syna może lepiej spuśćmy kurtynę milczenia. Podobno o gustach się nie dyskutuje. Matka ma to szczęście w nieszczęściu, że przez długi czas Syn tolerował tylko wersję Cezika, która jakoś w ucho nie kłuje. Na Weekendowy oryginał reagował rykiem. Aktualnie już mu wszystko jedno, byleby "ona tańczyła a on porywał", i od biedy nawet Matka może zaśpiewać i też przejdzie (a Matka śpiewa jak bida z nędzą w duecie). Gdy tylko pojawiają się pierwsze dźwięki tegoż przeboju Syn zamiera i wpada w trans. Może się walić i palić a Syn Pierworodny słucha. Często z lekko uchyloną buzią (ale Matka na wszelki wypadek sprawdziła - trans jest na tyle głęboki, że nie da rady wpakować do paszczy obiadku. Oczywiście, że Matka wie, że taka metoda byłaby karygodna, ale w super-hiper-mega-ciężkich chwilach wszystkie chwyty bywają dozwolone). Czasem tylko zasłuchany Syn miarowo się gibie, ale generalnie to zamiera i nic go nie rusza. I właśnie taki moment Matka wykorzystuje na obcinanie paznokci. Doszła już do takiej wprawy, że potrafi w ciągu jednego odsłuchania obrobić wszystkie 20 paluszków i jeszcze z Synem potańczyć, tzn. pogibać się.
Podobnie działa też reklama mrożonej pizzy Guseppe. Niestety trwa za krótko a jej emisja raczej nas zaskakuje i nikt nie jest w stanie dobiec z obcinaczem do paznokci na czas.
No cóż, w miłości, na wojnie i w pielęgnacji niemowląt wszystkie chwyty dozwolone.
hi.. ależ ma muzyczny gust! a swoją drogą: w zalewie różnych muzycznych przeróbek tego przeboju mogłaby już wyluzowowana mateńka hit opanować i śpiewać sama;)
OdpowiedzUsuńNo to jak to leciało? "ona tańczy dla mnie.."
I tak lepiej to (a moze i nie...) niż ukochane "Sexy and I know it" mojego Igulca.
OdpowiedzUsuńAż musiałam w You Tuba wpisać żeby się dowiedzieć co to takiego.
UsuńOstrrrro! Nawet You Tube zapytał czy jestem pewna, że chcę to obejrzeć, bo może nie są to odpowiednie dla mnie treści ;-)
Ignasia you tube nie pyta ;)
Usuń