Zapamiętać! Jeżeli masz dziecko i stwierdzasz, że nuda, że nic się nie dzieje, jak w polskim filmie, oznacza to tylko jedno - ciszę przed burzą. Miej oczy, uszy szeroko otwarte, umysł cały czas w pełnej gotowości do działania, oczekuj nieoczekiwanego!
Przeżyli dziś Matka i Syn Pierworodny chwilę grozy. Syn coraz bardziej mobilny, coraz sprytniejszy, potrafi się dostać w takie zakamarki, o jakich rodzicom się nie śniło. W mieszkaniu w związku z tym co i rusz zachodzą jakieś zmiany - coś się przestawia, chowa, przesuwa, zamyka, zakleja, blokuje - aby było maksymalnie bezpiecznie. Totalnego przemeblowania zrobić się nie da, ale też nikt nie przypuszczał, że może być potrzebne.
Rano Matka malowała się w łazience. Syn biegał to tu, to tam, głównie między nogami Matki, skutecznie utrudniając jej zabiegi upiększające. Ot, poranek jakich wiele. Nagle płacz. Matka się odwraca. No tak, Syn przymknął drzwi łazienki a teraz próbuje wejść z powrotem i nie może. Normalka, pewnie jak zwykle blokuje je własną nóżką i na siłę ciągnie. Matka na spokojnie chce pomóc, ale nie może. Płacz coraz większy. O co chodzi? Czemu drzwi nie chcą drgnąć? Uchylają się tylko na jakąś 10-centymetrową szparę. Płacz narasta. Szybka analiza sytuacji. Fuck! Syn musiał otworzyć szufladę szafy, która stoi obok drzwi łazienki, dopóki się jej nie zamknie nie ma możliwości otwarcia drzwi. A przecież wczoraj wieczorem Ojciec Pierworodnego poprawiał zabezpieczenia na szufladach. No to ładnie poprawił. Płacz osiąga coraz wyższe tony. Matka uwięziona w łazience. Syn przestraszony w pokoju. Co robić? Co robić? Siłą! Ani drgnie. No to trzeba szukać sposobu. Matka szuka, Syn płacze. W międzyczasie Matka wciąż prosi łagodnie: "Kochanie, zamknij szufladę". Syn płacze i ma gdzieś szufladę, chce do mamy do łazienki. Matka krzyczy raz a porządnie: "Zostaw szufladę! Nie ruszaj! Nie wolno!". Zgodnie z przewidywaniami Pierworodny od razu podąża w stronę szuflady. Niestety, nie rozumie co ma zrobić i po chwili wraca do szarpania drzwi. Płacz osiąga poziom niewyobrażalnych decybeli. Co robić? Co robić? Wystawić drzwi. Matka uruchamia jakieś głęboko ukryte pokłady siły, drzwi podnoszą się lekko. Jednak na tyle mało się uchylają, że blokuje je futryna. Tak nie da rady. Co robić? Co robić? Jak zamknąć tę przeklętą szufladę? Drzwi mają na dole 4 dziurki - takie wywietrzniki, może przez nie się uda. Cholera, za małe. Matka niczym MacGyver analizuje zawartość łazienkowych szafek. Przy pomocy pilniczka do paznokci rozbraja plastikowe nakładki na wywietrzniki. Następny etap to poszukiwanie czegoś czym można zamknąć szufladę. Po długiej walce, po długim płaczu ciągle nic. Matka postanawia wybić jedno z "okienek" w drzwiach. W końcu to tylko oklejona dykta, da radę, tylko drzwi szkoda. Zabiera się do demolki kiedy nagle przychodzi olśnienie. Przecież za pralką stoi miotła. Może nią się uda. I rzeczywiście... szuflada się zasuwa, drzwi się otwierają. Matka tuli w ramionach przerażone dziecko. Adrenalina ani drgnie. Jak skoczyła, tak się utrzymuje jeszcze przez dobre pół godziny.
The end
Happy end
Teraz Matka wie, że aby w kryzysowej sytuacji wydostać się z łazienki potrzebne są:
- metalowy pilniczek do paznokci
- trzonek od miotły
Za to zupełnie nieprzydatne okazują się być:
- pilniczek szklany
- szczotka do włosów
- tusz do rzęs
- pumeks
- druciana szczotka do mycia butelek z lat 80-tych (Skąd to się wzięło w naszej łazience?)
- pędzel do różu
o la la... niekonwencjonalne uzycie sprzetu :) dobrze ze to sie tak skonczylo :)
OdpowiedzUsuńwow:) niezła akcja :D potrzeba matką wynalazku :P
OdpowiedzUsuńAle że pędzel do różu się nie przydał? Motyla noga! To dlaczego mój mąż ma go w skrzynce z narzędziami?;)
OdpowiedzUsuńTrochę się pośmiałam, czytając ten wpis, jednak po chwili stwierdziłam: "hola, hola kobito... z czego tu się śmiać - za chwilę również będziesz opisywać takie przygody". Bo w sumie każda matka w końcu stanie się MumGyver'em ;)
OdpowiedzUsuńPiękne :)
OdpowiedzUsuńMoja druga polowa nie byla tak pomyslowa, gdy jej sie drzwi do samochodu zatrzasnely pod przedszkolem. Z ignasiem w srodku. 30km od domu. Musialam pedzic z zapasowym kliczykiem :)
UsuńNie miał przy sobie niezbędnika Matki Polki - trzonek od miotły i pilniczek do paznokci - bez tego już nie wchodzę sama do żadnego pomieszczenia ;-)
Usuń