Z okazji Dnia Kobiet Matka dostała bukiet żółtych tulipanów i nowy telefon. O ile z kwiatami sobie poradziła (zresztą stały już w wazonie kiedy weszła do domu) o tyle z telefonem już trochę gorzej. Matka jest technicznym antytalentem. Gdy zbliża się się do komputerów, tabletów, smartfonów, konsol do gier i wszelkich innych nowoczesnych gadżetów wszystko nagle zaczyna się wieszać, traci zasięg, net pada jak na zawołanie, nic nie działa. Matkę całe życie strasznie ten fakt frustruje. Ale najbardziej do szału doprowadzą ją pytanie: "No ale co Ci tu nie działa, przecież wszystko jest w porządku?". Bo gdy tylko Ojciec zbliża się do strajkującego sprzętu jakimś cudem wszystko wraca do normy i działa jak powinno, nic nawet nie musi robić.
W ramach oswajania się ze współczesną techniką Matka ostatnio doszła do wniosku, że jest gotowa na smartfona. Tak po prawdzie to nie jest, ale ma nadzieję, że jak już teraz zacznie się z nim oswajać to będzie miała fory przed Pierworodnym i nie usłyszy za jakieś 3 lata" "Oj Maaaaamo, przecież to takie proste. Daj ja to zrobię, Ty nie umiesz". Może usłyszy dopiero za 5 lat.
Dziś Ojciec zrobił Matce niespodziankę i sprawił jej smartfona. Nawet bardzo ładnie zapakował. Sam.
Co jako pierwsze próbowała zrobić Matka? Zobaczyć jak na telefonie wygląda jej blog, bo nigdy nie widziała.
Nawet jakimś cudem udało jej się włączyć Bloggera. "O, są nowe komentarze" - zdążyła powiedzieć Matka. "Zaraz, zaraz, jakby tak przeciągnąć to chyba sobie powiększę ekran. Fuck! Jak ja to usunęłam? Nawet nie przeczytałam". I po komentarzach...
Później przez cały dzień Matka nie miała już kiedy zagłębiać się w tajnikach najnowszych technologii, bo gdy tylko brała to cudo do ręki, podlatywał Pierworodny i jednym machnięciem oślinionej łapki od razu doszukiwał się takich funkcji, że Matce szczęka opadała. A gdy wreszcie koło 18-tej Syn postanowił się jednak zdrzemnąć telefon zapikał, że jest rozładowany.
Gdzie te czasy, gdy szpanem były polifoniczne dzwonki i bzdurny czarno-biały obrazek na wyświetlaczu. A do telefonu dostawało się gigantyczną instrukcję obsługi, gdzie opisane było jak odebrać połączenie, jak pisząc smsa zmienić litery na wielkie i jak podłączyć ładowarkę (raz na tydzień zresztą albo i rzadziej). Ech, stare dobre czasy kiedy obcowanie z techniką jeszcze Matki nie przerażało i nie przerastało.
"Gdzie te czasy, gdy szpanem były polifoniczne dzwonki i bzdurny czarno-biały obrazek na wyświetlaczu."??? Powiem raczej: gdzie te czasy, gdy aby porozmawiać z koleżanką wykręcałam (używając telefonu na korbkę!) numer na pocztową centralę i zamawiałam rozmowę np. z takim Gdańskiem czy innym Poznaniem :P Nie przejmuj się technicznym antytalentem - dla następnych pokoleń i tak będziemy dinozaurami;)
OdpowiedzUsuńUmówmy się tak: większość kobiet specjalnie udaje techniczne beztalencia, żeby mężczyźni czuli się potrzebni ;) Ja w każdym razie tak ciągle powtarzam mężowi gdy coś popsuję ;)
OdpowiedzUsuńhi!:)
UsuńChciałbym chociaż raz pozwolić sobie na takie wyrachowanie i móc tylko poudawac...
OdpowiedzUsuń