Jedną z pierwszych rzeczy, którą nauczyło Matkę macierzyństwo jest zasada: "Nie oceniaj zbyt pochopnie innych rodziców". Matka wie, że łatwo jest krytykować, nie raz karci samą siebie za zbyt szybkie wydawanie negatywnych opinii, walczy z tą cechą i nie lubi jej w sobie. Ale odkąd Matka jest matką szybko zaczęła bardziej przychylnym okiem patrzeć na inne matki. I na ojców zresztą też. Już w pierwszych tygodniach macierzyństwa uznała, że należy się rodzicom specjalna taryfa ulgowa.
Drugi albo trzeci spacer z Synem Pierworodnym. Połowa kwietnia. Na dworze bucha wiosna. Matka i Ojciec zdają się tego nie dostrzegać. Jak zombie pchają na zmianę wózek, którego wybór zajął im kilka tygodni i wywoływał wiele emocji, a który obecnie mają w głębokim poważaniu, bo kto ma czas i siły zastanawiać się nad jego niepotrzebnymi funkcjami czy dizajnerskim wyglądem. Ważne jest tylko by noworodek, który się nim wozi nie obudził się zbyt szybko, bo od razu zacznie drzeć papę, że jeść, że teraz, że zaraz i już! A jeszcze miesiąc wcześniej Matka i Ojciec nie mieli pojęcia, że noworodki mogą drzeć papę aż tak głośno.
Mija ich na ulicy ojciec pchający wózek z dwójką dzieci a w ręku trzymający papierosa.
- Wkurza mnie takie coś! Mógłby się powstrzymać i nie jarać nad wózkiem - ni z tego ni z owego odzywa się mocno zniesmaczony świeżo upieczony Ojciec Pierworodnego, który dawniej w ogóle nie zauważał takich sytuacji. Matka, która dawniej zniesmaczona takimi widokami zwykle odzywała się w podobny sposób teraz chwilę się zastanowiła:
- Ale zobacz, on ma bliźniaki. Niech ma chłop coś z życia. Chociaż tego papierosa.
- W sumie racja...
Po czym dalej w milczeniu, nieprzytomni niczym zombie, pchali swój wózek bojąc się, że każdy kolejny przejeżdżający samochód może być tym, który obudzi Syna Pierworodnego i zburzy tę kruchą chwilę spokoju.
Mam dokłaaaaaadnie to samo. Jaki człowiek głupi i niesprawiedliwy był wcześniej!
OdpowiedzUsuńhi.. dobre, dobre! niech ma!
OdpowiedzUsuńJak to dziecko zmienia światopogląd ;)
OdpowiedzUsuńOł jes. Kiedyś na przykład oceniałam surowo (w głebi duszy, nie głośno) rodziców bijących dzieci. Teraz wznoszę dziękczynne modły do niebios, że sama jakoś wytrwałam i na odlew łapą nie machnęłam. I daleka jestem od oceniania. Oj, pozmieniało się.
OdpowiedzUsuń