czwartek, 20 czerwca 2013

Od Iron Man'a do milionera

Matka z Ojcem posprzeczali się. Nic nowego ani poważnego. Nowe jednak jest zachowanie Ojca. Od jakiegoś czasu zawsze, kiedy spodziewa się, że Matka strzeli focha, albo zwyczajnie, gdy wie, że to ona ma powód by się boczyć, ubiega ją i po prostu się obraża. No zwariować można z tym chłopem. Niby to Matka ma "te dni" i to w niej buzują hormony a ma wrażenie, jakby stała otępiała z boku z rozdziawioną z zaskoczenia gębą i patrzyła na głupie i irracjonalne zachowanie faceta, który sam nie wiem o co mu chodzi. Przedwczoraj na przykład obraził się, bo Matka była zła, że wyrzucił prezent, który dostał od niej na gwiazdkę. No HELOŁ! Kto tu się powinien obrazić?

- Zamówiłem sobie bidon z Powerade'a, taki że...
- Dżizas, ty to lubisz mi zagracać kuchnię jakimiś dziwnymi rzeczami - zgasiła go trochę Matka mając na myśli ten przeklęty kubek z Iron Man'a, który ciągle przestawia z miejsca na miejsce, ale wyrzucić go nie może, bo przecież on go będzie używał.
- A nie, tym to się nie martw. Już wyrzuciłem - oznajmił dumny z siebie, jakby wiedział o czym myślała Matka.
- Co wyrzuciłeś? - zdziwiona zapytała podejrzliwie, bo przecież rano znów wycierała z kurzu to szkaradztwo.
- No kubek.
- Jaki kubek?
- Termiczny.
- Co??? Który??? - podminowana spytała Matka, bo w domu były dwa kubki tego typu - jeden to badziewny gratis ze stacji benzynowej, nigdy nie używany, drugi to prezent od Matki, który niestety okazał się nieszczelny, ale kosztował majątek, bo jakieś unikalne technologie i inne bajery.
- Ten od ciebie - potwierdził.
- Myślałam, że masz go w pracy. Dlaczego to zrobiłeś? Przecież ja sobie w nim czasem kawę parzyłam, kiedy nie miałam czasu w ciągu dnia usiąść by wypić ciepłą. Jakbyś wiedział ile kosztował to byś tak lekką ręką go nie wyrzucił. Trzeba było reklamować - Matkę trochę poniosło i ostrym tonem powiedziała Ojcu, co o tym myśli. Ojciec nie lubi gdy się na niego krzyczy, albo, jak w tym wypadku, kiedy wydaje mu się, że się na niego krzyczy (bo Matka była jeszcze daleka od krzyczenia) zwłaszcza przy ludziach, a cała rozmowa toczyła się przy wyjściu z Lidla i na parkingu.
Zanim dojechali do domu z Matki całe ciśnienie już zeszło. Matka wie, że przedmioty to tylko przedmioty i zbyt długo po nich nie rozpacza. Ale Ojciec nie wiedzieć czemu się zaciął i milczał obrażony. Po 3 godzinach i dwukrotnym wyciąganiu do niego ręki na zgodę Matkę to nawet zaczęło bawić. Ale ile można?

- Z powodu jednego kubka zamierzasz już nigdy się do mnie nie odezwać?
Pogodzili się.
- I co warto było? Zobacz, cały wieczór zmarnowaliśmy.
- Ja nie. Wykąpałem się.
- A widzisz, mogliśmy wykąpać się razem...
- Eee, zawsze tak obiecujesz. A potem naprawdę chcesz się umyć. Nie rozumiem tego.

- A co z tym kubkiem z Iron Man'a? Wala się tylko po kuchni. Można go w końcu wyrzucić?
- Nie. Zostaje - z rzadko u siebie spotykaną stanowczością w głosie oznajmił Ojciec.
- Ale przecież go nie używasz... - próbowała łagodnie Matka.
- Jak nie? Dwa razy z niego piłem - pośpieszył z wyliczeniami.
- Tak, w domu. Mówiłeś, że będziesz go do pracy zabierał. A pijesz z niego w domu. I to jeszcze jakieś słodkie napoje a ja potem stoję nad zlewem i tę przeklętą słomkę myję. W domu masz używać naczyń, które nadają się do zmywarki.
- Tej słomki nie trzeba myć. Przepłucz tylko.
- Żeby się robale zalęgły? - Matka lubi dramatyzować, gdy chce postawić na swoim.
- Nie zalęgną się. Kubek zostaje. Ale do pracy to jednak wstyd...
- Od razu ci mówiłam. I obiecywałeś, że nie będziesz nim zagracał kuchni.
- Zostaje! I zobaczysz, kiedyś Młody sprzeda go na Allegro i majątek zgarnie.

Czyli, że na to paskudztwo Matka jeszcze długo skazana będzie. Bo to finansowe zabezpieczenie przyszłości Syna Pierworodnego. No pięknie.

3 komentarze:

  1. haha! no jak się ojciec stara żeby syn miał w przyszłości z czego żyć :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ło losie... ja chyba nigdy nie ogarnę facetów...

    OdpowiedzUsuń